Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2011, 20:30   #11
Harard
 
Harard's Avatar
 
Reputacja: 1 Harard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwuHarard jest godny podziwu
Gołąbki były wyśmienite, zresztą jak zwykle. Jeśli Bóg rozdziela talenty wszystkim po równo, to do koszyczka siostry dosypał ekstra tego od kucharzenia. I wcale tu nie zagrał ograny stereotyp, że głodny student zeżre wszystko co ma nogi prócz stołu i wszystko co ma skrzydła prócz samolotu. Gołąbki były po prostu świetne, z pieczarkowym sosem, tak jak lubił. Nie przeszkadzały mu nawet krzywe spojrzenia tej jędzy, która katowała Tereskę.

Hirek jednak nie po to przyszedł, by się obżerać siostrzaną kuchnią, chciał wyklarować jej swoje niepokoje związane z tajemniczą przesyłką. No ale pogadać się spokojnie nie dało. Miał cichą nadzieję, że Pawła nie będzie, wtedy może mamusia dała by im chwilę spokoju. Ale niestety przeliczył się. Siedzieli mu nad głową, a Tereska jeszcze nie wróciła z pracy. Wpadł zaraz po 16, jak tylko Renatka w bojowym nastroju wypuściła go z roboty. Umówili się na wieczór, starego znowu nie było, więc Hirka czekała nocka w objęciach Czarnej Mamby. Co tu wiele mówić, akurat w tym momencie nie mógł narzekać, cała ta sprawa z kopertą, rozmyślaniami na dziesiątą stronę powodowały że musiał się odprężyć. Generalnie w ogóle nie narzekał wiele. Pani mecenas ciągle była atrakcyjną kobietą, no i niewyżytą do tego, co powodowało że Hirek musiał się starać. Szlag, czasami wręcz nie mógł się doczekać kolejnej delegacji jej męża, bo na podchody kiedy był w pobliżu sobie nie pozwalali. No może poza tym jednym razem, kiedy został długo po godzinach pracy kancelarii, ślęcząc nad aktami. Ona akurat też pracowała, no i przydybał ją na biurku sekretarki. Chwila nieuwagi i samokontrola tak usilnie pilnowana poszła się kochać. Dosłownie. Nie narzekał, pomimo podśmiechujek, które urządzał sobie z niego Radek. Kumpel oczywiście się zorientował szybko o co biega, a to kim „wybranka” była, wyciągnął podstępem z Hirka, po pijaku. Po tym jak wymógł na nim ślub milczenia, nie rozpowiadał nikomu, ale jaj nie przestawał sobie z niego urządzać. Teksty „każdy orze jak może” i wredne uśmieszki były na porządku dziennym ilekroć wracał nad ranem od Czarnej Mamby. A dla Hirka to była coraz częściej właśnie orka. Czysty seks bez żadnego zaangażowania bynajmniej by mu się nie krzywdował. Wręcz przeciwnie, nie ciągnęło go do żadnych stałych związków. Tyle że ten związek miał w sobie nutę nieprzyjemną, obcą, pustą. Więcej w nim było wyrachowania, interesów i oczekiwań niż by mógł przejść nad tym do porządku dziennego. Pustka zaczęła się w nim urządzać na dobre. Potrzebował wytchnienia, urlopu, czegoś co spowoduje że podładuje choć trochę akumulatory. Czegoś nowego, odskoczni od rutyny, dbania o karierę i wykształcenie.

Siedział teraz nad dokładką gołąbków i uśmiechał się lekko. Antkowi przyniósł resoraka, kupionego jeszcze w tamtym tygodniu na giełdzie. Nie miał czasu podrzucić wcześniej, a wiedział że chłopakowi się spodoba. Policyjny Poldek, z otwieranymi drzwiami, szmerami bajerami. Nie pomylił się, uwiesił mu się na szyi, wyklepał „dzięki wujku” i pobiegł do pokoju pojeździć. Oj Hirek, błąd pedagogiczny, uśmiechnął się w duchu. Tereska chciała by lekcje z nim poodrabiał. Eee tam, poczochrał Antka po głowie i ruszył do dużego pokoju. Paweł od razu wyciągnął piwo, a Hirek zaczął wkurzać szanowną mamusię. Nie podzielał rozumowania siostry. Sam bowiem uważał, że jeśli choć trochę przypiecze tej francy, to mniej jadu zostanie do codziennego gnębienia Tereski. Hirek znał się na ludziach, żadnej otwartej wojny, ot tu uwaga, tam uśmieszek i czas miło płynie do chwili kiedy siostra wróci do domu.

A cholerna koperta siedzi w kieszeni. Nie pogadali, nie było jak a Hirek post factum uznał że w sumie dobrze się stało. Po co ma ją denerwować. No ale kolejne dni zeszły na denerwowaniu samego siebie. Sąsiadka, czołowa plotkara na osiedlu nic nie wiedziała o obcym w bloku kręcącym się w niedzielę. Nikogo nie zauważyła, ale to że narąbani w trzy dupy razem z Radkiem wrócili w sobotę nad ranem to pamiętała ze szczegółami.
No i tak jakoś samo wyszło. Dumał i dumał, aż w końcu wsiadł w piątkę na Wiślnej przy uczelni i pojechał do szpitala. Z kopertą się już nie rozstawał, do talizmanu co prawda jej daleko było, ale myśl, że gdyby ją gdzieś odłożył, ktoś mógłby zobaczyć zdjęcie, jeżyła mu włoski na karku. Podobnie jak ta, żeby miał wyrzucić te dwie kartki do kosza.

Wszedł do szarego budynku. Ponure wrażenie tu chyba było celowo wstawione w wystrój i personel. Od śmiertelnie skacowanego ciecia na dyżurce, który nawet nie oderwał wzroku od telewizora, do oddziałowej, nieodmiennie zwracającej się do wszystkich poza ordynatorem w trzeciej osobie.
- Po co przyszedł? Cicha jeszcze zmiany nie skończyła. Musi zaczekać, tu porządek jest!. Tu nie siada! Tam, dalej.
Hirek uśmiechał się lekko dopełniając rytuału. To nie szanowna mamusia, tutaj Tereska jasno mu zapowiedziała, że jak ją będzie wkurzał, to osobiście skopie mu tyłek. Inny rodzaj francy, od tej za dużo zależało. Czasami myślał, że siostra jest jedyną osobą w tym budynku która jeszcze zachowała ludzkie odruchy.
Wreszcie zobaczył siostrę na korytarzu. Wstał i podszedł szybko, tak by zdołali się zadekować w jakimś kąciku zanim Wielka Piguła ją zagoni do jakiejś ostatniej roboty.
- Cześć. Tereska… ja…Chodź przejdziemy się trochę, musimy pogadać.

- Hirek? - siostra nie kryła zdziwienia. W końcu nie często odwiedzał ją w pracy. - Pogadać? No dobra. Kończę za kwadrans. Poczekaj na korytarzu a jak się przebiorę to do ciebie dojdę.
Uwinęła się w dwadzieścia minut. Ubrana już „po cywilnemu” w spódnicę za kolano i znacznie za duży sweter maszerowała korytarzem żegnając się z pielęgniarkami i nie szczędząc uśmiechów pacjentom. W połowie drogi złapał ją szpakowaty doktorek w białym kitlu i szeptał coś do ucha, na co Tereska zerkała to na zegarek to na niego i w końcu coś odpowiedziała.
Obcasy zastukały znowu na lastrykowej posadzce. Gdy doszła do Hieronima ujęła go tylko pod rękę i zdecydowanym krokiem wyprowadziła przed główne wejście szpitala. Tam, w kąciku dla palaczy, odpaliła śnieżnobiałego Zefira i wreszcie spojrzała mu w oczy.
- Muszę gdzieś jeszcze pojechać. Jakby Paweł pytał to byłam z tobą, w porządku?

- Hę? – zdziwił się elokwentnie jak na prawnika przystało. – Romansik na boku? Z takim staruchem? Siostra, a fe!
Przez chwilę stał i patrzył jak zaciąga się mentolowym dymem. Nie wiedział jak nagarnąć, a przecież nie przyszedł tutaj po to by tropić wydumane romanse siostry. Powkurzać nowo zdobytą wiedzą zawsze ją jeszcze zdąży. Sekreciki przed Pawłem, co? Uśmiechnął się jeszcze patrząc na nią bezczelnie, po czym spoważniał. Postał jeszcze chwilę jak kołek, aż w końcu zdecydował się walić prosto z mostu. To ona z reguły byłą ta silniejsza psychicznie w rodzince. Trening z szanowną mamusią pewnie wypracowuje techniki obronne.
- Dostałem w niedzielę, nie wiem od kogo.
Podał jej kopertę, wyświechtaną już od wielokrotnego zaglądania do środka.

Uwagę o romansie puściła mimo uszu, jak to Tereska. Lepiej nie mów nic bo wszystko co powiesz może być wykorzystane przeciwko tobie.
Wysunęła z koperty zawartość i przyglądała się kartkom a mina nie zmieniła jej się nawet odrobinę.
- Pocztą przyszło? - zaciągnęła się i podrapała lekko po czole.

- A co to cholery za różnica?! – czasem ten jej spokój doprowadzał go do szału. On trzy dni spać nie może, a o na z tonem w rodzaju „ano, pogodę mamy rzeczywiście paskudną tej jesieni”. – Nie. Nie pocztą.
Zmitygował się zaraz, przecież nie na nią miał się wściekać.
-Ktoś pod drzwiami mi do mieszkania wsunął, co jest jeszcze dziwniejsze, prawda?

- Faktycznie - wyrzuciła niedopałek do kosza. - Hirek... To było czternaście lat temu. Nie panikuj dobrze? - poklepała brata po ramieniu. - Nawet jeżeli ktoś wie to co z tym może zrobić? Insynuacje.

- Może i masz rację. – stopień pewności w jego głosie nie oszukałby nikogo. Umiejętność bardzo przydatną na sali sądowej musiał jeszcze cholera poćwiczyć. – Chciałem po prostu żebyś wiedziała. Jeszcze po tej historii z cegłą w szybie twojego malucha.

- Nawet jeśli to ma związek... - wzruszyła ramionami. Przez chwilę milczała a wreszcie dodała. - Zobaczymy co będzie. Jeśli ktoś chce mnie nastraszyć to się minął z bramką o długość pasa startowego. A jeśli nie chodzi o pogróżki tylko o realne zagrożenie - kolejne wzruszenie ramionami. - No to co? Gaz mam sobie kupić? Rety berety. Hirek, ja muszę dbać żeby rachunki popłacić, a nie wpadać w paranoję czy jakiś świr chce mi łeb roztrzaskać cegłówką.

- Ja jednak wolałbym żebyś łeb miała cały. A jak dla mnie to przypadek nie był. Po prostu uważaj na siebie, siostra. – Hirek wiedział że nie ugra nic więcej. Ale przynajmniej ją ostrzegł.

***

… Wina w rozkładzie pożycia małżeńskiego, wbrew twierdzeniom pełnomocnika powódki nie leży w żadnym stopniu po stronie pozwanego. Pogląd taki nie znajduje żadnego oparcia w materiale dowodowym, co wykazano w toku postępowania jurysdykcyjnego…

Dzwonek telefonu oderwał go od kolejnego pisma dla sukinsyna bijącego żonę. Poprawka, bogatego sukinsyna bijącego żonę. Hirek jeszcze nie przestawił się całkowicie na myślenie „to tylko klient”, a to w jego zawodzie było niezdrowe.Wrzodów można było dostać.
- Kancelaria mecenas Jaworskiej, słucham…
Przez dłuższą chwilę nie mógł wydobyć z siebie słowa. Czubek nie żyje?
- Jasne… Oczywiście że trzeba. Jezu, przecież ja z nim gadałem jeszcze w tamtym miesiącu w Miejscu.
Makabryczny opis tego co spotkało Czubka wstrząsnął Hirkiem. Nigdy nic takiego się nie zdarzyło w okolicy. Owszem jakieś rozboje, kradzieże, bójki i pobicia były na porządku dziennym, ale coś takiego?
- Przyjdę na pogrzeb na pewno, Teresce dam znać też pewnie będzie chciała iść. Dzięki że dałeś znać, Czarek.
Odłożył słuchawkę i gapił się przed siebie. Długo nie mógł wrócić do pisania odpowiedzi na apelację.
 

Ostatnio edytowane przez Harard : 15-12-2011 o 21:01.
Harard jest offline