Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2011, 13:56   #12
chaoelros
 
chaoelros's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodzechaoelros jest na bardzo dobrej drodze
Andromalius stał przez chwilę w zamyśleniu.
„Polityczni? Przywódca rebelii? Kto by pomyślał że w więzieniu znajdę taki materiał…”
-MUSIMY GO UWOLNIĆ. ZNAJDŹ MI DANE O POŁOŻENIU WIĘZIENIA, JEGO STRUKTURZE ORAZ WSZYSTKO CO ZNAJDZIESZ O DYREKTORZE, KOMU PODLEGA OD KOGO JEST W RZECZYWISTOŚCI ZALEŻNY ITD. SPRAWDŹ TEŻ CZY BĘDZIESZ MIAŁ MOŻLIWOŚĆ WYTWORZENIA POŁĄCZENIA NA WIZJI Z DYREKTOREM. MUSIMY UPOZOROWAĆ UMÓWIENIE SIĘ NA SPOTKANIE. CHCĘ MIEĆ TEŻ LISTĘ WSZYSTKICH WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH, ICH WYROKI I WSZELKIE INFORMACJE O TYM REBELIANCIE. ZNAJDŹ MI TEŻ INFORMACJE O JAKIŚ PRZYPADKOWYCH WIĘŹNIACH.
Andromalius poszedł do swojego pomieszczenia i przetarł nieco stare lustro nad umywalką tak aby go nie stłuc. Założył urządzenie imitujące [disguise kit] i załadował iluzję sługi Imperatora. Korzystając z bogatej bazy danych, którą uzupełnił na długo przed przybyciem na planetę, Andromalius opracował wygląd Inkwizytora. Urządzenie oczywiście mogło imitować wygląd takich samych rozmiarów stąd Andromalius nie musiał zdejmować zbroi gdyż pancerze identycznych rozmiarów nosili wszyscy kosmiczny marrines, także ci z Inkwizycji.
-TECHNIK DO MNIE –Andromalius krzynkął i wyłączył kamuflaż.
-Tak, panie?
Nagle Andromalius wpadł zakłopotanie i miał ochotę zabić kultystę. Nie mógł przecież przed nim uklęknąć.
-PRZYNIEŚ SOBIE DRABINĘ… MOŻE STAŃ NA WÓZKU REPULSOROWYM I ZDEMONTUJ MI KOLCE Z PANCERZA.
Zakłopotany heretyk ruszył po narzędzia i tylko stając na większej skrzyni mógł zdemontować kolce, które niszczyły całą pracę urządzenia kamuflującego.
-ZAWOŁAJ PSIONNIKA I PRZYNIEŚ KOMPUTER. MAM NADZIEJĘ ŻE JUŻ WIESZ JAK NAWIĄZAĆ KONTAKT Z DYREKTOREM WIĘZIENIA?
-Tak.. z tym że nie mogę zapewnić że siedzi w swoim gabinecie… w tej chwili… Jeśli mogę coś zasugerować, to chyba narazi nas na niebezpieczeństwo, jeśli mielibyśmy ujawniać naszą obecność…
-CZYŻ BYŚ POWĄTPIEWAŁ W SŁUSZNOŚĆ MOICH DECYZJI? WIDZĘ ŻE BOISZ SIĘ. SĄ PEWNE POWODY DLA KTÓRYCH TO JA JESTEM OBDAROWANY PRZEZ BÓSTWO A TY JESTEŚ NARZĘDZIEM WYKONAWCZYM. A TERAZ PRZYNIEŚ KOMPUTER ZANIM MNIE NAPRAWDĘ ROZZŁOŚCISZ…
Psionnik stał zaraz za komputerem i kultystą. Wszystko miało wyglądać jak połączenie ze statku imperialnego. Oczywiście Andromalius jako renegat, dobrze wiedział jak one wyglądają. Wiedział też że inkwizytor może przybyć na każdą planetę i nawet nikt nie będzie śmiał sprawdzać tego w rejestrach lotów kosmicznych, czy żądać jakichkolwiek kodów przy schodzeniu statku imperialnego na orbitę. Każdy Inkwizytor to nie lada przywilej. Oczywiście trzeba uważać kiedy nadużywa się fałszywej tożsamości. Andromalius wciąż musiał zachowywać dyskrecję, nawet jeśli jako sługa imperium nie wzbudzał podejrzeń.
Włączył urządzenie kamuflujące. Wyglądał jak szablonowy sługa imperatora. Właściwe opracowanie danych zapewniło obecność wszystkich emblematów Inkwizycji. Pozostawało tylko wpłynąć na otoczenie lecz o to czarownik zadbał rzucając zaklęcie, które psionnik pomagał utrzymywać.
Technik sprawnie zakłócał sygnał, tak aby nie można było namierzyć źródła połączenia. W sumie nikt nie robiłby tego wobec fregaty imperialnej z zakonu Inkwizycji, a nawet jeśli, to raczej nie zdziwiłby się że sygnał jest nie do zlokalizowania(standardowymi metodami). Oczekiwali na połączenie.
Dyrektor więzienia siedział w gabinecie kiedy otrzymał komunikat o wywoływanym połączeniu. Sekretarka oznajmiła że źródło sygnału jest nieznane.
-heh, ciekawe… może ta szajka rebeliantów chce mi grozić?
W monitorze pojawiła się twarz i fragment opancerzenia marrines. W tle iluzja czarownika skutecznie oddawała wygląd statku zakonu.

-Tu Inkwizytor Yoneax z Ordo Sepulturum. Mam zamiar złożyć wizytę w waszej placówce. Nie będę skrywał celu wizyty, lecz specyfika mojej misji wymaga dyskrecji dla dobra Imperium. Liczę że dziś wieczorem udzieli mi pan swego cennego czasu.
Dyrektor był, zaskoczony i blady.
-Tak, będę oczekiwał.
Połączenie przerwano a dyrektor odetchnął. Tak zaczął się jego dzień. A na koniec miał spotkać się z Inkwizytorem. Liczył że na odizolowanym Ducerze, nie będzie musiał potykać się o przywileje Zakonu. Cała sytuacja wydała mu się kolejnym dowodem na to jak wszechogarniająca jest władza Imperatora. Mimo wszystko do końca dnia nie mógł zebrać niespokojnych myśli.
Kiedy połączenie przerwano Andromalius zakończył zaklęcie i wyłączył urządzenie kamuflujące. Schował je pod naramiennik i wyszedł.
-ISTZAR? GDZIE JEST NAJBARDZIEJ NIEOKIEŁZNANA Z WYZNAWCZYŃ SLANEESHA?
Andromalius podszedł do kobiety aby przedstawić szczegóły planu.
-ISZTAR, MAM DLA CIEBIE NIE LADA WYZWANIE. WIDZĘ ŻE SLANEESH OBDARZYŁ CIĘ SWYMI ŁASKAMI DAJĄC CIAŁO JAKO NARZĘDZIE PRZECIW MĘSKIEJ I LESBIJSKIEJ CZĘŚCI POPULACJI IMPERIUM. NA CÓŻ CI JEDNAK BROŃ JEŚLI NIE UMIESZ Z NIEJ CELNIe STRZELAĆ?- słowa czarnoksiężnika przechodziły to raz z tonu pełnego pochwał i aprobaty do niemal kpin, czy prowokacji – CIEKAW JESTEM CZY UMIESZ KORZYSTAĆ ŁASK TWEGO BÓSTWA. CO POWIESZ NA MAŁE WYZWANIE? JAK MÓWIŁEM, MANIPULUJĄC LUDŹMI TRZEBA DAĆ IM POCZUCIE CELU I MOŻLIWOŚCI. POTRZEBA NAM PIENIĘDZY. MÓJ KULTYSTA JEST TAK ZDOLNY ŻE ZNALAZŁ INFORMACJE O PEWNYM BURŻUJU PŁAWIĄCYM SIĘ W LUKSUSACH I CIELESNYCH ROZKOSZACH. KIEDY PRZEGLĄDAŁEM LISTĘ WYDATKÓW, TO TEN OSOBNIK WYDAŁ SIĘ WYBREDNY… NIE JEST ŁATWO ZASPOKOIĆ JEGO RZĄDZE. ALE JA MAM TEGO ŚWIADOMOŚĆ, WIEDZ ŻE MOŻESZ WYBRAĆ INNY CEL JEŚLI TEMU NIE PODOŁASZ – to już było jak rzucenie rękawicy, energorękawicy, prosto w twarz. – KTÓRYŚ Z KULTYSTÓW PRZEMIERZA SIEĆ INFORMATYCZNĄ PLANETY W POSZUKIWANIU INFORMACJI. KORZYSTAJ Z TEGO DO WOLII. A TERAZ WYBACZ. MAM TEŻ ZADANIE DLA SIEBIE, O WIELE TRUDNIEJSZE I MUSZĘ JE JESZCZE DOBRZE ZAPLANOWAĆ. NIE BĘDĘ CI PRZESZKADZAŁ ISZTAR.
Andromalius widział że jego wspólniczka nie była typem sługi. Nie chciała przyjmować rozkazów. Z resztą nic mu po słudze… Rozkazy są wykonywane ślepo a on potrzebował kogoś kreatywnego i niebywale sprytnego. Poza tym obcowanie z nią w sferze percepcji a nie magii, zdało mu się przyjemniejsze niż niszczenie czy podporządkowywanie sobie siłą woli słabych umysłów. Była to bez wątpienia ryzykowna gra satysfakcjonująca. Tym razem jednak wyraźnie podkreślił powątpiewanie w jej umiejętności. W sumie nie zdążył jej poznać, a po ostatniej rozmowie wiedział tylko że jest obdarzona darem. Zainteresowanie heretyków, nie było żadnym dowodem. Dowodem jej zdolności byłoby wyzwanie, które jej zaproponował.
On tymczasem zaczął dogłębnie analizować swoje zadanie. Sprawdzał trasę jaką będzie musiał przebyć. Trasa przez kanały była prosta do przebycia z urządzeniem maskującym. Później jednak musiał poruszać pośród zabudowań architektonicznych. Musiał znaleźć miejsce gdzie mógł niepostrzeżenie zdjąć jedno urządzenie i założyć aparat kamuflujący. Oczywiście mógł wykorzystać zaklęcie aby zamaskować swoją obecność. Postanowił że wybierze pierwszą lepszą sposobność.
 
chaoelros jest offline