Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2011, 18:00   #210
Wroblowaty
 
Wroblowaty's Avatar
 
Reputacja: 1 Wroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znany
Po wieczornej rozmowie z Endymionem Salah miał mieszane uczucia. Z jednej strony, trochę się wyjaśniło i zaczął sobie wyrabiać powoli zdanie o swoim przymusowym towarzyszu. Wyglądało, na to, że strażnik na poważnie był po ich stronie. A jeśli nie? Nie dawało to Salahowi spokoju, jednak gdy tylko złożył głowę na kocu, szybko pogrążył się w głębokim śnie. Nie miał zamiaru łypać jednym okiem na wszystko do okoła, był zmęczony sztormem, potem całodziennym wiosłowaniem, był zmęczony walką z potwornym pająkiem, miał naprawdę dość. Sen przyszedł szybko, ale jak zwykle nie było to nic przyjemnego. Znowu śnił mu głęboki dół w ziemi, ze ścianami obłożonymi zaostrzonymi palami. Do dziś pamiętał chrobotliwy dźwięk wyciąganej drabiny i oczy wychudzonego i równie jak on przestraszonego chłopaczka. Nie znali się, ale doskonale wiedzieli co ich czeka, tylko jeden z nich wyjdzie stąd żywy, tylko dla tego, że ich właścicielom nie opłacało się ich utrzymywać, a nikt inny nie chciał ich kupić…Po chwili gdy wymierzone w nich kusze wyraźnie pokazały, że jeśli nie dostarczą rozrywki zgromadzonym świniom, z Muttadą-Al.-Sadrr na czele, zginą obaj. Nie mieli wyboru, rzucili się na siebie, okładali się pięściami i kopniakami, szybko doprowadzili do zwarcia i zaczęli tarzać się w parterze. Przeciwnik Salaha zyskał nieco dystansu i kopnął go w brzuch. W tej samej chwili Salah otworzył oczy, to Endymion stał nad nim i coś mówił, jednak wpół przytomny Salah nic nie rozumiał. Endymion powtórzył nieco głośniej, do łysielca w końcu doszło, że ich więźniowie próbują się oswobodzić. Resztki snu otulające dotąd umysł Salaha momentalnie zniknęły, łysielec wygrzebał się z pod koca i szybko chwycił leżący obok na ziemi miecz i skoczył w stronę związanego elfa i drugiego strażnika.

Endymion dopadł do nich pierwszy, elf jeszcze leżał, wyglądało na to, że nadal jest związany, jednak Dorin już był na nogach. Endymion nie wdawał się w dyskusję z dawnym przyjacielem, zamachnął się na niego żarzącym się polanem. Tamten nakrył się nogami, wtedy dobiegł do niego Salah.

- Nie szarp się! Nic razem nie przeszliśmy, więc nie licz, że się zawacham! – paskudna facjata łysielca oraz czubek ostrza na gardle Dorina, musiały być bardzo przekonujące, strażnik, pomimo, iż ciskał wzrokiem gromy, pozostał w bezruchu. Endymion znowu go związał. Salah doszedł do wniosku, że teraz czas zająć się elfem i wziąć go na krótkie spytki.



Nikt z całej czwórki nie zasnął już tego ranka, Salah zajął się pilnowaniem ich więźniów, gdy Endymion wybrał się upolować coś konkretnego do jedzenia. Łysielec zauważył, że strażnik, nie zabrał ze sobą kamienia, ale nie był pewny gdzie Endymion go schował. Obserwował strażnika jak ten oddala się od ruin wieży, która służyła im tej nocy za schronienie, gdy tamten był już odpowiednio daleko, ignorując pojękiwania Dorina, zajął się przeszukaniem ruin. W końcu go znalazł…

Wziął go ostrożnie do rąk, bojąc się potencjalnej mocy kamienia, jeśli to rzeczywiście był ten kamień, którego szukał jego Pan. Podniósł go do wysokości oczu, aby lepiej się mu przyjrzeć…

Czas znowu porozmawiać z elfem…
 
__________________
"Lotnik skrzydlaty władca świata bez granic..."
Wroblowaty jest offline