Dyrektor oczekiwał Inkwizytora w holu budynku administracji. Wiedział że żołnierze Imperatora mają zmodyfikowaną genetycznie budową i wszczepione organy, jednak widok zaskoczył go mimo wszystko. Andromelius stał w pomieszczeniu dumnie i postawnie. Jego kroki odbijały się dumnie. Mag nie zdał się wyłącznie na urządzenie imitujące wygląd inkwizytora. Delikatnie wykorzystywał magię do wywoływania pożądanych bodźców u otaczających go ludzi. Dyrektor zasalutował i oddał honory słudze Imperatora. Następnie przeszedł do miłego tonu, typowego dla biurokraty.
-Cóż za zaszczyt spotkał mnie i moją placówkę. Mimo wszystko nie musiał się pan fatygować w pełnym opancerzeniu. Utrzymujemy tutaj porządek, służby porządkowe skutecznie tępią wszelkie przejawy łamania prawa. -Czy są też szkoleni przeciw nieludziom? Ja jestem sługą Imperium i muszę w każdej chwili być gotowy stawić czoła największemu niebezpieczeństwu czy herezji. -Naturalnie- maszerowali do gabinetu. Dyrektor ledwo dotrzymywał kroku. Andromalius co jakiś czas się zatrzymywał oczekując na wskazanie drogi. Wreszcie znaleźli się w gabinecie. Był obszerny i luksusowy.
-Zatem cel pańskiej misji nie jest tajny ale nie wymaga też specjalnego rozgłosu?
-
Tak, to żadna tajemnica. Lecz należy do nieprzyjemnego tematu w naszym Imperium. Wierzę jednak, że mogę o tym rozmawiać ze sługą Imperatora? -Naturalnie, służę pomocą. -Widział pan kiedyś Astronomican? To latarnia, w sercu Imperium. Do jej zasilania potrzeba jednak poświęcenia osób, które posiadają zdolności psionniczne. Nie każdy, prosty obywatel jest w stanie zrozumieć jak wielki jest to zaszczyt. Nie każdy jest nawet świadom takich zdolności. Tacy ludzie są też obecni w pańskiej placówce. Z racji tego że czeka ich marny żywot, eksploatowanych ponad miarę robotników w kopalni bazaltu, oferuję im lepszą przyszłość. To niechybna śmierć, umrą po kilku miesiącach lecz odkupią swoje winy o okryją się chwałą i przychylnością Imperatora. O to lista. Uznaję że już przyjęli moją propozycję. I myślę że rozumie pan fakt, że nie warto dociekać jak Inkwizycja uzyskała te dane- widząc że dyrektor zbladł nieco, Andromalius dodał- Opuszczę ten układ w ciągu tygodnia. Siedzę tu już miesiąc zbierając kandydatów. Lepiej dla nich jeśli wszyscy okażą się być obdarzeni psionnicznymi zdolnościami.
Dyrektor spojrzał na listę.
- Arlien Kreig - przywódca rebelii, skazany na śmierć
- Johannes Vares - więzień polityczny, internowany do odwołania
- Konstantin Päts - więzień polityczny, internowany do odwołania
- Lenart Laar - szantaż, napad, pobicie ze skutkiem śmiertelnym, 30 lat w kopalni bazaltu
- Kārlis Dorbon - gwałt na nieletniej, wielokrotna i zuchwałą kradzież, 25 lat w kopalni bazaltu
- Valdis Ilmanis - więzień polityczny, oczekuje na wyrok,
- Arnold Letland - więzień polityczny, 5 lat w kopalni bazaltu
- Lennart Balat - oszustwa majątkowe, szantaż wobec instytucji frakcyjnej, 5 lat w kopalni bazaltu
- Oleg Ryngold - więzień polityczny, podżegał do buntu, dożywocie w kopalni bazaltu
-Ttak… zatem, gdzie pan stacjonuje? Gdzie mam dostarczyć więźniów?
Andromalius spojrzał na dyrektora z kpiną. -Mam panu zdradzić gdzie stacjonuje niesławny, czarny statek inkwizycji? A może jeszcze oprowadzić po pokładzie? -Proszę mi wybaczyć nietakt… -Proszę przygotować więźniów. W przeciągu dwóch dni, może szybciej skontaktuję się z panem. Odbiorę ich na jakimś lądowisku. Naturalnie zdaję sobie sprawę że nie może pan od tak wypuszczać więźniów. W końcu wszystko musi odbiegać zgodnie z prawem, nawet w tak odizolowanym układzie, przecież nie jest to samowolna jednostka administracyjna. – Andromalius prowadził rozmowę tak, aby dyrektor pocił się na myśl że Inkwizytor wie jak sprawy mają się na tej planecie i tylko brak czasu sprawia że nie może się tym zająć.-
Żądam aby oficer, który będzie dowodził eskortą więźniów miał ze sobą odpowiednie dokumenty i formularze do autoryzacji. –
to miało podnieść wierzytelność całej operacji.- Uprzedzam że odbiorę więźniów w nocy. Rozumie pan…ehm… -Dyskrecja…
-Tak właśnie tak. Dobro Imperium dobrem jego obywateli.
Dalsza część spotkania kończyła się na uprzejmościach i udawanym pośpiechu udawanego Inkwizytora. Dalsza część podróży przebiegała podobnie. Powrót do bazy. Najtrudniej było przejść do trybu maskowania. Tym razem jednak była noc. Ulice opustoszały a Andromalius znał rozłożenie kamer. Około godziny trzeciej w nocy dotarł do bazy…