Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2011, 20:58   #15
traveller
 
traveller's Avatar
 
Reputacja: 1 traveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputacjętraveller ma wspaniałą reputację
---

Z kilku stron rozległy się oklaski i okrzyki chwalące Bajarza i jego opowieść. Wędrowcy siedzieli na pieńkach niepewni jak powinni się zachować. Alicja uśmiechała się niemrawo, Caine włożył ręce do kieszeni spodni i zachowywał kamienną twarz a Karola rozglądała się nerwowo na boki czując na sobie wiele spojrzeń. Bajarz nie umknęło onieśmielenie gości.

-To taki nasz zwyczaj. Zapraszamy swoich gości do ogniska by podzielić się z nimi tym co mamy najcenniejsze. Ciepłem ogniska, opowieścią, strawą i dobrą zabawą. Nie wstydźcie się drodzy wędrowcy. Czekaliśmy na takich jak wy od dawna. Wasze przybycie to dobry omen.

Jego słowa trochę rozładowały napięcie u nowoprzybyłych. Zwłaszcza, że ich żołądki drgnęły na słowo “strawa”. Poza tym jak dotąd nie mieli powodów, żeby nie wierzyć tym ludziom. Przedstawili się po kolei i już mieli wyciągnąć z mężczyzny jak najwięcej użytecznych informacji, ale ten zaraz uciął wszystkie rozmowy.

-Wiem, że pewnie macie wiele pytań, ale poczekajcie z nimi do jutra. Dzisiaj zapomnijcie o problemach i cieszcie się z nami z tego spotkania o którym będziemy pamiętać długie lata po waszym odejściu. Jutro porozmawiamy na spokojnie.

Przystali na to z wahaniem nie chcąc obrażać gospodarza. Nie byli jednak wyraźnie w nastroju na zabawę. Przynajmniej na początku.

-Przynieście jedzenie, zacznijcie tańce, niech gra muzyka! Świętujemy! - Jeden ze starszych mężczyzn krzyknął donośnie uradowanym głosem.

-Świętujemy! - odpowiedziały mu inne głosy.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=lHPaLl8uqfI[/MEDIA]

Kilka kobiet zaczęło śpiewać. Ludzie zaczęli krzątać się jak mrówki wchodząc i wychodząc ze swoich wozów z instrumentami muzycznymi, potrawami i garnkami. Rozpalono mniejszy ogień i zaczęto gotować wielki gar z gulaszem. Gościom podano gorącą herbatę ziołową i podano długie ostre patyki na które nadziewano kiełbaski. Wędrowcy piekli je w ogniu już chwilę później, razem z dziećmi, które siadały tak blisko ich jak mogły. Cainowi wyraźnie przeszkadzała bezpośredniość tych ludzi co Alicja i Karola komentowały co jakiś czas jakąś zabawną uwagą. Obóz wypełniły dźwięki skrzypiec, tamburynów, puzonów, akordeonów, harmonijki przerywane co chwila jakimś okrzykiem. Tancerki o zmysłowych kształtach potrząsające szeleszczącymi, ludowymi strojami skupiały na sobie większość uwagi miejscowych. Nawet Caine zerkał na nie co jakiś czas. Dwóch żonglerów zaczęło podrzucać do góry różne narzędzia, noże i rondle i z dużym wdziękiem łapali oni każdy przedmiot nie zwalniając tempa nawet na moment.Ludzie ci nie byli zamożni, ale wyglądali na tak szczęśliwych, że można im było tylko zazdrościć. Dziewczyna w żółtej chuście na głowie pluła ogniem do góry a kilku starszych, ale żwawych mieszkańców tańczyło boso na rozżarzonych węglach. Zaraz też przyniesiono i rozlano beczki z winem. Po wypiciu kilku kubków Bajarz dał popis wykorzystania laski w tańcu łapiąc doprawdy dziwne figury ku uciesze wszystkich zgromadzonych. Nie trwało długo a sami goście, po zaspokojeniu głodu dołączyli się do śpiewów i tańców. Zabawa trwała w najlepsze do późnych godzin nocnych.

---

Nad ranem

Caina obudziła laska mocno przyciskana do żeber. Wstał do pozycji siedzącej i po przetarciu oczu ujrzał nad sobą znajomą sylwetkę Bajarza.

-Kto rano wstaje temu świat daje. Twoje znajome już się obudziły i stwierdziliśmy, że nie damy ci przespać całego dnia.

Amerykanin rozejrzał się na boki i stwierdził, że jego towarzyszki siedziały lekko zblazowane, ale w dobrym humorze przy dopalającym się ognisku z kubkami herbaty i pajdami chleba w dłoniach. Obóz zdawał się żyć swoim życiem. Dzieci bawiły się a dorośli powrócili do tradycyjnych zajęć dnia codziennego. Jedynym, który jeszcze nie otrząsnął się po szaleństwach nocy był właśnie on. Złapał się za głowę i jęknął przeciągle.

-Chyba przesadziłeś z naszym winem wędrowcze. Pójdź potem do baby Anny na pewno będzie miała coś na ból głowy. Mieszka w wozie na którym sama namolowała swój wymarzony ogród. Nieopodal tego, który niestety nie oddaje tego co jest na rysunku. Damy wam na drogę jakiś prowiant, ale polecałbym też odwiedzić Shanksa. To lokalny kupiec, który uwielbia handlować z wędrowcami. Rozstawia swój kram niedaleko zagród dla zwierząt. Hodujemy krowy i świnie, ale ziemia nie nadaje się za bardzo żeby rozwijały się zdrowo. Ostatnio także mamy mały problem z końmi, ale nie zaprzątajcie sobie tym teraz głowy. Myślę, że w zbiorach Shanksa znajdziecie coś ciekawego dla siebie. Przed odejściem zajrzyjcie jeszcze do mojego domu - wskazał na pobliski, niczym nie wyróżniający się wóz z metalowym kogutem na zielonym dachu.

Bajarz ukłonił się lekko kobietom i wszedł po stopniach do swojego wozy, który podobnie jak większość był otwarty na oścież. Po krótkiej pogawędce przy śniadaniu stwierdziliście, że zwiedzanie taboru zaczniecie od odwiedzenia Shanksa.

Jedna kobieta z dzbankiem na głowie, która wracała od strony rzeki pokazała im dokładny kierunek i wkrótce znajdowali się już przed wozem na którym znajdowała się wielka tabliczka z namalowanymi niezbyt starannie literami “Sklep”. Sam zdawał się mieć najlepsze lata już za sobą. Drewno lekko przegniło a farba wyblakła. Przez otwarte okna i drzwi widać było stosy towarów z których część z nich zaczął już pokrywać kurz. Inne skrzynie z różnej maści przedmiotami zostały wystawione na zewnątrz. Zapewne, żeby właściciel sklepu miał szansę dostać się do własnego łóżka.

-Zapraszam miłe panie. Zapraszam miłego pana!


Z miejsca w jego głosie wyczuć można było fałszywą kupiecką uprzejmość tak znaną na większości targowisk świata z którego pochodzili wędrowcy. Z pod kaptura wystawały mu siwe włosy świadczące o tym, że właściciel zaczął wchodzić w podeszły wiek. Wielki brzuch świadczył o tym, że jego właściciel lubił sobie podjeść. Charakterystyczne były także jego długie wąsy przypominające szeryfów rodem wyjętych z dzikiego zachodu. Był ubrany w jednoczęściowy czerwony habit z zółtymi zdobieniami przy końcach i sandały.

-Ty jesteś Shanks? Bajarz powiedział, żebyśmy wpadli do ciebie. Podobno możesz mieć wśród swoich towarów coś... - po krótkiej przerwie Karola dodała z lekkim wahaniem - interesującego.

-Jak najbardziej posiadam różne ciekawe okazy w kolekcji. Co was interesuje? Fajki wodne, gitara, perfumy, dywany...

-Chcielibyśmy zobaczyć towary przeznaczone dla “szczególnych” klientów. Jeśli wiesz co mam na myśli.


Cain wykorzystał swoje doświadczenie z handlu. Od razu stwierdził, że facet próbuje opchnąć im jakiś złom.

-Ja bym chciała jednak zobaczyć te perfumy...

Alicja westchnęła na myśl, że właściwie przydałaby się im także kąpiel. Miała nadzieję, że Karola podziela jej zdanie.

-Serio teraz myślisz właśnie o perfumach?

Cain za to jak zwykle musiał wtrącić we wszystko swoje trzy grosze. Alicja jednak nie dała się tak łatwo sprowokować.

-Jak każda kobieta.

-Kobieta?


Dziewczyna zrobiła się czerwona na twarzy po docinkach zadufanego w sobie mężczyzny. Sprawę załagodził jednak handlarz, który wyszedł z wozu ze skrzynią zasłoniętą czerwonym kocem.

-Spokojnie drodzy państwo, tylko spokojnie!

Rozłożył koc na solidnym stole i ostrożnie wyjmował ze skrzyni kolejne przedmioty. Niektóre przyciągały wzrok swoim wyglądem. Inne natomiast z pozoru wydawały się zupełnie zwyczajne.

Miecz


Lina


Bransoleta


Proca


Kobiece buty


Perfumy


-Tylko problem w tym, że nie bardzo mamy ci czym zapłacić.

-No tak nie mamy... - Alicja przyznała rację Karoli.


Shanks wyglądał na szczerze zdziwionego. Uśmiechnął się jednak kiedy przypomniał sobie, że przybysze z zewnątrz zwykle mieli inni zwyczaje niż cyganie.

-Nie macie nic na wymianę? Nic nie szkodzi. U nas w obozie większą wartość ma coś innego. Praca jest tu prawdziwą walutą. Pomóżcie po prostu komuś z mieszkańców. Myślę, że wiele osób będzie miało prośby do wędrowców. Niech pomyślę... Możecie sprawdzić u młodziaków udowadniających swoją męskość nad rzeką, mała Esmeralda ciągle męczy mnie, żebym się z nią pobawił może zrobi to któreś z was? Na pewno Bajarz także nie pogardzi jakąś nową opowieścią ze świata zewnętrznego o ile będzie dostatecznie dobra. Stara Anna także potrzebuje pomocy. Zresztą po prostu przejdźcie się i popytajcie. Myślę, że chętnych będzie o wielu więcej. Jeżeli posiadacie jakieś nieprzeciętne umiejętności to idźcie z nimi do Diego, facet potrafi docenić artystyczną duszę. Każda dobra opinia jest warta w moim sklepie jeden przedmiot. Nie muszę dodawać, że to nie są zwyczajne przedmioty. Najlepszy towar jaki posiadam.
 
__________________
"Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day

Ostatnio edytowane przez traveller : 19-12-2011 o 23:11.
traveller jest offline