Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-12-2011, 18:47   #105
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Przedzieranie się przez roślinność porastającą wyspę nie było przyjemne, ale dopiero na widok znaku chaosu Elyn po plecach przeszedł lodowaty dreszcz, do ostatniej chwili łudziła się, że jednak ominie ich w jakiś sposób samobójcza walka, teraz mogła mieć jedynie nadzieję, że albo nie zastaną kultystów i ich pupilków w ”domu” albo Pani poprowadzi jej dłoń, a Wielki Sigmar natchnie umysł jakimś genialnym pomysłem
- Szlag… - wykrzywiła usta w grymasie, który balansował między zniesmaczeniem, goryczą, a uśmiechem politowania – No dobra, nie ma sensu opalać się na słońcu, wchodzimy – westchnęła ciężko i zaczęła schodzić w dół po schodach

Ciemności nigdy nie są przyjemne, ale ten półmrok wydawał jej się jeszcze gorszy; lepki i złowieszczy, pełen czegoś dziwnego, jakby chichoczącego losu szepczącego jej do ucha „mam dla was niespodziankę”. Ściana, po której przesuwała w marszu palcami kąsała zimnem, nie było się jednak czemu dziwić, słońce zapomniało dawno temu o tej przeklętej wieży, o jej czeluściach z każdym krokiem bardziej przypominających grób… odrzuciła od siebie tą myśl i ruszyła na przód udając, że nogi wcale jej nie drżą, a wiecznie zimne dłonie stały się jeszcze chłodniejsze z powodu wysysających ciepło ścian z grubego kamienia…

Popatrzyła na Wolfa, a później przeniosła wzrok na miejsce, gdzie on wbił swój. Pochodnie… Poświęciła im nieco więcej uwagi podchodząc bliżej. Niemal nowe. Tak, ktoś musiał bywać tutaj dość często, albo przynajmniej w ostatnim czasie… Teraz…

Dotarła wreszcie do drzwi. Tak, to decydowanie za nimi czekało na nich to, z czym mieli się zmierzyć…ale co?
- Co postanowisz? – usłyszała szept blisko siebie, popatrzyła na Siegfrieda i zmarszczyła brwi zastanawiając się, ale w skupieniu przeszkadzał jej metaliczny dźwięk… jakby mechanizm jakiejś…

Podkradła się jeszcze bliżej drzwi i przysunęła do nich ostrożnie ucho wytężając słuch. Tak, bez wątpienia w drzwiach, a może nawet w ścianach przesuwały się trybiki jakiegoś urządzenia, pułapki? Popatrzyła na mosiężną gałkę służącą do otwierania, która niebywale kusiła, by jej użyć. Tylko ciekawe co wtedy. Wyobraźnia zaczęła podsuwać jej do głowy obrazy z koszmarów i z ksiąg zniekształcone tak, by sprawiać jeszcze okropniejsze wrażenie. Jaki ból czeka po drugiej stronie? W ostatniej chwili cofnęła dłoń wędrującą do zimnego metalu i westchnęła. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że patrzą na nią. „Myślą, że mam doświadczenie, że poprowadzę ich do heroicznego zwycięstwa… wyobrażają sobie, że jestem pieprzonych oficerem albo chędożonym generałem… A Peter wyśmiałby mnie jak kiedyś…Tak, tak, pamiętam. Wspinanie się pod drzewach nie jest dla bab, tak samo jak wojsko” Ile razy jej to powtarzał? Widać cały talent spłynął na niego, szczęściarz…
Ale trzeba działać. Uniosła dłoń w skórzanej rękawicy i oszczędnym ruchem pokazała, by wyszli. Dopiero, gdy znowu poczuła na twarzy ciepło słońca odważyła się popatrzeć im w oczy, chrząknęła by dodać sobie otuchy, a głosowi pewności
- Nie wiem czy usłyszeliście, w tym pomieszczeniu jest jakiś mechanizm, moim zdaniem to pułapka, która uaktywnia się gdy wejdą tam nieproszeni goście, ale nie jest powiedziane, że tak być musi… - potarła kark zastanawiając się, spojrzała znowu na Wolfa, a później na wyjście – Macie może zapałki? – spojrzała na ich zdziwione miny – Nie chcę palić do cholery – uśmiechnęła się wreszcie i pokręciła głową – Zastanawiam się… - chrząknęła ponownie, miała do dyspozycji korbacz i kilof, a do tego rusznicę – Mój plan wygląda tak: Siegfried i Magnus zaczają się po bokach wyjścia – wskazywała szybkimi ruchami miejsca – Wolf ze swoją rusznicą tam – machnęła palcem – Ja mogłabym rozsypać pod drzwiami nieco prochu, do czego zapałka chyba nie muszę mówić – westchnęła – Wątpię, żeby z podziemi było inne wyjście, wysypią się stamtąd, ale przejście jest wąskie, zmieści się jeden, góra dwóch, będziemy mogli łatwiej stawić im czoła niż gdy nas okrążą – popatrzyła na nich niepewnie – Mały huk skupiłby ich uwagę, bo z dymem chyba nie ma co próbować, skalni ludzie mogą być odporni na tego typu „niespodzianki”, a tylko my się podwędzimy, łzawiące oczy nie pomagają w walce – podrapała się w głowę – To moja propozycja, nie twierdzę, że jest najlepsza ani, że macie ją uznać za choćby dobrą. Jeśli możecie zaproponować coś innego to słucham – popatrzyła na Siegfrieda, tylko on wiedział kim była naprawdę. Ufała jego doświadczeniu bardziej niż swojemu.
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline