Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2011, 18:28   #218
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Biegnąca w jego kierunku bestia, była piękna i niebezpieczna w swym uroku. Fascynująca.
To Samuel musiał przyznać. Ich przeciwniczki, były wcieleniem tego wszystkiego co ludzie uwielbiali w groźnych wszak drapieżnikach, jakimi były wilki i wielkie koty.
Gracja, groza i piękno w ciele zmysłowej kobiety. Ideał kuszący do ujarzmienia jej siły.
Śmiercionośny.
Skoczyła. Pchnięcie. Jej pazury zatapiające się w ciele. Ból. Krew.


Utrata równowagi. Ból. Krew ustach, chyba ugryzł się w wargę.Trudność ze złapaniem oddechu. Ból przy każdym wydechu. Żebra pewnie złamane. Ból przeszywający ciało i umysł. Mroczki przed oczami. Jej twarz, wyraz triumfu ustępuje zaskoczeniu i przerażeniu. Pcha mocniej, zimna stal przeszyła jej ciało. Nie dowierza. Łzy na jej obliczu.
Ból rozsadza czaszkę, ale mimo to Samuel uśmiecha się. To koniec?
Dla Lestre tak. Ciało słabnie. Myśli ulegają spowolnieniu. Mrok otula wszystko.
Umiera? Może.
Myśli kołaczą się powoli i bezwładnie.

Ciemność. Bezbrzeżna ciemność. Czy to druga strona?
Szum fal.
Idzie za dźwiękiem.
Szum fal narasta.
On pamięta. Dzieciństwo. Wyprawy nad brzeg morski.
Sztorm szaleje nad morzem. Fale z furią uderzają o skały.


Zna te skały, zna to miejsce. Zatoczka Tańczących Delfinów, niedaleko Iobharu. Miejsce gdzie często przyjeżdżał z rodzicami. Miejsce schadzek zakochanych.
Miejsce, gdzie przybywał samotnie w takie dni. Sztorm szalał, a on podchodził bliżej czując na sobie chłostające strugi deszczu. Lubił czuć na sobie siłę żywiołów.
Burza rozszalała się na dobre.
A on wpatrywał się w to zjawisko poddając się sile sztormu. Jeśli trafił do piekła, to cóż... nie żałował.
Coś wynurzyło się z otchłani morskiej, coś dużego i uzbrojonego w trójząb.


Potężna sylwetka, pół człek, pół morska bestia składająca się z niezliczonych macek. Starzec uzbrojony w trójząb, płonący piekielnym ogniem.
Samuel się uśmiechnął i krzyknął.-Witaj praprapraprapradziadku.
Co prawda nigdy nie spotkał swego przodka, ale tak go sobie wyobrażał... no cóż... tak go sobie wyobrażał od pasa w górę.
Potwór spojrzał na swego “wnuka” i rzekł dudniącym głosem.-Wiesz czemu tu jesteś?
-Bo umarłem?-spytał retorycznie i niepewnym głosem Samuel.
-Bo się boisz. Bo zawsze się bałeś swego dziedzictwa. -odparł Lazarius Lestre.
-Nieprawda.- wzruszył ramionami Samuel.
-Tracisz czas na kuglarskie sztuczki, marnujesz moc na podwiewanie spódnic dziewczynom. A mogłeś osiągnąć znacznie więcej. Poczułeś to prawda? Gdy twój podmuch mroził i zabijał, gdy twój wicher był niepowstrzymaną mocą. Poczułeś, co to jest potęga. Poczułeś zew swych przodków.- ognisty trójząb wskazywał czubkami na pierś kuriera.
-Nie jestem taki jak ty. Magia mnie nie uwiodła.-mruknął Lestre cicho.
-Znów siebie okłamujesz potomku. Nie uciekniesz od swego dziedzictwa.-odparł ironicznym tonem Lazarius.
-Nie jestem tobą.-burknął z irytacją kurier, niczym karcony uczeń.-Nie mam twej potęgi.
- Nie. Nie jesteś mną, ale ja jestem w tobie. Tak jak wszyscy Lestre przed tobą.- ryknął Lazarius i zamachnąwszy się trójzębem uderzył w Samuela krzycząc.-A teraz obudź się. Mój potomek nie ulegnie byle dziewce.
Świat eksplodował.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 09-12-2011 o 18:34.
abishai jest offline