Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2011, 22:43   #3
Lechun
 
Lechun's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skałLechun jest jak klejnot wśród skał
W żadnym wypadku nie można sarmackich strojów traktować jako maskarady.
Maria Janion, Niesamowita Słowiańszczyzna

Ego, infinitum*
Michał Adam Lipowiecki o sobie


Pytasz o Diabła Sieradzkiego? Nie rób tak, panie bracie, nie głośno. Człek to straszny i duszy pozbawion. Mawiają, że oddał ją Dyjabołowi Borucie za najwspanialszą klacz w całej Rzeczypospolitey i że tylko z nim do gorzałki zasiada raz w roku. Ile prawdy w tym, nie wiem sam. Ale blady psubrat jak sama panna Koścista i Małodobra i pustka z oczu świeci, jakby i sam pan rotmistrz był pusty... I nigdy, ale to nigdy nie wyzywaj go na pojedynek. Jak czort szybki i żadne ostrze się go nie ima, jak sławetnego pana Twardowskiego, również Charakternika, co koguty ujeżdżał i łodzią pływał pod prąd, bez wioseł.
Napis wycięty na jednej z ław w karczmie "Pod ubitym świniakiem",
autor nieznany


Owym Diabłem Sieradzkim był nie kto inny jak sam pan rotmistrz Michał Adam Lipowiecki herbu Topór, pogromca Turków, Moskali, Kozaków, Szwedów i czort wie, kogo jeszcze. Infamis i charakternik. Wampir. Tak, tak, moi drodzy, dobrze usłyszeliście. Nie dość, że Pan Lipowiecki jest ponad zwykłymi ludźmi ze względu na sarmackie korzenie, jest również ponad panami braćmi ze względu na przeznaczenie. Taaak... Dokładnie 122 lata temu, w wieku 32 lat został wyciągnięty z uścisku Panny Kościstej Małodobrej przez pewnego Gangrela, by już na zawsze znaleźć się poza zasięgiem śmierci...
Gangrel był średniego wzrostu mężczyzną i atletycznej budowie ciała i twarzy przystojnej, chociaż trupioblada skóra i zapuszczone wąsiska nadawały mu jednocześnie upiorny wygląd. Od zawsze ubierał się tak samo. Żupan jego, barwy żółtej, nie nachodził prawą połą na lewą, jak to miał w zwyczaju, ale był rozpięty i ściągnięty złoconym pasem w taki sposób, by przy każdym kroku Michał sprawiał wrażenie, jakby miał zaraz odfrunąć. na niego to miał zarzucony gruby krwistopurpurowy kontusz z sukna włoskiego zrobiony. Wyloty zaś, to jest rękawy, rozcięte są i za pas wetknięte. A pas... Jedwabny i jak już było mówione, złocony, wieś wart na pewno. Poza tym na głowie ma futrzany kołpak, trzema sokolimi piórami przyozdobiony, doskonale pasujący do facyi właściciela.
U pasa, na rzemiennym sznurze nosił szablę kawaleryjską, czeskiego rodzaju ze złotym napisem Vae victis**, dwa bliźniacze samopały z wyrytymi w rączkach Ad extremum*** i kindżał ze złoconymi meandrami.

Otworzył oczy i całkowicie wybudził się z letargu jego schronienie wyglądało tak, jak zwykle. Komora, w której aktualnie się znajdował, stanowiła jedną z kilku w jaskini, połączonych ze sobą krętymi korytarzami, w których nie sposób było się odnaleźć, nie mając mapy. Schronienie było urządzone całkiem wygodnie, jak na zaistniałe warunki. Trzy proste legowiska(dla niego i jego dwóch ghouli), palenisko umieszczone akurat pod dziurą w sklepieniu, tym samym przy każdym paleniu w całej jaskini nie jest siwo. Mieściły się też trzy duże skrzynie z ekwipunkiem i miejsce, w którym można było przywiązać konie. Michałowi brakowało tylko jednego: połowy świty, która go otaczała.
- Gdzie jest Andrzej? - zapytał, ubierając się.
- Sborom drevesiny.Ilja okhrannikov.***
Ilja Chorzeszko był Kozakiem, chociaż wolnym nie był z pewnością. A to dlatego, że jednocześnie był ghoulem Michała Opiekuje się nim, gdy tenzapada w letarg, zajmuje się też jego sprawunkami. Nie jest zbyt inteligentny, ale dobry w boju. To wystarczy.

Nim Michał skończył się ubierać, Andrzej zdążył wrócić z drwem. Wielki z niego był chłop i nawet Michał był w stanie to docenić. Wiedział, że musiałby się odrobinę wysilić, by go pokonać, mimo swojej szybkości. Andrzej był wytrzymałym, silnym i trzeba więcej niż jedno, czy dwa cięcia, by zabić olbrzyma.
- Obudziłeś się, panie rotmistrzu - i on do najmądrzejszych szlachciców nie należał.
- Tak, jakie wieści?
- Szwedzi idą . Znowu.
- Znowu... - powtórzył Michał, drapiąc się po podbródku.
- Zbliża się bitwa gdzieś w okolicach Kalisza.
- Kalisza...
- A Czarna Kompanija...
- Dość. - Gangrel odwrócił się na pięcie. Usłyszał już dość, by wiedzieć, co to oznacza. Nie urodził się wczoraj. - Andrzej, Ilja. Spakujcie mnie. Jedziemy


Powiedziawszy to, wyszedł z jaskini, by ostatni raz na nią spojrzeć, przed długą przerwą. Nienawidził jej opuszczać.

~\*/~


Nie wiedział, co go pchało do Kalisza. Na pewno nie patriotyczny obowiązek, ten go opuścił ze sto lat temu. Żadza krwi? Stare przyzwyczajenia? Kwestia ta zastanawiała go ilekroć ruszał na jakąś zbrojną wyprawę. Chociaż częściej walczył w obronie własnego terytorium... Ale jednak. Andrzeja i Ilję wysłał w miasto, by dowiedzieć się czegokolwiek przydatnego. Zawsze tak robił. Oni zajmowali się sprawami śmiertelnymi, a on resztą. Czyli w tym konkretnym przypadku uczestnictwem w jakiejś potencjalnej orgii i katakumbach pod starym kościołem, czy innym domem Bożym...


Całą przemowę odsłuchał, opierając się o ścianę. Nie odzywał się ani słowem, odezwał się dopiero, gdy zaproponowano posiłek.
- Nie. - odpowiedział krótko, na sposób żołnierski. Głos jego, gardłowy i przypominający warczenie wilka nie należał do najprzyjemniejszych głosów na świecie. Kariery śpiewaczej to on by nie zrobił. Zresztą, wolał inną formę sztuki. Sztukę wojenną.
Jakby na to nie patrzeć, nawet nie za bardzo interesowała go przemowa oficera. Bez konkretów... Dopiero na pytanie jednej z towarzyszek obudził się nieco.
- Jakie jest ryzyko? I co mamy zrobić z tą wiedzą? Ubić wroga? - wtrącił. W końcu mistrzem ceremonii nie był nigdy
- Ubić- Pokiwał głową oficer- O ile dacie radę tak uczynić. Jeżeli nie to owe informacje mają zostać dostarczone! sensus communis***** mówi, iż nie warto głupio bitw przegrywać!
- Zatem niech tak będzie. - kiwnął głową w żołnierskim geście. Nie miał więcej pytań.

Kości zostały rzucone.

-------------------------------------------------
* (łac.) Ja, nieskończoności
** (łac.) Biada zwyciężonym
*** (łac.) Na koniec
**** (ukr.) Zbiera drwa, Ilja pilnuje
*****(łac.) zdrowy rozsądek
 
__________________
Maturzysto! Podczas gdy Ty czytasz podpis jakiegoś grafomana, matura zbliża się wielkimi krokami. Gratuluję priorytetów. :D
Lechun jest offline