[media]http://www.youtube.com/watch?v=13EifDb4GYs&ob=av2e[/media]
- Dokumenty? - zmarszczyła nosek w konsternacji - Wiem! Wzniosła palec w geście triumfu - Trzymaj pan
Rozkazała i pchnęła sporą torebką w jednego z arbitrów. Gdy już trzymał, zaczęła przeszukiwać zawartość. Arbitrzy spojrzeli po sobie wymieniając jakieś zdania, które jedynie oni słyszeli. Ten drugi karabin miał spuszczony. W pewnym momencie, zrezygnowana odeszła krok w tył, intensywnie myśląc.
- Dokumenty, obywatelko - ponaglono ją
- Wiem! Wczoraj byłam na obiedzie u Nowanów, miałam na sobie czarne szpilki, więc wzięłam inną torebkę i dla tego dziś zapomniałam portfela. Ale mieszkam pięćdziesiąt metrów stąd - wskazała gestem uliczkę, która zaraz skręcała ostro w prawo. Jedynie miała nadzieję, że prowadzi ona dalej, do jakiegoś cywilizowanego miejsca gdzie mogła by mieszkać. - Jeśli panowie pozwolą to zaproszam do siebie. Panna Rossalia przygotuje panom kawę, gdy ja będę szukać torebki - przekrzywiła głowę w bok, z wypisanym na twarzy pytaniem
-Mieszka pani w takiej zapuszczonej dzielnicy?-powiedział jeden mundurowy-Mam nadzięję,że pani nie obraziłem... ale to miejsce zapełniają głównie robotnicy, a nie takie kobiety z klasą jak pani.
Isztar uśmiechnęła się wyjątkowo smutno i wzruszyła ramionami
- Pochlebia mi pan. Jakoś się trzymamy, z Rodrikiem, ale nie jest łatwo.
- Tak, ostatnio nastały ciężkie czasy, ale rozumie pani wykonanie planu dwuletniego to priorytetowe zadanie na naszej planiecie.
- Proszę mi wybaczyć, ale jestem matką i żoną, która widzi swego męża zdecydowanie zbyt mało. Rozumiem plan Frakcji, ale... nie rozmawiajmy o tym. To niezbyt przyjemny temat.
- Prosze jeszcze raz o wybaczenie- przerwał i zwrócił się do swojego towarzysza, słyszała cichy szelest komunikatora, w końcu odezwał się, ten wyższy- To może pójdziemy do pani domu. Rozumie pani czysta formalność- mogła zobaczyć jego uśmiech przez ciemną maskę.
- Oczywiście
Ruszyli powolnym krokiem w stronę bocznej uliczki. Jak przystało na gentlemanów puścili panią przodem. Między oknami wąskiego przejścia były porozwieszane sznury z praniem. Koło dużego metalowego kontenera szwędał się menel, szukając odpadków.
- Wejdziemy bocznym wejściem tak?- powiedział jeden, po czym znów wydał z siebie szmer rozkazu, Drugi ten niższy skierował się w stronę menela. Ten zaczął uciekać z niewiadomych powodów. Arbiter ruszył za nim pędem.
- Przepraszam kolega się nim zajmię. Możemy wchodzić? Pani przodem.
- Chwileczkę - Isztar sięgnęła do torebki, jakby szukała w nich kluczy. Istotnie szukała, ale czegoś zupełnie innego. Wielkich, na pół stopu i grubych na pół palca gwoździ które kupiła na mieście. Strażnik widział jak dziewczyna podchodzi do drzwi, grzebiąc w torebce, którą trzyma przed sobą. Zajęło jej to kilka chwil nim wreszcie jej się udało. Spojrzała w tył posyłając mu uśmiech i to był ostatni wyraźny widok który zobaczył w życiu, bo sam ruch Isztar wymknął się jego uwadze.
Slaaneshianka, nie bez trudu, wyrwała gwóźdź z wzmacnianego szkła hełmu. Były na nim kawałki mózgu, krew i ciecz. Czyli trafiła w oko, tak jak chciała. Chwilę potem strażnik był już w kontenerze na śmieci, przykryty kartonem po fotelu, natomiast Isztar miała w rękach jego karabin, w torebce pistolet, a za pasem policyjna pałka teleskopowa
Z ponad ludzką finezją oddaliła się od miejsca zdarzenia. Teraz czekała ją przeprawa przez kanały.
Ciało strażnika dość szybko znalazł jego kompan. Ciało podano autopsji. Okazało się, że kawałek wszedł z tkankę miękką z zadziwiająca szybkością. Napastniczka musiała mieć nitownicę. Kiedy ustalano jej wygląd dochodziło do pewnych zbieżności. Menel, złapany za liczne kradzieże opisywał ją jako rudą kobietę, bardzo podobną do jego kochanki z młodości. Natomiast strażnik opisywał ją jako kogoś bardzo podobnego do jego przyrodniej siostry. Nie wiedział o swojej wpadce w tej materi... Nikt poza Isztar tego nie mógł zrozumieć. Choć niedługo miała nadejść nowa pojętna osoba, wejść na scene z mroków przestrzeni kosmicznej.