Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2011, 21:44   #5
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Pobudka, szybkie śniadanie i na konia. Cała ekipa ruszyła w drogę. Jasper znalazł wiernych słuchaczy swych utworów w osobach kupców i kilku zbrojnych. W większej liczbie i do tego uzbrojonych można było pozwolić bardowi prezentować swoje umiejętności. Przynajmniej drogę umilał, chociaż Czarny Rycerz miał nieodparte wrażenie, że pewne pieśni już kiedyś słyszał. I to całkiem niedawno.
Jakieś dwie godziny po wymarszu bard, przy wtórze kupców, zażądał postoju. Ale Eberhatr Bergstein był nieugięty. Nie pomogły prośby, błagania. Kolumna poruszała się naprzód.
Po kolejnej godzinie dotarli go granic hrabstw. Wilhelm od razu zauważył różnicę. Ziemie von Aurithów miały porządne drogi. Nic więc dziwnego, że kupcy je wybierali.
Nieopodal granicy było rozwidlenie dróg. Dowódca starży grafa zatrzymał cały pochód. Zarządził też krótki postój. Ku radości barda i kupców.
Po krótkiej wymianie zdań obaj rycerze postanowili obejrzeć jeszcze raz miejsce, w którym obozowali kupcy, a w którym napadł ich smok i zrabował ich dobytek.
Ravenwildowi i Bergsteinowie towarzyszyło jeszcze dwóch innych zbrojnych, w tym zwiadowca.

Kupcy niezbyt rozważnie wybrali sobie na postój miejsce . Przynajmniej z perspektywy wojownika. Ale tej kwestii chyba nikt roztrząsać nie chciał.
Śladów było dużo. Ludzkie, końskie. Trochę dzikiej zwierzyny. I oczywiście smocze.
Paladyn niejednokrotnie w swym życiu widywał takowe. No niby się wszystko zgadzało. Ale jak to był już ujął dowódcza straży. Ten smok jakoś koślawie chodził.A to było wielce podejrzane.
Reszta nie wzbudzała większych podejrzeń. Atak bez wątpienia nastąpił w tym miejscu. I nie było za bardzo widać czy wozy odjechały czy odleciały. Jeżeli to pierwsze, to ktoś nieźle po sobie posprzątał.
I tyle byłoby zwiadu.
Cała czwórka wróciła do obozowiska. A tam czekała na nich jakże miła niespodzianka. Kupcy do spółki z bardem przygotowali obiad i to nie byle jaki. Pieczone bażanty. Pogardzić czymś takim byłoby grzechem.
Po skończonym posiłku Bergstein zarządził szybki wymarsz. Co oczywiście spotkało się z utyskiwaniami co poniektórych. Wystarczyło raptem jedno spojrzenie wojownika, by wszyscy potulnie na koń wsiedli i ruszyli w dalszą drogę.
Jasper przyłączył się tym razem do Wilhelma. Zaczął go raczyć opowieściami o okolicznej szlachcie. Kto komu rogi przyprawia. Kto jakie ma grzeszki. Kto z kim i gdzie. I Czarnego Rycerza naszła myśl, czarna myśl, czy bardo go czasem nie usiłuje jakby oswoić z myślą, ze będzie panem na tych włościach. Bo niby czemu miałby mu takie rzeczy opowiadać. Jedyni, którzy byli czyści jak łza to oczywiście nie kto inny jak rodzina von Bluth. Ostoja moralności i cnót.

I tak oto dotarli do wsi, którą wedle słów grafa von Bluth smok ostatnio niepokoi. Niestety zmierzchało się już powoli toteż rozglądanie się po okolicy sensu najmniejszego nie miało. Sam wieś nie przedstawiła sobą zbytnie wartości. Kilka rozpadających się chat. Chyba lepsza była perspektywa obozowania pod gołym niebem niż w tych … tych... no ruderach, bo inaczej się tego nazwać nie dało.
Noc była ciepła i pogodna. Niebo pełne gwiazd nad nimi. Ognisko dające ciepło obok nich. Wino w bukłakach i strawa. Oraz opowieści i ballady barda. Prawie jak piknik. Towarzystwo się generalnie popiło, przynajmniej ci co to mogli, czyli bard i kupcy.

Nie mniej to owi pijacy zbudzili Ravenwilda w nocy. Przerażeni kupcy i bard, ależ się zebrali, niemal zrobili rycerzowi krzywdę gdy chcieli go wybudzić.
- Smok, panie. - Krzyczeli jedne przez drugie. - Smok się zbliża. Słychać było jego ryki.
Przy takim hałasie cały obóz się zerwał. Co oczywiście wzmogło zgiełk i nie sposób było cokolwiek usłyszeć po za płaczliwymi modłami i prośbami nieuzbrojonej części tego towarzystwa.
Czarny Rycerz usiłował się wsłuchać w otoczenie chcąc się zorientować co to za, rzeczywiste czy też wyimaginowane, odgłosy tak wystraszyły tą całą hałastrę. Ale się nie dało. Wystraszeni ludzie robili tyle hałasu, że słychać było tylko ich. Wilhelm starał się uspokoić choćby barda, by ten mu na spokojnie opowiedział o co właściwie chodzi. Ale się nie dało. Lamentowali jak dziewki jakie.
I nagle, wśród całego tego zgiełku słyszeć się dał potężny ryk. Wszyscy umilkli.
- To, to, to,...- Zdołał wydusić z siebie Jasper.
Kolejny ryk, tym razem bliżej. Paladyn wsłuchał się uważnie.
- To brzmi jak jelenie na rykowisku. Tylko takie zniekształcone trochę. - Rzucił jeden z rycerzy grafa. Bergstein już szykował się by mu ręcznie wytłumaczyć, że ma dziób trzymać zamknięty gdy lepsi od niego myślą, ale Ravewild zatrzymał go.
- On ma rację. - Rzekł jakby zamyślony paladyn. - Na smoka to nie brzmi.
- Jak to jelenie na rykowisku?? - Bard wyprostował się. Dumnie pierś wypiął do przodu. Zupełnie widać nie było, ze trząsł portkami jeszcze przed chwilą. - Ktoś nas usiłuje oszukać?? - Oburzony był strasznie. Widać było, że strasznie w myślach pomstuje na żartownisi i układa piękna przemowę przeklinającą ich i ich rody. Nadął się przy tym jak balon, zapewne by swą postacią większy postrach wśród wrogów wzbudzić. Już otwierał usta by przemówić ponownie, gdy cisze przeciął inny odgłos. Był donioślejszy, ale i wyższy.
- Cholera jasna. - Zaklął paladyn. - Smok. Najprawdziwszy smok. - Zaczął się śmiać. A bestia mu zawtórowała.
Z barda powietrze całkiem zeszło, ba nawet wyraźnie optycznie schudł. Kupcy schowali głowy w najbliższych krzakach, ta że tylko tyłki im wystawały. Bard zaraz za nimi wcisnął się w sam środek. Zbrojni grafa zaczęli w pospiechu swe pancerze przyodziewać. A zadowolony z życia paladyn wziąwszy do ręki bukłak z winem, który wypaść musiał jednemu z tych dzielnych inaczej mężów co to w krzakach teraz siedzieli, wypił za zdrowie poczwary i położył się spać.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 29-03-2012 o 12:29.
Efcia jest offline