Wątek: [ORE] Ślepcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2011, 14:46   #4
Tevery Best
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Manfred von Munnleiber

Miał jeszcze czas. Może niewiele, ale nie było sensu się od razu poddawać! Bywało przecież gorzej, i to żeby tylko raz... Wyciągnął się na krześle i odpalił jeszcze jedną partię sapera. Konferencyjna poczeka, goście mieli być dopiero za 25 minut.

To była najgorsza część tej roboty. Na okręcie zawsze było coś, czym trzeba było się zająć, albo przynajmniej coś, czym można było się zająć, a po powrocie do portu było zarówno na co czekać, jak i po czym odpoczywać. Tutaj nie, tutaj przez większość czasu siedziało się za biurkiem. Ale było warto dla tych paru chwil na akcji, w prawdziwej, a nie tylko symulowanej sytuacji bojowej, gdzie od jego komendy potrafiło zależeć wszystko! Tym bardziej frustrowały von Munnleibera fiaska takie, jak to ostatnie - francuski piesek, chwila nieuwagi i nagle wszędzie pierdolone ufole. A miało być tak pięknie.

Cholera, znowu zabrakło dwóch sekund do rekordu. Manfred zaklął cicho, zgasił komputer i wstał od biurka. Wziął ze stojącego w kącie krzesła marynarkę i założył ją. Przez przeszkloną ścianę widział park po drugiej stronie ulicy. Pogoda nie zachęcała do spacerów, ale mimo to włóczyło się po nim bez celu paru emerytów z wnukami, jakieś dzieciaki próbowały grać w gałę w kałuży błota. Jakoś żyli.

Były oficer wziął z biurka firmowy długopis i schował go do kieszeni. Poprawił krawat, złapał wczorajszy "Tageszeitung" i wrzucił do kosza na śmieci. Wyszedł z biura i zamknął drzwi.

Idąc korytarzem zauważył stojącego przed drzwiami sali konferencyjnej korporacyjnego japiszona. Od razu wydało mu się to podejrzane. Czego mógł chcieć? Koleś był młodziutki, jakieś dwadzieścia lat, pewnie pierwsza praca po tym, jak go wywalili ze studiów. Uśmiechał się szeroko do przełożonego. - Dzień dobry, panie Munnleiber! Jak się pan dzisiaj...
- Von Munnleiber - odwarknął Manfred. Koleś blokował mu wejście, co nie umknęło uwadze podwodniaka. - Co jest?
- Chciałem tylko panu wspomnieć o tym, że wszyscy w firmie...
- Odsuń się. Sala gotowa?
- Tak, tylko panie Manfredzie...
Zdenerwowany Niemiec odepchnął gnojka na bok, po czym otworzył drzwi do sali. Tam natychmiast przylgnęło do niego spojrzenie na wpół roznegliżowanej parki, nerwowo wciągającej na siebie ubrania.
- Co to ma być, do jasnej cholery?! Nie macie kiedy się gzić, zasrańcy?! Za dwadzieścia minut przyjeżdżają tu jebani obcy, oficjele z pierdolonego NASA i chuj wie, kto jeszcze, a wy sobie urządzacie seksparty?! Miałem mieć tutaj dwójkę stażystów do pomocy, kto jest nadmiarowy?
Pochlipująca cichutko dziewczyna podniosła leciutko rękę.
- Natychmiast wracać do swojej roboty. I zabierz ze sobą to nieszczęsne upierdolone krzesło, zanim ktoś je zobaczy! Nie, gówno mnie obchodzi, co z nim zrobisz, masz je zabrać ze sobą, słychać?
Po chwili zamknęły się za nią (i krzesłem) drzwi. - Do roboty - rzucił do korpoludków. Podczas gdy oni zajęli się ustawianiem krzeseł, sprzątaniem po sobie i ogólnym doprowadzaniem sali do stanu używalności, Manfred usiadł za stołem, sprawdził działanie projektora i rzucił okiem jeszcze raz na listę gości. Powinni tu zaraz być.

I faktycznie, po paru minutach nagle usłyszał otwierane drzwi. Odwrócił się szybko i zauważył dwie kobiety, zauważalnie lepiej ubrane, niż ktokolwiek w tym nieszczęsnym budynku. Konsultantki z NASA! Pozostawało mieć nadzieję, że był tu za wcześnie, żeby usłyszeć jego jednostronną kłótnię z tymi korporacyjnymi niedojdami.

-Witam. Pan Munnleiber, czy tak? - uśmiechnęła się miło brunetka. -Ja jestem Suzanne Lemaire, a to jest Keiko Hikawa - powiedziała, wskazując na Japonkę. - Jak zapewne panu wiadomo, jesteśmy konsultantkami z NASA.
- Właściwie von Munnleiber - odparł podwodniak, siląc się na to, aby wypaść możliwie uprzejmie. - Witam panie w Spengler Security! Niestety, pozostali goście nadal się nie pojawili, więc jestem zmuszony poprosić panie o cierpliwość. W międzyczasie - kawy, herbaty?
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline