Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-12-2011, 21:55   #206
Komtur
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Finluin nie spał, musiał się zastanowić nad zaistniałą sytuacją, zresztą i tak by nie usnął, gdyż Dorin próbował się uwolnić. Elf nie był przekonany do ucieczki, bo co zrobiliby potem, zabili swoich prześladowców, czy może uciekli w inną część wyspy, tylko co dalej? Żeby wydostać się z wyspy trzeba współpracować, nawet z wrogiem, choć zachowanie strażnika było dwuznaczne, przecież bez wahania ruszył ratować Dorina, to dawało pewną nadzieję.

Endymion otworzył oczy wyrwany ze snu szamotaniną. Podniósł ciężkie powieki. W blasku dogasającego ognia na ścianach ruiny tańczyły cienie. W wieży było ciemno, lecz pierwsze promienie zorzy czerwoną łuną wkradały się do wnętrza zapowiadając rodzący się nowy dzień. Podniósł głowę. Po drugiej stronie ogniska Salah leżał nieruchomo. Jak zabity. Unosząca się powoli pierś zdradzała, że jednak żyje. Spał jak suseł. Chyba nawet śnił, bo grymas wykrzywił jego parchatą gębę. Szamotanie się dochodziło z kąta w którym mieli być związani. Blask wygasającego ognia kręgiem blasku nie dobiegał już tak daleko jak zeszłego wieczoru. Albo elf, albo Dorin odzyskał przytomność. Niewątpliwie. Energiczne ruchy podsuwały pierwszą narzucająca się myśl. Jeden uwalnia drugiego lub dopiero starają się wyswobodzić z solidnie skrępowanych okrętowymi linami pęt.

Endymion chwycił dogasające polano i tak uzbrojony ruszył w kierunku gdzie leży skrępowany elf. Po drodze szturchnął butem Salaha.
- Wstawaj coś się tam dzieje – warknął prawie przez zaciśnięte zęby do śpiącego. Widząc brak reakcji pogrążonego we śnie tym razem szarpnął Salaha zdecydowanie mocniej.
Łysy człowiek tym razem się wybudził i mruknął:
- Yyy Co-co się dzieje?
- Wstawaj coś się tam dzieje
– wskazał skinieniem głowy na miejsce gdzie leżał Finluin. Po czym ruszył w tym kierunku.
Salah jakby otrzeźwiał w mgnieniu oka, błyskawicznie zerwał się na nogi i chwytając z podłogi miecz, który wcześniej tego dnia podarował mu strażnik, ruszył w kierunku związanego, jak miał jeszcze nadzieję elfa.

Kiedy podchodzili bliżej Dorin właśnie uwalniał się z pęt i wstawał z ziemi.

- Jak ty jesteś głupi ciul! - warknął do Endymiona. - I nie piernicz mi o przyjaźni ty żmijo! - był osłabiony lecz gniew dodawał mu skrzydeł. - Mnie wiązać jak barana? Wroga? Po tym co przeszliśmy razem? Po tylu latach?! Stan do uczciwej walki tchórzu! Połamię ci kości szczylu!

Endymion nic nie odpowiedziawszy zamachnął się polanem, celując w głowę. Dorin przewrócił się, ale przytomności nie stracił. Salah szybko podbiegł do niego i podłożył mu sztych miecza do gardła.
-Nie szarp się! Nic razem nie przeszliśmy więc nie licz, że się zawaham!

Dorinowi błyskawice strzelały z oczu. Gniew kipiał uszami. Krew nabiegła do twarzy z rozciętego łuku brwiowego krew zalewała oko. Pięści zaciskał aż bielały knykcie. Ale nic nie powiedział. Gdyby mógł zabijać wzrokiem to by zagryzł obydwu. Ciężko dyszy na ziemi.

Była to niezwykle trudna sytuacja dla Endymiona, aby zyskać na czasie by pomyśleć jak wybrnąć z tej sytuacji, postanowił skrępować Dorina ponownie.

- I co ratowaliście nas przed pająkiem, by nas teraz zabić? - wtrącił się Finluin, który przestał udawać już nieprzytomnego.
- Nie chcemy was zabić, sami się o to prosicie - odparł strażnik elfowi związując z ciężkim sercem Dorina.
Gdy Endymion ponownie unieruchomił przyjaciela, Salah w tym czasie podszedł do elfa sprawdzić jak trzymają się jego więzy.

- Co chcieliście osiągnąć, przez atak na mnie, a potem uwięzienie nas? - elf czuł, że tylko rozmowa może przynieść jakąś korzyść.
-Powiedzcie wszystko o kamieniach. O Palantyrach. Zwłaszcza o tym, który mieliście tutaj znaleźć. Jeśli będziecie rozsądni, to się to gładko skończy bez nieprzyjemności dla nas i dla was. - łysy człowiek szybko ujawnił swój cel,
- A cóż zrobisz z tą wiedzą człowieku, napchasz nią pusty brzuch, czy może znajdziesz statek, który nas stąd zabierze? - elf postanowił na początku zagrać bardziej twardo.
- To moja sprawa.
- Ciekawe jak zweryfikujesz to co ci powiem, przypiekając nas na ogniu?
-Już mówiłem elfie. To moja sprawa. Mądryś jest, to wiesz, że jak to co powiesz będzie zadowalające, nie będzie trzeba nic przypiekać.
- Pytaj więc. - kpiący ton jego słów był aż nadto słyszalny.
Salah westchnął.
-Słuchaj uszaty. Ja mam proste rozkazy, jeśli okażesz się nie pomocny, lub będziesz utrudniał mam Cię zabić. To jak?
- Twoje pogróżki nie robią na mnie wrażenia. Utknęliśmy na tej wyspie i zdechniesz tutaj bez mojej pomocy.
-Może tak, może nie. Za to Ty na pewno tak, jeśli nadal będziesz mnie przekonywał, że tracę czas, prosząc Cię o informacje, których potrzebuję.
- Dobrze widzę, że twój mocodawca wybrał bardzo proste narzędzie. Powtarzam, pytaj więc.

- Ten Palantyr, który mieliście tu znaleźć. Jak chcieliście to zrobić, jak go odszukać, jak wygląda?
- A kto ci powiedział że tutaj go szukamy, czyżby stojący tu Endymion?
-Nie ważne. Odpowiadaj. - głos Salaha robił się niecierpliwy.
- Endymionie nie poinformowałeś swojego sojusznika dokąd płynęliśmy? Nieładnie, naprawdę nieładnie.
Endymion zignorował zaczepkę elfa milczeniem.
Salah podszedł do elfa od tyłu, chwycił palec wskazujący jego prawej, nadal skrępowanej ręki i powoli wyginając, tak, żeby zaczęło boleć, wysylabizował:
-Od-Po-Wia-Daj!

Elf syknął z bólu i przez zaciśnięte zęby wycedził - Głupcze, twoje informacje może przekazać ci Endymion, ale chyba nie ufa ci na tyle!
Salah puścił palec.
-Chcę usłyszeć Twoją wersję.
- Dobrze powiem ci. Palantir znajduje się daleko na północy, a zamierzaliśmy go znaleźć używając tego, czego widzę że ty nie masz, czyli mózgu. - te informacje nie były ważne w wielu bibliotekach można było uzyskać do nich dostęp, a dodatkowo ich udzielenie ukazywało Finluina w kiepskim świetle, jako słabego gracza.
-Dobrze, dalej, jak wygląda. I czy wiesz gdzie dokładnie jesteśmy, jak daleko na północy?
-Wygląda jak duży kryształ, trudno określić dokładnie bo było ich kilka i nie wyglądały tak samo. Co do tego gdzie jesteśmy to wiem tyle co ty, a czy jesteśmy bardzo daleko na północ, to radzę policzyć dni żeglugi.
- Jest okrągły jak szklana kula, czy bardziej kanciasty i nieforemny, jak kryształ górski?
- Kształt w przybliżeniu okrągły, choć mogą zdarzać się różnice pomiędzy poszczególnymi kamieniami.
- Czy jak dotknie go zwykły człowiek, to coś poczuje? Czy działa tylko na wrażliwych na magię?
- Człowiek powinien coś poczuć, przebłysk jakiegoś widzenia, ale nie jest to reguła.
- Co z nami chcecie zrobić? Po co mnie ratowaliście!? - warknął Dorin dochodząc do siebie na tyle aby przemówić. Jakby dotychczasowa rozmowa toczyła się obok niego. - Nie pomogę wam w niczym. Zdrajco! - plunął soczyście z krwią na Endymiona.
- Nie oczekujemy tego od ciebie - odrzekł Endymion ocierając się - ciesz się że żyjesz jeszcze.
- Uspokój się Dorinie, choć oni jeszcze nie zdają sobie z tego sprawy, to są w równie kiepskim położeniu jak my. - rzekł Finluin uspokajając wściekłego gondorczyka.
- Albo jeszcze gorszym. - powiedział strażnik opierając się o ścianę.
- Co zamierzacie dalej? - zwrócił się Elf do Salaha i Endymiona - Bez naszej pomocy ciężko będzie wam się stąd wydostać.
-Z wami jako balastem na który trzeba uważać, również.
- Ja ci nie pomogę dokonać wyboru. - Elf choć nie był w pełni zadowolony z rozmowy, to wydawało mu się, że osiągnął pewne korzyści.
- Z rana wybiorę się na dalsze rozpoznanie i wtedy dowiemy się znacznie więcej o naszym położeniu. - dodał Endymion kończąc tę dyskusję i pozostawiając wszystkich we własnych rozważaniach.
 
Komtur jest offline