Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2011, 14:50   #21
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Hans

Z samego rana von Mutig postanowił odwiedzić Kroenena. Biorąc pod uwagę asortyment jego sklepu rozmowa ze starcem była najlepszym sposobem na uzyskanie odpowiedzi na kilka dręczących go pytań. Gdy Hans przekroczył próg sklepu, jego właściciel wyszczerzył pożółkłe zębiska w szkaradnej parodii uśmiechu.

- Witam jakieś postępy w sprawie? - zapytał bez wstępów.

- A owszem, są postępy. Chyba wpadliśmy na jego trop. Ale potrzebujemy pomocy. Może mi Pan powiedzieć, czy handlował z nim wcześniej?

- Pan Veller kupił ode mnie kilka książek nim wypożyczyłem mu “Nienazwane Kulty”. Tego rodzaju usługi rezerwuję dla stałej klienteli, toteż nawet nie rozmawiałbym z nim o tej księdze nie upewniwszy się, że można mu ufać.

- A prawda, prawda. Gapa ze mnie. Wspominał Pan przecież ostatnim razem. Czy mógłbym wiedzieć, co to konkretnie za księgi były?

- Hmm... niech pomyślę... na pewno kupił ode mnie jeden egzemplarz “Wisielca”, to pochodzące sprzed czterech wieków dzieło nieznanego autora traktuje o nekromancji i metodach walki z ożywieńcami, oprócz tego zamówił dwie czy trzy księgi o religiach ludów północnej części imperium w czasach przed nadejściem Sigmara. Poza tym nabył jeszcze “Strzygi, czyli stworów nocnych opisanie” oraz pierwsze wydanie “Młota na czarownice”.

- Czy zawartość tych ksiąg jest Panu choć pobieżnie znana? Albo jeszcze lepiej, czy posiada Pan jeszcze jakieś ich kopie?

- Na pewno został mi przynajmniej jeden egzemplarz “Młota”. Co do pozostałych woluminów musiałbym poszukać. - To powiedziawszy wyszedł zza kontuaru i zaczął przeszukiwać regał z księgami ustawiony wzdłuż jednej z bocznych ścian sklepu. - O proszę. - Położył na ladzie dwa dosyć opasłe tomiszcza. - Oto i kopie wspomnianego “Młota” i “Strzygi”.

- Czy będzie Pan miał coś przeciwko, jeśli je przez chwilę przejrzę? Interesuje mnie głównie czego Klaus mógł się z nich nauczyć i czego należy się spodziewać w dalszych poszukiwaniach. Oraz to, czy pewne spotkane przez nas stworzenie było jego dziełem, czy raczej wrogiem.

- Chwileczkę, o jakie stworzenie Panu chodzi?

- Właśnie coś nasuwającego pewne skojarzenia ze strzygą. Duże, z grubsza człowiekopodobne, gnijące i strasznie odporne. Dodam jeszcze, że dymiące z oczu.

- Mógłbym najpierw się dowiedzieć gdzie i kiedy natknęliście się na tego stwora?

- Bardzo niedawno. Był uwięziony nie więcej jak dzień jazdy konnej od miasta.

- Niech pomyślę - Kroenen wziął do rąk egzemplarz “Strzygi” i zaczął wertować wolumin - Chodzi może o coś takiego? - Mówiąc to położył księgę na kontuarze otwartą na stronach z wizerunkami istoty łudząco podobnej do tej, którą spotkali w ruinach dworku Wolfskern, tyle że ta na rycinach była płci męskiej. Napis na górze brzmiał “Dreug”.

- Łudząco podobne. Tylko tamto było kobietą. Albo przynajmniej ją przypominało. Czy to jest zrobione ze zwłok?

- Dreug jest istotą powołaną do życia z prochów zmarłego, tak więc można powiedzieć, że potrzeba zwłok do jego stworzenia. Jednak, z tego co pamiętam, stworzenie nawet jednej takiej istoty wymaga więcej starań niż w przypadku ożywionych zwłok. Poza tym tworzy się je dla innych celów.

- Ale jak mniemam, zachód się opłaca?

- Tak jeśli osobie, która się tego podejmuje zależy na uzyskaniu informacji.

- Co to znaczy? Dreug ma pamięć osoby, z której prochów powstał? Nie wydawało mi się, że z tym można rozmawiać.

- Powiem tak - Dreug JEST osobą, z prochów której powstał, tyle że zamiast śmiertelnego ciała dusza więziona jest w spaczonej powłoce, powstałej z mięsa wykorzystanego w czasie rytuału przyzwania. Żaden człowiek nie jest w stanie znosić długo takiej egzystencji nie popadając w obłęd, toteż z tego co wiem Nekromanci niszczą te istoty zaraz po wyciągnięciu z nich informacji, których potrzebują. Tym bardziej, że Dreug ze względu na swoją siłę jest groźnym przeciwnikiem, a czarnoksiężnik, który go przyzwał, nie ma nad nim żadnej władzy, a więc zupełnie inaczej niż w przypadku większości nieumarłych.

- Rozumiem. A zarazem nic nie rozumiem. - Von Mutig się zamyślił. - Mogę przeczytać ten rozdział?

- Oczywiście.

Hans zabrał się za przeglądanie woluminu. Dowiedział się z niego, że przywołanie owego stwora to wyczyn, na który mogą się poważyć jedynie najpotężniejsi nekromanci. Rytuał wymagał ogromnych ilości krwi, mięsa i musiał być odprawiany przy pełni księżyca. Wolumin zawierał spis inkantacji wykorzystywanych podczas ceremonii, jak również dokładne objaśnienia czynności wykonywanych w trakcie jej przebiegu. Nie ulegało wątpliwości, że jeśli Klaus w istocie parał się nekromancją, to ta księga była wystarczająca, by stworzyć Dreuga. Autor “Strzygi” relacjonował dalej, że osobiście raz przyszło mu spotkać się twarzą w twarz z tą istotą. Mag, który powołał ją do istnienia, wyznał mu, że ożywieńca można zniszczyć tylko oddzielając jego głowę od reszty ciała.

- Dziękuję, bardzo mi to pomogło - rzekł Hans skończywszy czytać. - A zmieniając nieco temat: czy znany jest Panu symbol okręgu z trzema skupiskami kropek? - Na wszelki wypadek nakreślił palcem na stole znak, który miał na myśli.

- Niestety nigdy wcześniej o nim nie słyszałem.

- A o kamiennych kręgach w okolicy Pan słyszał? Domyślam się, że informacje o nich były właśnie w “Nienazwanych kultach”, ale pewnie na jakieś wzmianki Pan natrafił w swoich księgach.

- O kręgach w okolicy Aldersburga dowiedziałem się od Klausa. Gdybym miał zgadywać, to pozostawiło je po sobie któreś z pogańskich plemion zamieszkujących te rejony w czasach przed Sigmarem.

- Czyli nie ma Pan pojęcia, jakie było ich przeznaczenie, albo skąd mógłbym się tego dowiedzieć?

- Sądząc z opisu, jaki usłyszałem od Vellera, był to jakiś rodzaj ołtarza wykorzystywanego do składania ofiar z ludzi lub zwierząt. Miałem co prawda dwie księgi traktujące o tej tematyce, ale nabył je Klaus, a innych kopii nie mam.

- A jest szansa, że je Pan zdobędzie? Cokolwiek Klaus planuje jest to ściśle związane z tymi kręgami. Jeśli się dowiemy o co chodzi, może go ubiegniemy.

- Mogę spróbować je zamówić u jednego z moich przyjaciół w Marienburgu ale to będzie wymagało czasu, nie sądzę aby udało mi się sprowadzić je do Aldersburga w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

- Czas to jest akurat to, czego nie mamy. Cóż, będę starał się zrobić co w mojej mocy bez tych informacji. Co mi Pan może powiedzieć na temat tego człowieka, którego Pan zatrudnił do poszukiwania? Współpracował Pan już z nim?

- Znam go niewiele dłużej niż Pana. A zatrudniłem go ponieważ many zbieżne interesy. Obaj chcemy znaleźć Vellera, choć z innych powodów.

- W istocie? A jakież to powody go pchają na poszukiwania?

- [Nie pytałem, z tego co mi powiedział, a wiele tego nie było wynika, że bardzo go interesuje tożsamość osobnika, który ostatnimi czasy morduje ludzi w Aldersburgu. Jak dotąd Veller, który wydaje się być powiązany jakoś z całą sprawą, jest jego jedynym punktem zaczepienia.

- A propos zabójstw. Czy w “Strzygach” jest opisane coś, co mogłoby dokonać takiej masakry jaka miała miejsce w karczmie?

- Nie sądzę, ożywieńcy napadają na ludzi z dwóch powodów: albo dla pożywienia, co sądząc po opisie tego co nasłuchałem się na temat karczmy możemy wykluczyć, albo na rozkaz swojego pana po to by zabić. W tym drugim wypadku, żaden z martwiaków niższego rzędu, jak na przykład szkielet, nie zmasakrowałby tak zwłok, bo nie było takiej potrzeby.

- Chyba że tak dokładnie brzmiał rozkaz?

- Tego nie można wykluczyć tylko po co?

- A obiło się Panu o uszy nazwisko von Eyke? Może na dodatek w kontekście Johannesa Eckharda?

- Wiem, że centralny plac miasta nosi imię jednego z przedstawicieli tego rodu. I to w zasadzie wszystko, jeśli szuka pan informacji o tej rodzinie będzie trzeba sięgnąć albo do archiwów miejskich, albo do prywatnych źródeł. W Aldersburgu żyje kilka rodzin z wielowiekową tradycją. Z tego co wiem klan von Eyke wygasł dosyć dawno temu. Kiedy do tego doszło ich dobra, w tym wszelkiego rodzaju zapiski, pamiętniki i tym podobne musiały przejść w czyjeś ręce. Ponadto część rodów może prowadzić prywatne kroniki, które mogłyby panu pomóc. Ja jednak, ze względu na swoją reputację, nie mam dojścia do tych źródeł.

- Rozumiem. Dziękuję Panu za pomoc. Nie będę już zabierał więcej czasu.

Pożegnawszy się von Mutig wyszedł. Wyglądało na to, że będzie musiał zobaczyć się z Kartzem osobiście. Musiał przekazać mu informacje na temat motywów Javlera oraz liczył na jego albo Vellerów archiwa. Ktoś musiał wiedzieć coś o von Eykach. Być może nawet udałoby się zidentyfikować postać, którą przywrócił do życia Klaus. W razie, gdyby to niewiele dało zamierzał porozmawiać z archiwistą, a być może także innymi członkami towarzystwa historycznego.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline