Opuścili Rivendell bez większych sensacji. Droga była żmudna. Krasnolud w myślach analizował przeciwieństwa, z którymi mogli mieć do czynienia. Na ich niekorzyść przemawiało to, że zbliżała się zima. To ciężki czas na dalekie wędrówki.
Góry Mgliste o tej porze nie były najprzyjemniejszym i najbezpieczniejszym miejscem. Mimo, że drużyna była ostrożna nie uniknęli kilku siniaków i potknięć. Ostatnie z nich zakończyło się zjazdem całej drużyny po podmokłym i ruchomym stoku. Na szczęście nic się nikomu nie stało. Z wyjątkiem tego, że osunęli się w pobliże...
-
Troll - Padło nagle ostrzeżenie.
Draug co prawda nie był pierwszym z tych którzy zauważyli przeciwnika. Był jednak jednym z pierwszych, który był gotów do walki. Wyćwiczonym ruchem dobył swojego topora. W ułamku sekundy podjął decyzję, że zda się tym razem na topór dwuręczny. Przecież troll to duże stworzenie i niebezpieczny przeciwnik.
Kątem oka spostrzegł, w którą stronę ruszył Nalin i sam udał sie w przeciwnym kierunku tak aby w miarę możliwości zajść trolla z dwóch stron na raz.
W pewnym momencie drugi krasnolud niespodziewanie doskoczył do przeciwnika i z całym impetem zadał cios swoim młotem bojowym.
Odgłos kruszonej skały dał im do zrozumienia, że przeciwnik był skamieniały.
Chwila ulgi nie trwała jednak zbyt długo, gdyż z pobliskich zarośli nagle wyskoczyło jakieś stworzenie. Przebiegło tuz obok i zniknęło wśród gęstwiny. Nikt nawet nie zdążył się zorientować co to było za stworzenie, gdy Nalin w milczeniu puścił się w pogoń za przeciwnikiem.
Draug stanął zdumiony i oparł się o swoją broń. Zawsze myślał, że to on jest w gorącej wodzie kompany, więc takiej spontanicznej reakcji po dostojnym Nalinie się nie spodziewał.
Ostatecznie w całą sytuację wtrącił się czarodziej.