Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2011, 22:53   #126
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Promienie energii wystrzeliły z impetem z oczu maga trafiając w wysunięte do ciosu ostrze. Świetlisty czarodziej tym razem o efekcie przekonał się niemal natychmiast i w bardzo osobisty sposób, sypiąca iskrami wstęga odbiła się bowiem od miecza, wracając prosto w kierunku jego czoła. Rzucił się do uniku desperackim, pospiesznym szczupakiem, niczym profesjonalny bramkarz middenheimskiego Snotballa. Zdążył w ostatnim momencie, poczuł jednak ognistą energię parzącą skórę na jego ramieniu.

W tym samym czasie Gerold zbliżył się do zajętego jego towarzyszem konstruktu. I dotknął go w skupieniu dłonią, kierując się siłą woli ku źródle energii w kamiennej głowie. Poczuł jak misternie splecione wiatry suną ku jego dłoni, jak wchłania ich część, wybiera swój wiatr z tajemniczej mieszanki. A potem trzasnęła go kamienna ręka. Tytaniczne dzwony zadzwoniły w jego czaszce, gdy leciał ku najbliższej ścianie. Jedno uderzenie serca później uderzył w nią z ogromnym impetem, własną głową. Otrząsnął się, dopiero po chwili zauważając, że nadal żyje i co najciekawsze... nie jest ranny. Dotknął swojej głowy, wyczuwając, że jest twarda jak kamień.

Za to konstrukt zaczął się kruszyć. Wysączenie z mieszanki złotego wiatru najwyraźniej zachwiało równowagą w magicznym źródle. Potężny miecz rozpadł się na setki okruchów, gdy uderzyło go ostrze tileańskiego topora.

W tym samym czasie Gundulf próbował ocucić osłupiałego mędrca. Ten jednak nadal zdawał się tkwić we wnętrzu narzuconej mu wizji. Czasem poruszał ustami, jakby próbował coś mówić, cokolwiek to jednak było, można było to usłyszeć tylko będąc we wnętrzu jego umysłu. Czarodziej cienia w ostatnim momencie odepchnął wiotkie ciało starca, gdy zaledwie cale nad nimi świsnęła sypiąca się dłoń potężnego posągu. Za sobą ujrzeli blask potężnych świetlistych promieni Alfreda żłobiących w kamiennym budulcu głębokie bruzdy. W końcu monstrum zawyło opętańczo rozsypując się w górę parującego pyłu. Wśród niego zauważyli kulę o wielkości dłoni połyskującą złotem i fioletem.

Po chwili otworzyły się też drzwi do grobowca, wpuszczając do środka świeże powietrze z pobliskiego lasu.

- NIE MAM JUŻ NAD WAMI WŁADZY, IDŹCIE PRECZ NISZCZYCIELE! BRNIJCIE KU POŻODZE, OBY CIEMNOŚĆ SPŁONĘŁA Z WAMI!

Widmo elfickiego czarodzieja zaledwie przez chwilę zamajaczyło na środku sali po czym rozpłynęło się w powietrzu. Trzy z tkwiących w ścianach klejnotów wyswobodziło się z wnęk i powoli upadło ku ziemi. Każdy z obecnych magów poczuł energię swojego Wiatru buzującego w ich szlachetnym kamieniu. Instynktownie czuli, że jest to energia, którą mogą wykorzystać, by jednorazowo znacznie wzmocnić rzucony czar lub rzucić czar, do którego do tej pory brakowało im potęgi.

Profesor przebudził się z transu.
- Żebyście wy widzieli... ! - zajęczał z przejęciem. - Tyle pięknych dziewcząt! - westchnął wspominając z tęsknotą swoje widziadło.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 21-12-2011 o 18:54.
Tadeus jest offline