Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2011, 19:22   #219
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Ruth padła na ziemię i nieświadoma leżała w powiększającej się kałuży własnej krwi. Przytomność straciła jeszcze zanim upadła...

Zaraz potem stała przy długim blacie, był to zawalony różnymi rzeczami stół kuchenny. Stała spokojnie wpatrując się w zawartość jakiejś miski - żółtobrązową papkę. Widziała obok obrane ziemniaki i dużo obierek. Szybko zorientowała się, że w ręku trzyma jakiś dziwny, wielki widelec.


Była u siebie i robiła placki ziemniaczane. Nie była pewna skąd to wie, ale znała ten dom, czuła się tam jak u siebie... była u siebie.
Na podłodze była woda, ale sięgała jej tylko do kostek więc Ruth się nią nie przejmowała. Wolała robić placki, dla siebie i swojego ukochanego.
-Znowu jesteśśśś ssssama?- syk rozległ się tuż za Ruth. Intonacja obca, ale ton głosu znany. Samuel.
Tyle, że to nie Samuel krył się w mroku za Ruth.


Smok. Bestia o ciele z wody i powietrza unosiła się tuż za nią. Okrążyła powoli Ruth.-Jesteś sama? Jakiiiiim ccccuuudem? Przecieeeeeż nieeee moooożeeeeszsz byyyyć.
Dotknął pazurem brzucha rudowłosej złodziejki.
O dziwo Ruth nie bała się smoka. Traktowała go neutralnie... jakby go znała.
- Nie jestem sama. Mam Kuriera, jest z zawodu samuelem - powiedziała zadowolona. - No a niedługo będzie nas więcej - dodała szybko spoglądając na swój brzuch oraz pazur smoka.
Wody nieco przybyło i sięgała już do kolan, więc Ruth podskoczyła siadając na blacie stołu.
- A chcesz placków ziemniaczanych? Z musztardą i powidłami śliwkowymi? Bardzo dobre - zaproponowała z uśmiechem, jednocześnie wyjmując spod pupy widelec na którym usiadła.
-Ja jeeeeessssstem Ssssssamuelem, tym prawdzzzziiiiwym Ssssaaaaamueleeem. Nieeee maaaa inneeeego.-syczał smok unosząc się nad lustrem wody.-Aaaaaleeee ty tooo wiessszz, praaawda?
- Tak Samuelu. Wiem, że to ty. Zmieniłeś się, choć ja pozostałam taka sama. Wiedzieliśmy, że tak będzie. A ja uważam, że jesteś piękny - powiedziała Ruth.
Rozejrzała się i nie mogła nie zauważyć, że wody wciąż przybywa.
- Ojej, to z ciebie tak cieknie? - spytała, nieco wystraszona.
Smok oplótł się swym ciałem dookoła dziewczyny, jego łuski były wilgotne i ciepłe... jak krew. Tak przynajmniej się Ruth kojarzył ten dotyk.-Ja sssssięęęę nie zzzmieeeeniiiiiłeeem, to caaaałyyyy czas jaaaa. Jaaaa zaaawssssszzzzeee taaaki byłeeem, tylko tyyyy jeesteeeśśśś śśśśśleeepaaa. Dosstrzegaszszsz tylko ciaaało i krew. I nicccc pozaaa tyyyyym. Otooom jaaa, Sssssamuel.
Na kwestię wody nie zwrócił uwagi.
Ruth starała się jak mogła, aby wyłapać ton głosu smoka. Nie była pewna jak odbierać jego słowa... musiała zdać się na to co myślała.
- Ależ Samuelu. Wiem, że to ty. Kocham cię tak bardzo - powiedziała szybko, obejmując smoka rękami i przytulając go do siebie.
-Jesssteśśś peeewna swyyych uczuuuć? A moooożżże to tylkoooo pożżżżąąądanie? Mooooożżżżeeee to tyyylkoo potrzeba byyycia z kiiiimś. Przecieeeż ruuuszszająć na wyprawęęę wiedziaaaałaaaś, żeee prześpiszsz się z chooooć jednym z uczeeeestniiików?- syczał smok dając się jednak obejmować.
- Ależ kochany mój. Zaczęliśmy tylko od fizyczności, ale zobacz co nam się udało zbudować. Mamy już dom nawet. Nasz własny domek... zalany wodą teraz, ale ja zaraz drzwi otworzę i wyleje ją - odpowiedziała Ruth. Istotnie woda zbierała się i zbierała, sprawiając, że pozostawione na podłodze rzeczy zaczęły pływać po całej chacie, a dziewczyna podkuliła nogi aby ich nie moczyć.
-Nic trrrwałeeego. Nic trrrrwałego...woda wzbierrra...wyyypłuczeee iluuuuzjeeee.- syczał smok mocniej oplatając Ruth.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła i dostrzegła, że woda przybrała nagle czerwono-brązowy kolor krwi i stała się jakby trochę gęściejsza.
Ruth chciała ruszyć szybko do drzwi i otworzyć je aby wylać całą ciecz na zewnątrz... ale nie mogła sobie przypomnieć, gdzie są owe drzwi. Poza tym, była teraz w objęciach Samuela i nie chciała tego przerywać... Krwi jednak przybywało.
- Samuś, boję się. Uratuj nas - powiedziała cicho. Przytulała się mocno do smoka, gdyż dawało jej to poczucie bezpieczeństwa.
-Nieeee moooogę. To nieeee mój śśśśświat.- syczał smok otulając dziewczynę coraz mocniej i mocniej. Tak, że niemal brakowało jej tchu.
Ruth też nie mogła nic zrobić i czuła się jakby przykleiła się do blatu stołu. Tymczasem poziom krwi w pomieszczeniu podnosił się i podnosił, aż w końcu sięgał już jej do szyi.
Ruth obejmowała tylko smoka-Samuela nie będąc w stanie nic zrobić.
- Kocham cię Samuelu - powiedziała ze łzami w oczach. Chciała, aby usłyszał to zanim oboje umrą.
 
Mekow jest offline