Wyszedł z auta i zapalił papierosa. Irytowało go to powoli. Narowistość chłopaków i ogólna sytuacja nie nastrajała pozytywnie. Dobrze chociaż, że robota prosta. Z drugiej strony szkoda, że nie może się wykazać, jak należy. No cóż, to dopiero test… A teraz czas na działanie… Zapytał:
-Macie już ten numer?
- Mam - Rzekł Daniel. - Dzwonić? - Spytał spode łba reszty.
-Dzwoń! Kto wie czy to na pewno ona. - rzucił Dimitrej, wyciągając swojego nowego Glocka. Chciał spróbować wyglądać jak gangster, więc schował go za pas, tuż obok noża, oczywiście rękojeścią do góry. Po chwili dodał:
-Hej, mam pomysł, może wyjdę i będę ich śledzić w cieniu.
-Powinniśmy do niej napisać. Chyba, że masz ochotę prać się z dresami po ryju? – Dragunov w głębi ducha szeroko się uśmiechnął.
-No wypraszam sobie, będzie...- tutaj Dimitrej liczy chwilę w myślach-Pięć na trzech, z czego my mamy po nożu, kastecie i po conajmniej jednej broni.
-No ja nie wiem. Wybiegać i napierdalać się po ryju z dresami na ich terenie to nie jest najlepszy pomysł, jeśli mamy złapać tego Ospę czy jak mu tam. Poza tym jak ich potniemy, psy dobiorą nam się do dupy, a to przecież test. - Puknął Daniela w ramię. - Napisz do tej laski czy to ona leci z tymi dresami i co ona odpierdala. I jak w ogóle do ciebie mówić? - Dragunov dopalił papierosa i wsiadł do samochodu, zamykając drzwi i dosuwając okno.
- Dzwoń, od razu. Jeśli to ona, musimy jej pomóc. Ja mogę ją śledzić, wy śledźcie mnie. W ten sposób nikt nie będzie nic podejrzewał, co najwyżej że spróbujecie mnie skroić, a tu się nie dba o frajerów. I nie przejmujcie się, nie zauważą mnie. Mam w tym doświadczenie. - Krzysztof rzucił pomysł. Czekał na reakcję towarzyszy.
-Jestem za, ale klamkami się lepiej nie chwalić i łeb spuszczony w dół. Zresztą chyba znasz się na tej robocie. To ty idziesz za nimi, my idziemy za Tobą. Zostaw numer telefonu. Damian zadzwoń do niej, niech Ci napisze jaki ma plan.
-No dobrze, niech będzie.-Powiedział Dimitrej, oglądając Glocka.
- Do cholery, Daniel nie Damian. Ale mówcie mi Seraf. - Warknął Daniel idąc już za dresami i wybierając na telefonie wskazany numer. - Nie wiem czemu tak się ciskacie, plan jest chyba oczywisty, śledzimy do ów miejsca ( jeden z przodu, a reszta trzyma się trochę za nim), ona znajduje to co nas interesuje, a potem na jej znak my wchodzimy bez ogródek. - Dodał przykładając słuchawkę do ucha.
- Halo? Cześć Gośka, co tam? - Usłyszał w słuchawce damski głos.
- Uszanowanie. Idziesz z nimi do Ospy? - Spytał nieco w pośpiechu Daniel, bez ogródek.
- Tak, dokładnie. Wyjechałam już z domku, kiedyś dotrę
- Po tym jak wejdziesz do nich, do mieszkania czy gdzie, masz pięć minut zanim wejdziemy. Jeśli uda nam się oczywiście określić gdzie to dokładnie jest Pasuje? - Szybko przedstawił niezbyt skomplikowany plan, raczej nie oczekując odmowy.
- Dobra. Odezwę się za 10 minut czy jakoś tak.
- Miłej zabawy - Rzucił z uśmiechem.
- No to dozo Gosiu.
Daniel schował komórkę do kieszeni płaszcza i zapytał reszty:
- Understand? To lets go. - Potem jeszcze dodał Krzysiowi co należy i zaczął odliczać czas na swoim szwajcarskim zegarku.
W środku akcja poszła nad wyraz sprawnie. Po kilku sekundach i jednej interwencji Dragunova cała dresiarska brać leżała po kątach a domorośli włamywacze przesłuchiwali przytomnych. Dragunov, z natury będący dość łagodny nie chciał się ponieść przyzwyczajeniom zza Buga, toteż wyszedł na papierosa, gdzie oczekiwał resztę. |