Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2011, 11:26   #95
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Cierń posłała po nich Karę. Cudnie. Jejmość Cierń przypomniała sobie o swych sługach.
I dobitnie przypomniała im o ich statusie. Byli tylko jej narzędziami. Ich rozterki, problemy, sukcesy, osiągnięcia... Nie miały dla kapłanki znaczenia.
Niby alchemik to wiedział, ale... wiedzieć, a odczuć to dwie różne sprawy.
Albrecht przesunął palcami po okularach upewniając się, że mu nie spadną. Spokojnym spojrzeniem przesunął po Karze lustrując ją od stóp do głów. W końcu zmęczonym tonem głosu spytał.- Stało się coś?
- Cierń znalazła podziemną komnatę. Posłała mnie po klucz. I po was w drodze powrotnej. Chce tam zejść.
-A cóż jest w tej komnacie. I po cóż my jesteśmy potrzebni?-
mruknął Albrecht ruszając w kierunku Kary i wyjścia.
Wzruszyła ramionami.
- Medyk może się przydać. Wojak też. Od kiedy to ja się pytam sprawiedliwej, czemu mam coś robić, co?
Alchemik nie lubił takiego podejścia. Cała jego natura buntowała się przed ślepym wykonywaniem czyichś rozkazów. Wolał wiedzieć, że polecenia, które wykonuje mają sens i logikę.
-Ale swój rozum masz. Wnioski wyciągać umiesz. Wolałbym wiedzieć, na co się mam gotować.- burknął w odpowiedzi Albrecht.
- Na podziemia - powiedziała oschle. - Cierń jest zła na Dzierzbę. Za to, że pomogła uciec brodaczowi na targu. Pazur by go dopadł, gdyby nie ona. Wydaje mi się, że na połajance się nie skończy.

Winowajczyni posłała jej powolny uśmiech - nieuśmiech. Wzruszyła nieznacznie ramionami, przerzucając przez plecy znoszoną torbę i rozłożyła ręce w wymownym geście. Los już się zaśmiał, będzie co ma być. Skinęła niecierpliwie, jakby pytając się: “coś jeszcze?”

Kwaśna mina Albrechta niewątpliwie świadczyła o dezaprobacie zachowania obu kobiet. Pomruczał coś pod nosem na temat “rozpalania ognia przez demony w nieużywanym piecu”, cokolwiek to miało znaczyć. Sięgnął po jakąś fiolkę i wcisnął ją w dłoń Kary.- Tylko racz z niej skorzystać, zanim cię poharatają. Doda ci siły i szybkości, ale zmęczysz się przy tej okazji wielce. Więc lepiej brać na zdrowe ciało i w pełni sił.
Kara wzięła fiolkę i skinęła głową.
- Na razie poczeka.
- Wypić przed tuż przed konfrontacją należy.-
wytłumaczył alchemik pocierając z irytacją podstawę nosa. Że też musiał trafić na takie kobiety.

Dzierzba szurnęła butem o posadzkę, żeby zwrócić na siebie uwagę Kary.
- Do tej komnaty... - spytała powoli. - Ona. My. Kto jeszcze?
- Nie mam pojęcia. Ale jest tam Pazur.

Ciemnowłosa ulicznica stłumiła rozlewającą się po twarzy emocję, przeciągnęła się zamiast tego tak mocno, że coś głośno chrupnęło jej w kręgosłupie. Podziękowała skinieniem głowy wojowniczce za odpowiedź.

-A czego się spodziewać należy w komnacie?-
spytał Albrecht.
- Pytałeś o to - Anah wykrzywiła się kpiąco do emanującego wszelkimi barwami mrukliwego nabzdyczenia medyka. - Oddech marnujesz.
Pytał. To prawda. I otrzymał niejasną odpowiedź. Niezadowalającą go odpowiedź. Alchemik zdjął z nosa okulary i z irytacją przetarł ich szkła o rękaw. Po czym założył je ponownie. I w milczeniu ruszył do wyjścia.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline