Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2011, 08:59   #67
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Silne przekonanie, że ta menda Kuftsos coś szykuje nie pozwalało Erichowi zasnąć. Przysypiał jeno niczym zając pod miedzą wyczulony na najmniejszy hałas. Spał w ubraniu zezuwszy jedynie buty. Nic zatem dziwnego, że na krzyk krasnoluda obudził się natychmiast i szarpiąc się z cholewami wybiegł na zewnątrz. W samą porę. Ich barka płonęła. Kuftsos przy pomocy kilku żuli nawrzucał na pokład jakiegoś płonącego gówna. Pewnie oliwy. Erich nie miał broni, a w pobliżu leżał jakiś bosak, tyleż poręczny w obronie co rycerska kopia. Przynajmniej w niewprawnych rękach Oldenbacha. Wprawdzie łajdacy zdążyli już wskoczyć na pokład, ale na szczęście towarzysze Ericha zajęli się nimi. Nie zagrożony bezpośrednio chwycił za jakąś szmatę i starał się zdusić ogień przy nadbudówce. Nawet osiągnął w tej dziedzinie niewielki sukces, gdy wtem na barkę wskoczył nie kto inny jak sam Kuftsos. Tym razem nie był taki miły, jak ostatnio. Spojrzał na Ericha tak jakoś dziko i ruszył w jego stronę, bynajmniej nie po to by się przywitać.
Co miał zrobić nieuzbrojony Oldenbach? Erich stanął na baczność , sparaliżowany strachem, z przerażeniem patrzył na zbliżającego się zabójcę. Jeszcze nigdy śmierć nie była tak blisko niego. I wtedy nagle się ocknął. Zareagował instynktownie cisnął trzymaną w rękach szmatą prosto w głowę napastnika i nie czekając na rezultat uciekł na drugą stronę nadbudówki po drodze rozglądając się gorączkowo za czymś pływającym. Na pokładzie leżała częściowo płonąca baryłka. Nie zastanawiając się długo Erich chwycił ją i skoczył za burtę mając nadzieję, że prześladowca nie podąży za nim.
Zimna woda na kilka chwil zakryła go całego brutalnie wyziębiając rozgrzane ciało. Jednak kurczowo trzymający się baryłki Erich po chwili wypłynął na powierzchnię. Zimno otrzeźwiło go przypominając z całą bezwzględnością, iż choć uciekł Kuftsosowi, to wszak był w wodzie, a przecież nie umiał pływać. Tkwił tak zanurzony nie mając odwagi podpłynąć bliżej wszak Kuftsos miał kuszę. Gdyby poradził sobie z jego kompanami, mógł go zastrzelić bez problemu. Erich nie widział dokładnie tego co się działo na pokładzie, lecz zdało mu się, że napastnicy zostali odparci. Uzyskał pewność. Gdy Gomrund rzucił mu linę. Z trudem i pomocą krasnoluda wgramolił się z powrotem na pokład. Przemoczony i szczękający zębami. Pierwsze co zobaczył to leżący we krwi Kuftsos.
- Çço z nim? – spytał drżąc z zimna.
Drań się nie ruszał, tylko rzęził. Widać mocno oberwał.
Erich splunął w jego stronę trafiając na buty swego niedoszłego mordercy.
- Şkurwiel. – rzucił zimno podchodząc do mężczyzny.
- Muszę mieć jakąś broń. – rzucił do kompanów na usprawiedliwienie i zaczął przeszukiwać Kuftsosa.
Gdy zaspokoił swoją potrzebę uzbrojenia wrócił do szmaty i gaszenia pożaru, jakby nigdy nic. Ruch pozwolił mu się ogrzać.
Ta świnia Kuftsos już go nie interesowała. Mógł bydlak zdechnąć. Erich gasił pożar z zimną determinacją.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 13-12-2011 o 12:08. Powód: Bo wszystkie krasnoludy są do siebie podobne.
Tom Atos jest offline