Siegfried popatrzył na towarzyszy, wzruszył ramionami i rzekł: - No, dobra.. Wolf, Magnus znacie się na pułapkach? - zapytał
Gdyby tak było poprosił by sprawdzili drzwi..Jeśli nie Siegfried na chwilę zadumał się i rzekł w końcu, bo kto jak nie on musiał dalej wziąć ciężar sytuacji na swoje barki: - Dobra. Wolf niech stanie za mną, z bronią gotową do strzału. Magnusie ty stań z boku wraz z Elyn. A ja po prostu .. - uśmiechnął się lecz nie dokończył
Siegfried podszedł do drzwi otworzył je i takim pół szeptem zawołał:
- Przepraszam.. skończył nam się cukier, mają Państwo pożyczyć ?. Proszę się nie bać, jest nas tylko trzydziestu spragnionych.. Inkwizytorów.
Gdy Siegfried otworzył drzwi ujrzał pomieszczenie w którym dominowała jasność. Ściany były umazane czymś czarnym, czymś co wyciekało ze spoin i osadzało się na cegłach. Czarna lśniąca posoka, Sigmarita splunął z odrazą. Na podłodze pełno wody, a jasność sprawiała że jakby tęcza się na niej znajdowała. Smród.. to kolejne co uderzyło Sigmaritę. Potworny fetor, jakby zgnilizna przesiąkła oliwą lub naftą, doleciał do nozdrzy mężczyzny, który potem dostrzegł kulę na łańcuchu, palącą się pod sufitem. Przypominała ona kocioł, podwieszony na łańcuchach ,w której płonął ogień. Siegfried otworzył drzwi na rozcież i mruknął: - Cukru nie mają, ale za to mamy To- wskazał na płonącą kulę - magiczny kociołek, w którym Elyn przygotuje nam ciepłą zupę.. .ale sądzę że cukier znajdziemy dalej. Pierw cukier, potem kociołek a Wolf znajdzie coś na drugie danie, jakieś mięso. Obiad bez mięsa to nie obiad.
Wskazał na koniec korytarza, gdzie była lśniąca kula a tuż pod nią odbicie w lewo. Głosy choć niemożliwe do zidentyfikowania, były wyraźne i melodyjne. Widać było że Sigmaritę naszło na czarny humor. A mówią, że to ludzie bez poczucia humoru. Kolejny stereotyp.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |