Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2011, 15:53   #205
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Mężczyzna szedł spokojnie w stronę bramy. Zdążył się już dowiedzieć, że tylko tędy zostanie wypuszczony z obrębu miasta. Strażnicy profilaktycznie wypytywali każdego, kto tą drogą przechodzi. I tym razem nie zrobili wyjątku. Blady mąż w stalowej zbroi o słynnym, wysokim hełmie na głowie nie omieszkał spytać Logana o tożsamość i cel wędrówki.
-Zwę się Elendil, opiekuję się schorowaną matką po śmierci ojca. - oznajmił strażnikom - Chciałem spędzić trochę czasu w samotności. Ostatnio wiele na głowie mej spoczywa i cisza mi się przyda dla odpoczynku mego ducha. - dodał. Straże nie robiły problemu. Wojownik został wypuszczony, po czym zniknąwszy z oczu zbrojnych na murach przyspieszył kroku, by dogonić powóz z zwłokami. Logan ukrył się za płytą nagrobku, przyglądając się grabarzom i ich powozowi.

Kiedy mężczyźni złapali za łopaty i zaczęli kopać, spod kilku nieboszczyków wyłoniła się skromna sylwetka, która uniknąwszy wzroku kopidołów, pochylona i przyczajona ruszyła do wartkiej ucieczki. Osobnik był skryty pod płaszczem z kapturem, narzuconym na głowę. Biegł ile miał sił w nogach. Logan miał świadomość, że to jest jego jedyna szansa. Moment, kiedy może odmienić swój los. Uciekająca postać zorientowała się, że ktoś ją goni. Nie mogła jednak przyspieszyć. Biegła tak szybko jak mogła. Logan nie odpuszczał. Serce biło mu niczym młot kowalski, jednak był niezwykle uparty i zawzięty. Gonił uciekiniera prawie milę, lecz w końcu mu się udało. Osobnik zatrzymał się nagle dobywając dwóch sztyletów, gotując się do boju. Wtedy zasapany Logan dostrzegł iż pod cieniem kaptura skryta jest twarz tajemniczej kobiety, którą miał już nieprzyjemność poznać na poddaszu bibliotekarza. I on sięgnął po swe miecze.

- Kogo widzą moje piękne oczy... Znów się spotykamy. Widzę, że byłaś w lochu spryciula... - stęknął zdyszany Logan.
- Pochlebiasz sobie. Brzydkiś jak noc. - odpowiedziała. - Jak wiesz, to po co pytasz... - rozejrzała się dookoła jakby spodziewała się kogoś. - … strażniku królewski... - dokończyła koncentrując się na jego ruchach.
- A Ty głupia jak but, jeśli uwierzyłaś, żem jest strażnikiem. Chciałem tego samego, co Ty, jednak...- zamilknął - Priorytety mi się zmieniły. Chce porozmawiać, nie walczyć. -
- A skąd wiesz czego ja chce? - zapytała z drwiną z ciekawością oceniając Logana jakby zobaczyła go pierwszy raz.
- Pewnie księgi pewnego osobnika, o którego osobie wie tylko niejaki Argar. Właściwie nie. Argar posiada cenniejsze informacje o samej księdze a nie o swoim przełożonym. - odrzekł spokojnym tonem.

- A więc szukasz księgi. - stwierdziła kobieta bez entuzjazmu. - Ja miałam do niego inną sprawę. Osobistą. - dodała z naciskiem. - Losy zakazanego dzieła są mi znane. Dla kogo pracujesz? - zapytała. - I ile płaci? Kto wie, może nawet ci pomogę ją odzyskać i się podzielimy zyskiem? - zaśmiała się.
Mężczyzna wysłuchawszy tajemniczej niewiasty doznał olśnienia. Chciała się dogadać. Ba. Mogła mu pomóc. Cóż by to było za świetne uwieńczenie piekielnie trudnej misji. Logan zmrużył oczy.
- Pracuję dla pewnego mieszańca. Andarasa. Płaci sporo. Z pewnością doceni to, że mi pomożesz. Ja zaś sam zrezygnuję z połowy swego wynagrodzenia na twoją rzecz. W czasie pobytu tutaj dowiedziałem się czegoś, co znacznie bardziej interesuje mnie od tej księgi. Chcę ją dostarczyć i rozstać się z moim pracodawcą. Jeśli zaś Ty szukasz pracodawcy a udało by nam się przynieść Andarasowi ów księgę... - rzekł z poważną miną.
- Pomóż mi z tą księgą, a obłowisz się w złocie i z pewnością wiele na tym zyskasz. - Niewiasta uśmiechnęła się.


Logan rozglądał się uważnie. Isengard był miejscem majestatycznym. Nie spodziewał się tego, co miał ujrzeć na piaszczystej arenie. Przepychał się z całych sił, mając za sobą dwójkę towarzyszy. Walka dwóch barbarzyńców była ciekawą rozrywką. Do momentu, gdy Logan nie dostrzegł w jednym z mężów swego celu. Osobnika, którego szukał od tak długiego czasu a przyszło mu go znaleźć zupełnie przypadkiem. Ci, którzy mieli walczyć wymienili się uprzejmościami. Okrzyki tłumu obserwatorów tylko nakręcały spiralę skrajnych emocji.
- Obyś wieki smażył się w piekielnej otchłani! - wypalił nie spodziewanie nikomu nie znany człek, obserwując gotujących się do boju mężów w pierwszym rzędzie między polem pojedynku a tłumem gapiów. Tylko pilnujący porządku strażnicy odgradzali Logana od piaszczystej areny.
- Oby twoja przeklęta dusza nigdy nie zaznała spokoju a ścierwo po śmierci zeżarły robaki i kruki! - Jego wzrok był pełen gniewu i żądzy zemsty.
- Ty Wulfie śmiesz nazywać kogoś psem bez honoru?! Ty!? Morderco dzieci i gwałcicielu bezbronnych niewiast? Ty?! - krzyknął tak głośno jak potrafił, aż na szyi i skroni pojawiła mu się pulsująca żyłka. Ściskał pięści tak mocno, że aż trzęsły mu się ręce. Wiedział, że strażnicy nie dadzą mu teraz przebić się do Wulfa.

Przyglądał się walce z ogromnymi emocjami. Z jednej strony chciał by Cadarn zabił Wulfa. Pragnął wszak śmierci barbarzyńcy, który sprawił mu to całe piekło. Z drugiej zaś strony pragnął uśmiercić dawnego wroga własnoręcznie. Chciał by cierpiał długimi godzinami, by konał w męczarniach. Kiedy walka dobiegła końca a ze zwycięstwa ucieszył się ostatecznie Cadarn, Logan wziął głęboki wdech i przełknął ślinę. Nie spodziewał się, że tak to wszystko się zakończy. Pokręcił głową. Od wielu, wielu dni zastanawiał się, co będzie dalej, kiedy już odnajdzie barbarzyńcę ze szramą na twarzy i dokona zemsty, lub po prostu dowie się o jego śmierci. Nie miał żadnego innego celu. Co dalej? Czy będzie pracować wciąż dla Raela i jego przełożonego – Andarasa? Czy powróci do swej ojczyzny, która była mu tak obca? Może stworzy duet z towarzyszką i starym znajomym z młodych lat. Trudno mu było cokolwiek teraz stwierdzić.
- Chodźmy stąd... Mamy swoje zadanie. - zwrócił się do kompanów, po czym ruszył w kierunku z którego przybyli.

Bogowie z niego zakpili. Pragnął śmierci Wulfa. Pragnął dokonać tego własnoręcznie. Jednak musiał zadowolić się tym, co los mu zesłał. Trudno. Był w rozsypce. Chciał odnaleźć księgę i oddać Raelowi. To już jego ostatnia misja. Będzie miał jeszcze dość czasu by pomyśleć, co dalej, kiedy już i te zadanie zostanie wypełnione...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline