Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2011, 19:42   #3
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
Zerknął na zegarek. Dwunasta dwie. Jeszcze trochę, zdążył pomyśleć i znów zasnął. Po pięciu minutach snu znowu zerknął na zegarek, przebudzony i z przestrachem zauważył, iż już 15. Łeb mu pękał, jakaś kurwa mu znowu portfel wyczyściła po całej nocy harców a on musi teraz gnać cokolwiek zarobić. Zły na siebie i na cały świat zwlókł się z wyra, wziął prysznic i klnąc, na czym ten świat stoi piętnaście minut później stał ćmiąc papierosa i czekając na autobus. Przez plecy przewieszona nieodłączna tuba „artystyczna” z rozłożonym dragunovem, kaptur na głowie, pilnie przestrzegał, aby pozostawać niezauważonym.

To było pewne. Tak jest zawsze, gdy się spieszy. Ten autobus tylko czekał, żeby się rozpieprzyć. Do „4 stron świata” wszedł oczywiście grubo spóźniony, na szczęście jednak Kosa jeszcze siedział. Przysiadł się do niego, kładąc tubę obok siebie i wsłuchał się w misję. Zaraz uśmiech zagościł na jego twarzy. Pieniądze były obiecujące, zadanie proste; szkoda jednak, że nie wymagające jego strzeleckich umiejętności. Cóż, pozostało udać się do gościa od sprzętu. Teraz autobusy zadziałały lepiej i po kilkunastu minutach był już pod wskazanym adresem. Wszedł, nie ściągając kaptura, rzucił szybko do studenciaka coś o szwedzkich śrubkach i wszedł na zaplecze do „szefa”. Tam spotkał resztę szajki. Dragunov lubił pracować w zespole. Długie godziny w Rosyjskiej tajdze, gdzie w „granitsnej” całe dnie przeczesywali samotnie teren były dla niego nużące i często popadał w nostalgię. A Dragunov lubił kobiety, alkohol i wszelkie dostępne luksusy, za które przychodziło jednak słono płacić. Kiwnął mężczyznom i zdejmując kaptur rzekł:

-Mówcie mi Dragunov. Jestem czwartym do brudnej roboty.

Uśmiechnął się dość oryginalnie, ni to pogodnie ni groźnie i rozejrzał się po sprzęcie. W tubie na plecach spoczywał jego wysłużony karabin snajperski, więc potrzebował czegoś krótszego i dłuższego. Po kilku minutach oglądania sprzętu wybrał Makarova (sentyment z wojska), jakiś niczego sobie tasak, Glauberyta i magazynki, aby mieć czym strzelać. Pochował to wszystko po kieszeniach, co nie było takie proste, po czym jeden z mężczyzn zagadał do niego:

-Ta, Dragunov, coś mi to mówi… Rosjanin? Sam nim jestem, Dmitrej na mnie mówią.

Wszędzie pozna te kaprawe mordy. Cóż, przesiedział tam dwadzieścia lat i zdążył się obyć z Rosjanami. Albo były to postkomunistyczne swołocze, albo proste dobre chłopaki. Ten z twarzy wydawał się być drugiego typu, co szczerze powiedziawszy Dragunova ucieszyło. Rzekł mu co nieco o swoim pochodzeniu i poszli do samochodu.

Skoro tylko ruszyli, zarzucił kaptur na łeb i skierowali się do samochodu. Tam podyskutowali chwilę o tym, jak to ma wyglądać i gdzie tego kolesia od dragów szukać po czym ruszyliśmy pod wskazany adres.
 
Bachal jest offline