Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2011, 17:26   #12
Gryf
 
Gryf's Avatar
 
Reputacja: 1 Gryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputacjęGryf ma wspaniałą reputację
Scena we współpracy z Liliel

- Patryk, otwórz, na Bolka trampki! To ja, Teresa! Pierogi ci przyniosłam!

- Ty, Bułka weź tak, motyla noga, nie bluzgaj bo mnie eksmitują. - Znajomy, nieco ochrypły, głos rozległ się niespodziewanie gdzieś z dołu klatki schodowej. Po chwili, do głosu dołączyła reszta osoby Gawrona. Ubrany w biały przyciasny T-shirt, spodnie od pidżamy i rozpięte wojskowe buty, pobrzękujące sprzączkami przy każdym kroku, targał z dołu dwa blaszane wiadra z węglem. - Właź, zostawiłem otwarte.

- Cześć - twarz Tereski rozpromieniła się na widok potarganych włosów Gawrona. Nie czekała aż chłopak dowlecze się na piętro tylko nacisnęła klamkę i zniknęła we wnętrzu mieszkania.
- Herbatkę pijesz? - wrzasnęła żeby ją usłyszał. Odstawiła koszyk i od razu złapała za czajnik podstawiając go pod kran. - Ja tak. Przemarzłam okropnie.

Postawiła czajnik na gaz i usiadła wreszcie przy stole wypakowując wałówkę. Półmisek pełen pierogów, dwa piwa w puszcze, słój domowych kiszonych ogórków i przewiązane wstążką, jeszcze pachnące ciastka cynamonowe. Przy garach Tereska wykazywała prawdziwe talenty i proste potrawy w jej wykonaniu smakowały wręcz nieziemsko.
- No, zajadaj - wskazała na pierogi. - Bo jeszcze cieplutkie.
Sama wysupłała z torebki paczkę mentolowych Zefirów.
-A teraz się wytłumacz dlaczego od mojej teściowej, starej plotkary, dowiaduję się, że cię maluch grzmotnął? Przez łeb ci dać? - zwęziła oczy ale nie wyglądała wcale groźnie. - Jestem pielęgniarką jakbyś zapomniał. Mogłam ci pomóc czy coś.

Uwadze Patryka nie uszło, że Tereska była pierwszą osobą, która powstrzymała się od skomentowania bajzlu w mieszkaniu zaraz na progu. I chyba właśnie to sprawiło, że po raz pierwszy przyszło mu do głowy, że kiedyś będzie tu trzeba ogarnąć, a przynajmniej rozpakować część kartonów. Czyste naczynia też były już na wykończeniu, co było nie lada osiągnięciem, bo świętej pamięci babka Gawronowa miała ich naprawdę sporo.

- Wielce tam "grzmotnął". Parę siniaków. Nie chciałem ci dupy zawracać. - Uśmiechnął się na widok złowrogiej miny przyjaciółki. Łomot wiader uderzających o drewnianą podłogę przedpokoju zlał się z trzaskiem zamkniętych kopniakiem drzwi. - Swoją drogą, ciekawe skąd wie, nawet starym nie mówiłem. Popiołkę masz gdzieś... ee... nie mam pojęcia, weź sobie jakiś słoik.

Tereska pochyliła się przy kuchennym zlewie pod którym rosła piramida słoików. Zgarnęła jakąś pokrywkę i strzepnęła tam popiół.
- Jędza wie o wszystkim co się dzieje na dzielnicy. Czasem podejrzewam, że w swoim pokoju ukrywa szklaną kulę i w niej wszystko widzi - zaśmiała się pod nosem. - Wiesz, zastanawiam się po co ja to wszystko znoszę. Powinnam wziąć Antka pod pachę i wyjechać do Ameryki. Słyszałam, że tam spełniają się marzenia. Tyle, że w moim przypadku to bezcelowe, bo ja żadnych chyba nie mam - zakończyła filozoficznie i zdławiła peta w pokrywce.
Wystartowała zaraz do zlewozmywaka w którym piętrzył się stos brudnych naczyń i wzięła się za zmywanie kropiąc wszystko solidnie Ludwikiem. Zrobiła to tak naturalnie i niewymuszenie jakby dokładnie w tym celu odwiedziła Gawrona. Żeby mu wyszorować gary i talerze.
Patryk wykonał jakiś nieokreślony gest i wymamrotał coś w rodzaju, "spoko, pozmywam później". Ot tak dla zachowania pozorów - w następnej minucie już siedział przy stole pałaszując pierogi.

- Słyszałeś o Czubku? - zmieniła nagle temat zachowując spokojny nieprzejęty ton. - Ja piórkuję... Wygląda na to, że dorobiliśmy się własnego osiedlowego psychopaty. Nie zdziwiłabym się gdyby to był mój sąsiad spod trójki. Taki niby niepozorny urzędnik, sam mieszka, burd nie wszczyna. A widziałam jak na sznurku balkonowym suszył całą kolekcję damskich majtasów. I wiesz co - zerknęła przeciągle na Patryka jakby dzieliła się z nim super spiskową teorią. - Podejrzewam, że je nosi.

- No nie wiem. Może jakby go powiesił na damskich majtasach... - rzekł Gawron refleksyjnie popijając pieroga piwem - Pisali, że to jakiś szatanista. Ja tam się nie znam, ale chore to jakieś. Cały czas myślałem, że Czuba właśnie do Ameryki zwiał, a tu... ja pierdolę. Gdzie była wtedy ta jebana milicja, policja czy inna psiarnia? W pale się nie mieści, przecież koleś z nami na jednym trzepaku wisiał. Kurwa... - chyba chciał jeszcze coś powiedzieć, ale po wpakowaniu w siebie kolejnego pieroga najwyraźniej zapomniał, więc tylko pokręcił głową z niedowierzaniem i skupił się na przeżuwaniu.

Na kilka minut zapadła cisza, rozrywana jedynie miarowym szumem wody. Gawron wpychał do ust pierogi, Teresa wyzmywała cały kopiec brudów. Kiedy skończyła wytarła dłonie w wątpliwej świeżości ściereczkę i z poczuciem dobrze wypełnionej misji wróciła do stołu otwierając piwo.
- Pójdziemy na pogrzeb, prawda? Chyba wypada.
Upiła solidnego łyka i odpaliła kolejnego mentola.
- Nie mam ani jednej czarnej kiecki, niech do dunder... Myślałam, że era pogrzebów ominie mnie jeszcze przez kilka lat.

- Co poradzisz. Moja era pogrzebów trwa w najlepsze, miesiąc temu zakopałem babcię. - Zaśmiał się głupkowato, po czym natychmiast spoważniał, zupełnie jakby nobliwa przodkini osobiście wróciła z zaświatów by zdzielić go przez łeb, jak za dawnych czasów. Mimo, że był dwa lata starszy Teresa nie mogła się pozbyć wrażenia, że rozmawia z nastolatkiem. - Pójdziemy, co mamy nie pójść. Chociaż trochę to zejdzie, Czarek mówił, że jak to już trafiło do kryminału, to pewnie będą mu sekcje robić i inne takie... powiem ci Tereska, zajebiste te pierogi. Dzięki. - rzekł odstawiając talerz - W temacie pogrzebów, zwinąłem Hitlerkowi parę kaset. Powrót Żywych Trupów i coś o Umarłych Poetach.

Z tonu głosu można było wnosić, że albo były to dwa najlepsze filmy ostatniej dekady, albo Gawron naprawdę rozpaczliwie usiłował zmienić temat.

- Włączaj żywe trupy. Z poetami mam na pieńku odkąd pani Herman od polskiego chciała mnie uwalić w siódmej klasie. - Teresa zgarnęła ze stołu piwo, papierosy i pokrywkę od słoika i z takim arsenałem pewnie ruszyła do zawalonego pudłami dużego pokoju.
- Oglądnę i uciekam. Paweł pewnie przyjdzie zawiany i przed jedenastą chcę być już w domu żeby nosem nie kręcił. Wiesz jaki on jest...
Na to ostatnie zdanie wypowiedziała z pobożną akceptacją. Tak, Tereskę niewiele było w stanie zirytować.

- Tiaaa... wiem. - Relacje Patryka z Pawłem od wielu lat można by opisać jako chłodne, acz stabilne zawieszenie broni. Pobili się raz, zaraz po tym, jak wyszło, że Tereska jest w ciąży. Było na tyle poważnie, że obu zgarnęło pogotowie. Po dziś dzień, żaden nie chciał zdradzić o co dokładnie poszło. Później jakoś się unormowało - tu Cichy naprawił Gawronowi motor, tam Gawron załatwił Cichemu spirytus z akademików czy wagon lewych fajek z giełdy. Czasem, rzadko, wypili razem jakąś wódkę. Tyle. Żadnej sympatii, po prostu względna akceptacja.
Tymczasem odtwarzacz, niemiłosiernie hałasując, wciągnął wciśniętą tam przez Patryka kasetę i na ekranie wielkiej, obudowanej drewnem Unitry pojawiły się pierwsze napisy.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=cG_FPzBTMgw&feature=related[/MEDIA]

Przez cały film Tereska ani razu nie podskoczyła ani nie zasłoniła oczu łamiąc stereotyp, że dziewczyna musi być strachliwa i miękka, no i koniecznie uczepiać się męskiego ramienia gdy nadarza się okazja. Gawron z kolei na zmianę albo rechotał jak głupi, albo patrzył z rozdziawiona gębą i wydawał z siebie odgłosy w rodzaju: "Ja pierdolę!", "Widziałaś to?", "O kurwa, ale akcja!". Wiele osób doprowadziłoby to do szału, ale Bułka zdawała się być uodporniona.

- Wiesz co Gawron? - odezwała się łupiąc zębami orzecha. - Co ty byś zrobił jakby na ten przykład... wiesz, zmrok jest, wychodzisz z klatki na Węgielną... a tu same zombiaki. Wiesz, twoi znajomi, sąsiedzi... Ta stara spod piątki co ma Alzheimera... Wszyscy normalnie. Dałbyś się użreć? Wiesz, żeby mieć święty spokój. Czy byś im łby odrąbywał łopatą, tak z zimną krwią? Dałbyś radę? Mnie na przykład? - wstała z miejsca i wyciągnęła przez siebie ręce bujając się jak w somnambulicznym chaotycznym transie wydając z siebie przeciągłe głupkowate "braaaaaains". I tym samym flegmatycznym tonem kontynuowała przemierzając pokój. - To jak Gaaaawron. Odrąbiiiiiesz mi łeeeeb? Czyyyy daszzzz sobieeee wyssać mózzzzg? - Zaśmiałą się nagle. - Chociaż ciebie by pewnie łukiem obchodzili. Ty tam masz drucik co trzyma dwoje uszu.

Gawron zarechotał i zakrztusił się piwem. Gdyby ktokolwiek je liczył, byłoby to jego piąte.

- Ty się Bułka kiedyś doigrasz, gdzie ja miałem tą łopatę... - wychrypiał, gdy tylko odzyskał głos i oboje znów zaczęli się śmiać. Do momentu w którym ktoś z mieszkania obok zaczął walić w ścianę. Patryk bez słowa cisnął w ścianę pustą butelką. Odbiła się od ozdobnego babcinego kilimka i wylądowała nietknięta na zakurzonym tureckim dywanie. Całe szczęście, przed pierwszym każda sztuka na wymianę była na wagę złota. - Po zastanowieniu, jest parę łbów, które bym uciął z dziką radością. Poczekaj chwilę, wygrzebię się z tej pidżamy, zarzucę jakąś kurtkę i cię kawałek odprowadzę.

- No co, muszę fajki kupić. - dodał pospiesznie, widząc że jego napad dżentelmeńskich odruchów wywołał wyraz bezbrzeżnego zdziwienia na twarzy Tereski. Oboje wiedzieli, że to kłamstwo. Sprawa z Czubkiem przejęła oboje dużo bardziej niż byli skłonni to przyznać. Ktoś zabił jedno z nich. W makabryczny, bolesny sposób. I ten ktoś nadal chodził na wolności.
 
__________________
Show must go on!

Ostatnio edytowane przez Gryf : 25-01-2012 o 10:22.
Gryf jest offline