Wątek: [ORE] Ślepcy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2011, 15:14   #6
Tevery Best
 
Tevery Best's Avatar
 
Reputacja: 1 Tevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie cośTevery Best ma w sobie coś
Sala konferencyjna

- Witam. Pan Munnleiber, czy tak? - uśmiechnęła się miło brunetka. - Ja jestem Susanne Lemaire, a to jest Keiko Hikawa - powiedziała, wskazując na Japonkę. - Jak zapewne panu wiadomo, jesteśmy konsultantkami z NASA.
- Właściwie von Munnleiber - odparł podwodniak, siląc się na to, aby wypaść możliwie uprzejmie. - Witam panie w Spengler Security! Niestety, pozostali goście nadal się nie pojawili, więc jestem zmuszony poprosić panie o cierpliwość. W międzyczasie - kawy, herbaty?
- Och, bardzo przepraszam. - powiedziała. Uśmiech nie znikał z jej twarzy.- Chętnie napiję się herbaty. Mam nadzieję, że nie nadużyjemy pańskiej gościnności, panie von Munnleiber.- zastanawiała się czy mężczyzna posiadał jakiś tytuł wojskowy, nie powierzaliby chyba tak ważnego stanowiska osobie bez doświadczenia.
- Wystarczy woda, o ile nie sprawi to zbytniego kłopotu - dodała Keiko. Nie przepadała za kawą, a wątpiła by potrafili tutaj dobrze zaparzyć herbatę, nie mówiąc już o tym, że zapewne nie mieli zielonej. - Miło mi pana poznać - dodała, by nie wyjść na osobę źle wychowaną.
- Już podaję - Manfred sięgnął po stojącą na stole butelkę wody i kubeczek. - A po herbatę pobiegnie stażysta. Nie ty, ten drugi - rzucił do pracowników. Nie chciał, żeby ten gość dotykał się do jakiegokolwiek jedzenia, czort wie, co ma na łapskach.
- Czym tak właściwie na co dzień się zajmujecie?- spytała grzecznie Susanne. Nie lubiła dużo mówić, ale chciała podtrzymać rozmowę. Potrzebny im był dobry kontakt z tutejszymi pracownikami. To mogło znacznie ułatwić kobietom pracę w późniejszym czasie. Francuzka była też ciekawa, kto tak właściwie miał się tu jeszcze za chwilę pojawić i dla kogo ów ktoś pracował. Spojrzała na Keiko próbując wyczytać coś z jej twarzy. Po raz pierwszy za interesowała się tym co tak właściwie Japonka sądzi o całej tej “misji”.
- Na co dzień? Właściwie... - Manfred miał już powiedzieć “mordowaniem ufoli”, ale ugryzł się w język. - Ochroną działalności ziemskiej i pozaziemskiej - w ostatniej chwili przypomniał sobie tekst z firmowej ulotki. Słaby eufemizm, ale zawsze.
- Cóż, rozumiem.- powiedziała rozglądając się po sali.- Jeżeli można spytać, na kogo my tak właściwie czekamy? - jej ciekawość zwyciężyła nad powściągliwością. Była już nieco zniecierpliwiona, bo najpierw tłukły się tu samochodem przez szesnaście godzin, a teraz znowu musiały czekać.
Przez chwilę Keiko musiała walczyć z dość dużą pokusą by nie zabierać głosu, tylko jak zwykle spróbować “zniknąć”, stać się tylko jednym z elementów wystroju sali. Jednak odpowiedź na pytanie była tak oczywista, że sama spłynęła jej z ust.
- Na kogoś od nich. Na obcego. W innym wypadku po co potrzebowaliby kogoś takiego jak ja? Prawda? - zmierzyła wzrokiem blondyna. Ten zawahał się.
- Obawiam się, że jeżeli nie zostały panie powiadomione przez swoich przełożonych, to ja nie mogę udzielić takowej informacji - szukał wzrokiem odpowiedzi gdzieś powyżej prawego ramienia Keiko. Usta mówiły “nie powiem”, ale każdy widział, że odpowiedź brzmi “tak”. Dziewczyna poruszyła się niespokojnie. Nie przepadała gdy ktoś spoglądał w jej stronę, nawet gdy omijał ją nieco i szukał natchnienia w powietrzu które ją otaczało. Sama jednak była sobie winna zabierając głos nieproszona. By nieco zmniejszyć uczucie dyskomfortu podeszła pod ścianę i oparła się o nią zrzucając przy tym worek na podłogę.
- Już pan to zrobił - poinformowała uprzejmie. - Informacje są zbyt cenne by dzielić się nimi z każdym, kto o nie zapyta. Znacznie lepiej jest poczekać i zobaczyć jak niedoinformowana osoba zareaguje i dzięki temu zdobyć kolejne informacje do kompletu. - Jej usta wygięły się w lekki, nie pasujący do młodego wieku, ironiczny uśmiech. - To gra stara jak świat. - Pochyliła głowę wbijając wzrok w czubki swoich mokasynów. Możliwe, że podróż zmęczyła ją bardziej niż sądziła skoro zamiast siedzieć cicho wdaje się w dyskusję, która tak naprawdę niewiele ją interesuje.
Keiko zepsuła plan Susanne, przynajmniej w jej mniemaniu. Udawanie miłej, mało spostrzegawczej osoby o mózgu wielkości orzeszka było ostatnio główną domeną Francuzki. Po co zdradzać komuś, że coś się wie? Dowodzić swojej bystrości umysłu. Lepiej zadawać dużo bezsensownych pytań i udawać “słodką idiotkę”, a jeżeli po skończonej konwersacji rozmówca może powiedzieć o tobie tylko tyle, że jesteś miła to wtedy odnosisz największy sukces. Takie zdanie wyrobiła sobie Susanne podczas rozmów z wieloma wpływowymi osobami. Nie warto było ujawniać swojej inteligencji. Na bystrych uważają, głupkom pozwalają chodzić gdzie chcą. Przynajmniej teraz Susanne wiedziała, że jej towarzyszka jest znacznie mądrzejsza niż jej się zdawało na początku. Dalej uśmiechała się miło do blondyna.
Niemiec wzruszył ramionami. - Pani to powiedziała, nie ja. A tak właściwie, bagaże będą paniom do czegoś potrzebne, czy można je odstawić gdzieś na bok?
No tak, zapewne rzucony pod ścianą worek mógł niezbyt korzystnie wpłynąć na ogólnie niezbyt korzystny wygląd sali konferencyjnej. Czyżby ich gospodarz bał się wypaść mało profesjonalnie na tym spotkaniu? W końcu nieumiejętnośc utrzymania kontroli nawet nad tak banalną rzeczą jak bagaże nie była zapewne mile widzianą cechą. Tylko dlaczego aż tak się stara? Rozkazy czy jego własna inicjatywa mająca na celu pozyskanie dobrych stosunków z delegatami? Może jedno i drugie, a może zwyczajnie był facetem, który troszczył się o swych gości. Nie powinno jej to interesować. Był tylko jednym z wielu...
Pochyliła się i podniosła worek. - Mój nie będzie potrzebny, panie Munnleiber - odpowiedziała grzecznie z ledwie wyczuwalnym rozbawieniem w głosie.
Susanne spojrzała na Keiko, po czym znowu przeniosła wzrok na niskiego mężczyznę. Bagaż nie był jej w sumie teraz potrzebny, a rzeczywiście wyglądał dziwnie na sali konferencyjnej. O ile pomieszczenie w którym się znajdowali można było tak nazwać.
- Sądze, że mój także nie będzie mi w tej chwili potrzebny.- powiedziała po czym jeszcze raz rozejrzała się po sali. Zatrzymując dłużej spojrzenie na krzątającym się stażyście.
- Świetnie. Tamten pan się zaopiekuje państwa rzeczami. Proszę siadać, zaraz powinien przyjść człowiek z herbatą.
Panna Hikawa oddała swój bagaż młodemu mężczyźnie nie zwracając na niego większej uwagi. Wystarczyło, że zmierzyła go wzrokiem wchodząc do tego pomieszczenia i słyszała słowa jego przełożonego. Mieszanie się w cudze kłopoty nie należało do jej obowiązków.
Wybierając krzesło postarała się by nie było ono umiejscowione za blisko drzwi i by te były w miarę dobrze widoczne. Siedzenie tyłem do wchodzących gdy było tyle miejsca wolnego by przywitać ich twarzą w twarz mogło wyglądać na chęć uchybienia ich godności. Był to jednak tylko jeden z wielu powodów dla których wybrała tak, a nie inaczej.
Suanne spojrzała na odchodzącą w stronę krzeseł Japonkę. Za jej przykładem także oddała swoją walizeczkę pod opiekę młodego stażysty. Keiko zdążyła już zająć miejsce, więc Francuzce nie pozostawało nic innego jak zająć to obok niej. Nie wiedziała jaką panna Hikawa przyjęła taktykę co do usadowienia się w tej części sali, ale sądziła, że nie był to przypadkowy wybór. Japonka była zbyt inteligentna i przewidująca, żeby wybierać miejsce na ślepo. Susanne usiadła koło niej i rozejrzała się po sali. Wiedziała już chyba dlaczego Keiko wybrała właśnie to miejsce... Teraz pozostawało im już tylko czekać.
 
__________________
"When life gives you crap, make Crap Golems"
Tevery Best jest offline