Wątek: Byle Do Przodu!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-12-2011, 20:23   #127
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti, Osztan, Ton, Barbak, Nevis;
Było to widowisko nietypowe. Podczas gdy wielki, zielony ork z wielkim młotem w ręku oparty o ścianę tylko się przyglądał, wilk stroszył się w hotelowym korytarzu i niziołek przybierał zastraszające pozy, na złodzieja rzucił się z pięściami chucherkowaty, pijany w undeada akrobata oraz drugi niziołek. O ile pierwszy cios Tona chybił i złodziej próbował się wymknąć, o tyle zgrany duet niziołek-akrobata skutecznie uniemożliwił złodziejowi ucieczkę! [wth???] Widok Niziołka próbującego trzasnąć w papę kogoś o wzroście, 180m – bezcenne... i wierzcie lub nie, ale zalany akrobata z pianą na ustach, sypiący na ślepo ciosami i pałętający się pod nogami złodzieja Niziołek byli na tyle skuteczni, że po chwili złodziej runął na podłogę, zasłaniając się przed gradem ciosów. Panowie szarpali się na ziemi dłuższa chwilę, aż było już pewnym, iż złodziej nie ujdzie i wymiękł.
- Co tu się dzieje?! – nadbiegło w końcu 3 strażników hotelowych.
Goście wystawiali głowy zza drzwi i gapili się. Wyjaśniliście co i jak. Poobijany złodziej próbował odpełznąć z miejsca zdarzenia, ale niziołek i akrobata byli nieugięci, nie wspominając już o czekającym wciąż wsparciu ork-wilk-niziołek#2. Strażnicy pozbierali za szmaty złodzieja, który uniósł ręce w poddańczym geście.
- Szukaliśmy go już jakiś czas! – rzekł strażnik. – Wykazaliście się bohaterstwem zatrzymując tę szumowinę! Wszyscy cali? Jakieś straty? Ukradł coś?
Złodziej zarzekał się, że jest niewinny.
- To już ustalimy w lochach! – syknął strażnik.
Szybkie przeszukanie nie wykazało jednak aby złodziej cokolwiek ukradł komukolwiek z was. Miał przy sobie jedynie sztylet i małą drewnianą pałkę.
- Oto nagroda za wasza wzorową postawę obywatelską! – strażnik wręczył każdemu z was 40 sztuk złota. – Zajmiemy się nim... Idziemy, zabierzcie go stąd!
Strażnicy wyprowadzili złodzieja, goście hotelowi zaczęli się uspokajać i wrócili do pokoi. Cóż, pora wreszcie spać...

* * *
Spoglądał z dachu w mrok nocy, rozjaśniany jaskrawym światłem pochodni przed wejściem do hotelu. Jakaś wrzawa lewym skrzydle. Ujadanie psa. Odgłosy walki i szamotaniny. Strażnicy opuścili posterunek. Pięknie.
- Tym razem obstawa nieco większa niż zazwyczaj... Ale nadal nie powinno być problemów... - mruknął do siebie zabójca, przyglądając się Barelardowi oraz Tomisławowi oceniając ich uważnie.
Był jeszcze chomik. Pfshhh. Zabójca uśmiechnął się lekko, odruchowo trąc pietą i grubą podeszwą swojego buta o dach hotelu. Nie trwało jednak długo zanim opuścił swój posterunek. Ruszył i skierował swe kroki w stronę jednej z uliczek, w której cieniach szybko zniknął.
* * *

Barelard, Tomisław, Chomik;

Kiedy konie były już kilka metrów przed wami z dachu wozu zaczęła podnosić się postać zabójcy. Odziany był w czarny płaszcz z nisko nasuniętym na głowę kapturem oraz trzymał w dłoni sztylet.
Drizzt - Fantasy Wallpaper 144590 - Desktop Nexus Abstract

Barelard jako jedyny zareagował. Wyczarowana ściana ognia natychmiast wycisnęła przeraźliwy kwik z pędzących koni. Zwierzęta za wszelką ceną usiłując ominąć ogień próbowały zatrzymać się, ale rozpędzony wóz pchnął je na ścianę budynku. Zza zasłony ognia usłyszeliście tylko okropny rumor, rżenia koni, chaotyczną grę uderzeń kopyt o bruk i trzask łamanego drewna.

Niemalże w tej samej chwili, drzwi jednego z domów zostały wyważone, a z wnętrza wybiegło dwóch zbirów. Oni również mieli na sobie lekkie skórzane zbroje oraz uzbrojeni byli w sztylety. Pierwszy z nich zaatakował Barelarda tnąc od góry po skosie. Był to całkiem przemyślany atak, gdyż w razie pudła mógł szybko zadać kolejne cięcie lub dźgnięcie na odlew.
Drugi rzucił się do ataku na Chomika. Nie przewidując zbyt długiego oporu zamierzał po prostu przyszpilić go do ziemi z lekceważącym uśmiechem i szybko przejść do ataki na Tomisława.
Nie był to jednak koniec niespodzianek, gdyż na dachach po obu stronach ulicy pojawiło się jeszcze dwóch łuczników. Jeden z nich obrał na cel K wypuszczając w jego kierunku strzałę, podczas gdy drugi wystrzelił celując w Tomisława. Jeden z łuczników miał jednak prawdziwy problem z pokonaniem ściany ognia, gdyż budynek na którym się znajdował właśnie zaczął się palić. Łucznik nie ryzykując życia zniknął, najpewniej usiłując zejść z dachu.



Sztylet chybił maga. Ogień, dym i ogólne zamieszanie nie pomagały także w ataku na Chomika, który był na tyle mały, że sprawnie zniknął prześladowcy w tumanach dymu. Strzała wymierzona w Tomisława zajęła się ogniem i chybiła.

Ale napastnik z dachu powozu nie odpuścił. Zobaczyliście, jak w stylu prawdziwego zawodowca skoczył przez ścianę ognia, by się do was dostać!

W blasku płomieni widzicie dokładniej jego twarz. Jego karnacja... To drow!

Drow wylądował tuż obok maga i eskortowanego przez was posiadacza paczki. Nie wahał się ani przez moment. Rzucił się prosto na J. Rąbnął go z łokcia w głowę. Uderzenie odrzuciło mężczyznę na ścianę i zamroczyła go na kilka chwil. Wykorzystując to zamroczenie, napastnik zaczął szybko przeszukiwać jedną ręką J, jednak drugą już szykował się do zadania kolejnego ciosy, tym razem sztyletem. J. Zaczął się bronić, trzepnął napastnika z pieści w twarz, raz i drugi. Drow uśmiechnął się tylko. Przez krótką chwilę szamotali się, wyrywając sobie niewielką paczuszkę. Dźgnięcie drowim sztyletem w żebra zakończyło tę szamotaninę.

Podczas gdy reszta napastników skutecznie zajęła wasza uwagę na kilka sekund, drowi zabójca profesjonalnie wykonał manewr stab-stealth-run i rzuciwszy się ponownie prosto w ogień, zniknął wam z oczu! Poprzez rżenie uciekających koni, które zerwały się z powozu, oraz krzyki przerażonych ludzi na widok pożaru, usłyszeliście tylko mgliste echo tupotu stóp uciekającego drowa!
Zakrwawiony J. leży pod ścianą, jęcząc...
- Łapcie go, odbierzcie mu paczkę!!! – krzyczy K.
Taaa, tylko że macie towarzystwo 4 zbójów!...

[media]http://www.youtube.com/watch?v=cc-ClutaN_I[/media]
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline