Celny strzał z SWD powalił konia śmiertelnym trafieniem, natomiast zaskoczony jeździec przywalił o ziemię. Artur strzelił dobrze, ale koń jak to koń - nie mógł ustać chwili w miejscu. Myśląc, że strzał był stuprocentowo skuteczny, snajper odłożył karabin. I nagle jeździec wygramolił nogę spod miotającego się konia i lekko utykając zaczął pędzić między drzewa. Nim snajper złapał ponownie karabin i oddał jeszcze dwa strzały, jeździec był już skryty między drzewami i znikał w gęstwinie krzaków.
Mikael zaczaił się z nożem w jednym z pokoi. Drzwi otworzyły się ostrożnie, a żołnierz poczekał, aż kusznik wejdzie do pokoju. Schował się za drzwiami. Przeszukujący budynek dał się wciągnąć w pułapkę, lecz niedoszły assasyn próbował wbić nóż w kark, gdzie napotkał stalową osłonę hełmu. Kusznik odwrócił się na pięcie i nacisnął spust. Bełt minął uskakującego Mikaela o milimetry i wbił się w ścianę tuż obok drzwi. Kusznik wyjąwszy miecz zaatakował żołnierza od góry. Ten uskoczył i chciał przeciąć gardło przeciwnika. Wykręciwszy piruet kusznik przejechał końcówką ostrza po twarzy Mikaela. Z piekącym bólem i krwią zalewającą ubranie żołnierz rzucił się jeszcze raz na kusznika. W bardzo dużej bliskości wbił mu nóż między żebra. Twarz ofiary wykrzywił grymas bólu i upadło ono bezwładnie na podłogę. Mikael nie słyszał teraz hałasów dochodzących z innych pokoi. Krew zalewająca mu twarz z rozciętego polika była zbyt absorbująca.
Ralf po pokonaniu swojego przeciwnika zaczaił się w pokoju czekając na dalszy rozwój sytuacji. Po sekundzie do jego pokoju, niemalże jednym susem, wpadł Aleks. Miał nieco zakrwawione ubranie. Obaj usłyszeli strzały z SWD i popatrzyli się na siebie. Czuli, że coś poszło nie tak.
Do pokoju, w którym czaił się Robert również wpadł jeden z kuszników. Robert czekał już na niego, na przeciwko drzwi. Cisnął w zaskoczonego gościa nożem, który wbił się w sam środek klatki piersiowej. Ten w amoku nacisnął spust kuszy, a bełt ranił żołnierza w prawe ramię. Robert syknąwszy z bólu złapał ciało i wciągnął je do swojego pokoju nim upadło na korytarz. Oparł się o ścianę oddychając ciężko i czekał na dalszy rozwój sytuacji.
***
Jack wracał wyposażony w kilka drobiazgów w kierunku, z którego przybył. Droga ta nie była może szczególnie długa, lecz nie chcąc się zgubić i starając zapamiętać jak najwięcej szczegółów gliniarz nie spieszył się zbytnio. Z drugiej jednak strony miał złe przeczucia, nerwowo oglądał się za siebie, kilkukrotnie mając wrażenie, że jest śledzony. Nikogo jednak nie dostrzegł. Może to tylko wspomnienia z Wietnamu?