Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-12-2011, 21:06   #1
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
[Gasnące Słońca] Drużyna A

.



Drużyna A





Criticorum. Jeden z najlepiej rozwiniętych światów Cesarstwa. Dominium liberalnego i spragnionego nowinek technicznych rodu al-Malików. Barwny tygiel wszelkich możliwych kultur, prądów i stronnictw. Doskonała lokalizacja na przecięciu aż siedmiu gwiezdnych szlaków od tysiącleci zapewniała temu światowi ogromne wpływy z handlu... i bardzo duży ruch.




Darius w ostatnim momencie skorygował pozycję na zatłoczonej orbicie postojowej planety, tylko o metry unikając kolizji z przepychającym się poza kolejką promem. Rozpędzony stateczek w barwach rodu Hazatów przemknął z impetem pod kadłubem, wpadając wirującym ruchem między dwa potężne frachtowce i fregatę Świątyni Avesti. W radiu rozbrzmiały serie bluzgów i kościelnych klątw rzucanych jego śladem. Po chwili, gdy jednostka zniknęła w gęstych, poszarzałych spalinami chmurach planety wszystko wróciło do normy. No, może poza pełnymi jadu groźbami rzucanymi przez inkwizytorów pod adresem kontroli lotów stolicy - Acheonu.

Wybrali chyba najgorszą porę na przybycie, w miastach planety odbywały się bowiem sławne Krwawe Żniwa. Spektakle, na które z całych Znanych Światów zwożono najniebezpieczniejszych kryminalistów, by ci ścierali się ze sobą na wielkich wymyślnych arenach w bitwach na śmierć i życie. Było to wyjątkowe wydarzenie turystyczne, powodujące, że zatłoczona już i tak planeta dosłownie pękała w szwach. Większość sekt Kościoła od lat sprzeciwiała się tym krwawym celebracjom. Avestianie byli wyjątkiem. Oni z wielką chęcią zwozili na przedstawienia złapanych heretyków, chcąc by jak największa liczba wiernych ujrzała, jaki los czeka grzeszników.

Telekamery zamontowane w kadłubie Dariusa ukazywały im niewyraźny obraz stolicy pod nimi. Wśród niewiarygodnie wysokich futurystycznych wieżowców pamiętających czasy Drugiej Republiki rozciągała się nieskończona połać niższych współczesnych osiedli, sklepików, warsztatów i slumsów, które przy niebosiężnych konstrukcjach wydawały się maluczkie niczym zbudowane dla mrówek. Wszędzie dało się też zauważyć setki potężnych przemysłowych kominów, bijący w niebo ogromnymi chmurami spalin.

Nad planetą Darius znajdował się już od pięciu dni. Przez ten czas zdążyli zejść na powierzchnię i zaznać wielu z miejscowych uroków. Choćby przymusu noszenia masek chroniących przed toksycznymi oparami stolicy. Maseczki na ulicach widać było wszędzie, od zużytych egzemplarzy jednorazowych, noszonych przez najbiedniejszych aż po wysmakowane złocone i inkrustowane modele, będące elementem najaktualniejszej szlacheckiej mody.

Na szczęście jednak poza dziesięciomilionową stolicą i otaczającym ją wielkim okręgiem przemysłowym wiele regionów nadal szczyciło się nieskażoną zielenią. Tam potężni i wpływowi mieszkali, odpoczywali i bawili się - gdy interesy akurat nie pchały ich do stolicy. A czasy takie na Criticorum były zaprawdę rzadkie. Nie na próżno nazywano planetę Gniazdem Intryg.




Było to idealne miejsce do znalezienia pracy, ale również i do spotkania z dawnymi znajomymi. Powiadano, że każdy człowiek z ambicjami kiedyś przewinie się przez Criticorum. W tym przypadku niestety był to Gustav Janos, sławny w pewnych kręgach bankier Gildii Sędziów, który odkupywał od możnych Cesarstwa trudne do ściągnięcia długi i zarabiał na horrendalnych wręcz odsetkach. W tym przypadku nazbierał jakichś częściowo wyimaginowanych żądań od ich byłych pracodawców i gwiezdnych portów, z których usług w przeszłości korzystali. Czemu się na nich uwziął? Nie mieli zielonego pojęcia. Jednak, gdy tylko dowiedział się o ich pobycie na planecie za pomocą znanych tylko sobie sposobów doszczętnie zepsuł im reputację, obiecując pisemnie czynić tak do momentu, w którym nie spłacą mu kwoty w wysokości ponad 45,000 feniksów (z ciągle rosnącymi odsetkami).


***




Kwatermistrzowi Dariusa, kawalerowi Akhaderowi Li Halanowi jedynie z wielkim trudem i dzięki rozległym znajomościom udało się wyklarować niecne pomówienia i otrzymać zaproszenie na bal barona Hamida al-Malika - jednego z posiadaczy ziemskich planety, zarządzającego bogatym miastem portowym Savpna. Bal urządzono z okazji zamążpójścia jego pięknej córki Aranny, która po ponad siedmioletnim burzliwym narzeczeństwie wreszcie postanowiła związać się na stałe ze swoim wybrankiem - jednym z Rycerzy Poszukujących Cesarza. Osoba Pana Młodego, sławnego podróżnika ściągnęła na przyjęcie dużą ilość spragnionych nowinek i atrakcji gości, członków niemal wszystkich znaczniejszych ugrupowań cesarstwa. Dobre wrażenie psuło tylko drażniące nozdrza portowe powietrze wypełniające niemal cały monumentalny, nadmorski płac i świadomość faktu, że wydarzenia towarzyskie z prawdziwego zdarzenia odbywały się tysiące kilometrów dalej - w zadymionym Acheonie, bądź stolicach innych, znaczniejszych regionów.


***





W tym samym czasie wytrawny myśliwy, sir Atul Biman Cameton, wraz ze swoją świtą cieszył się bogatą fauną lasów kontynentu Perleria. Aż ciężko było uwierzyć, iż na planecie o tak skażonej stolicy znaleźć można było wielkie połacie dziewiczych regionów. Niemal cały kontynent uchował się przed wszechobecną industrializacją - od mroźnej, stepowej północy, zamieszkiwanej przez plemiona prostych zbieraczy i łowców, przez gęsto zalesiony zachód, aż po nieskończone niziny południa, o które spierały się trzy tamtejsze domy szlacheckie i miejscowy biskup. Szybko okazało się jednak, że nie wszystko było tam do końca naturalne. Mieszkańcy leśnych wiosek z przerażeniem opowiadali o dziwnych, szepczących w mroku monstrach i zniekształconych pół-ludzkich kreaturach mieszkających ponoć głęboko w matecznikach i zabijających w bestialski sposób samotnych wędrowców. Mówiło się, że to pomiot bezbożnych eksperymentów sprzed stuleci i niejedna ekspedycja Avestian udała się ich śladami, tylko po to, by już nigdy nie powrócić z mrocznych uroczysk.


***




Mathew Richardson, pokładowy inżynier, w tym czasie też nie próżnował. Okazało się, że podczas jednej z ostatnich misji uszkodzeniu uległ jeden z (wielu) wrażliwych podzespołów modelu Jerycho. Usterka okazała się na tyle rozległa, iż należało wynająć warsztat i zakupić odpowiednie części zamienne. Na szczęście byli na Criticorum, świecie, na którym kupić dało się prawie każdy towar. Z drobną pomocą Pani Lishu, asystentki kwatermistrza, w przeciągu dwóch dni zdobyto potrzebne podzespoły i wynajęto mały garaż w biedniejszej części dzielnicy rzemieślniczej. Bliskość fabryk powodowała, iż powietrze było niemal szare od pyłu i niemożliwością było zobaczyć cokolwiek, co znajdowało się dalej niż parędziesiąt metrów od własnego nosa - była to jednak cena, którą pani Lishu (w imieniu Inżyniera) gotowa była ponieść za niskie opłaty wynajmu. Na szczęście garaż posiadał działający (czasem) filtr powietrza, a i sąsiedzi z pobliskich manufaktur okazali się nad wyraz sympatyczni, przekazując z wielką chęcią najnowsze plotki z okolicy. W tym informację o astronomicznych wręcz dniówkach, jakie płacono doświadczonym (i pomysłowym) inżynierom przy konstruowaniu zabójczych maszyn na areny Krwawych Żniw.


***


Gdy po pięciu dniach wszyscy powrócili na Dariusa powitały ich dwie wiadomości. Jedna, elektroniczna, przysłana została bezpośrednio do głównej maszyny myślącej okrętu. Drugą, spisaną starannie na papierze najwyższego gatunku dostarczył wytwornie ubrany posłaniec, pozostawiając ją przy wejściu na statek razem z misternie zdobioną srebrną tacą, która wcześniej służyła do transportu filigranowego liściku.

Mieli nadzieję, że otrzymane propozycje były konkretne, w kasie Dariusa pozostały już bowiem tylko niecałe dwa tysiące feniksów, co w najlepszym razie starczyć mogło na około miesiąc operacji okrętu. Gdyby nie udało się uzupełnić kiesy, trzeba by pewnie zacząć wyprzedawać sprzęt - co niestety nie zdarzyłoby się po raz pierwszy w historii Dariusa.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 21-12-2011 o 20:00.
Tadeus jest offline