Opowiedzenie spotkanej po drodze Judith i detektywowi tego co się działo w hotelu i na posterunku nie zajęło wiele czasu. Tak niewiele słów zawierających w sobie tyle szaleństwa. Jednak sam starała się obedrzeć opowieść z ładunku emocjonalnego, który ją przepełniał. Bała się otworzyć umysł na odczuwanie i próbę zrozumienia. To co się działo nie pyło pojmowalne dla racjonalnego ludzkiego umysłu. Rozmyślanie o tym było droga do szaleństwa. Nie miała ochoty skończyć jak Wilkox, żałośnie unurzana we własnych ekskrementach.
W hotelu nie wahała się nawet chwili. Wracanie do zniszczonego pokoju napawało ja dziwnym wstrętem. Nie chciała być tam gdzie pojawiła się ciemność. Przysunęła się do Solomona i powiedziała cicho, ale stanowczo:
- Nie chcę zostać sama. Zaprowadź mnie do swego pokoju.
Mężczyzna nie skomentował jej słów. Skinął głową i wskazał drogę. Od pocałunku na posterunku był dziwnie milczący, co akurat dla niego było rzeczą zwyczajną, ale w oczach świeciło się jakieś światło.
- Nawet nie myśl o pełnym poświęcenia spaniu na podłodze – uśmiechnęła się nieznacznie gdy weszli do środka. - Łóżko jest wystarczająco szerokie dla nas obojga. Pozapalajmy jednak wszystkie światła i może weźmy jeszcze jakieś z korytarza?
Sam nie była zmęczona. Dzięki nasennej tabletce przespała przecież większość dnia. Jednak czuła się wyczerpana psychicznie. Potrzebowała kojącej obecności drugiego człowieka. Jego ciepła i wsparcia.
Myśl o samotnej nocy w ciemnościach była koszmarem. Zastanawiała się czy zawsze tak już będzie.
Uświadomiła sobie, ze nie zabrała ze swego pokoju niczego do spania, a jej wieczorowa suknia raczej nieszczególnie się do tego nadawała. Na szczęście Sol pożyczył jej jedną ze swoich koszul.
Potem położyli się na łóżku:
- Po prostu mocno mnie przytul - powiedziała do mężczyzny. Wraz z otaczającymi ją ramionami nadeszły spokój i odprężenie. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.
Wbrew ostatnim doświadczeniom, noc minęła spokojnie.
Gdy się obudziła za oknem świeciło słońce.
Odwróciła głowę i zobaczyła wpatrujące się w nią intensywnie oczy:
- Dzień dobry – powiedziała i przeciągnęła się z rozkoszą.
Przez chwilę nie było ani ciemności, ani czyhającego na nich niebezpieczeństwa. |