Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2011, 15:48   #41
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Theodor był wyczerpany, fakt było by go stać, jeszcze na walkę, bo miał nadal zapas mocy, no i zawsze pozostawała energia życiowa, ale przywykł do wyższego poziomu magii w ciele. Ktoś kto nie włąda mocą, albo posiada jej bardzo ograniczone jej pokłady, nie zrozumie jak silnie uzależnia magia, w wielkiej ilości. Teraz Hess skupił się i przygotował lekką tarczę. Następnie podszedł do herszta barbarzyńców, i obejrzał jego miecz, oraz pancerz, a po chwili obserwacji, podniósł zaklęciem i umieścił w sakiewce. Dopiero teraz zajął się chowaniem oręża, którego używał do wirującego pierścienia.

Kiedy zastanawiał się, czy da radę tu przywołać konia, czy musi wracać poza wzgórze, usłyszał głos rycerzyka.
- Jam jest Altor von Religan, herbu Topór – pokryty warstwą juchy szlachcic zeskoczył z wierzchowca i zdjął rękawicę wyciągając dłoń w geście pojednania – Dzięki Ci, pomogłeś nam w wygnaniu tej zarazy.
- Ja już się przedstawiłem. - powiedział nieprzyjemnym tonem - A ty, pozwolę sobie zacytować “Masz w głębokim poważaniu kimże kurwa jestem! Śpieszno Ci do boju z dzikimi którzy zupełnie nie spodziewają się jakiegokolwiek ataku. Nie po to przemierzałeś te krainy w poszukiwaniu wroga i kompanów do boju, by teraz wdawać się w gawędy i narażając mych ludzi na zmianę sytuacji w boju. Póki co barbarzyńcy budzą się dopiero w swym obozowisku z pewnością do walki nie są gotowi.” Koniec cytatu, możliwe, że nie słyszałeś, ale coś wtedy ci obiecałem panie Religan, a Theodor Hess dotrzymuje słowa. Powiedziałem wtedy żeś głupiec licząc iż z tą hałasującą bandą podejdziesz barbarzyńców. Barbarzyńskie plemiona mają pośród siebie jednych z najlepszych zwiadowców, ich nie sposób podjeść małą i dobrą kompanią leśników, a tyś chciał z chłopami. Ilu padło dwudziestu, czy więcej panie Topór na herbie? Obiecałem ci, że jeśli nie padniesz w boju to spotkamy się na placu. Ja tako jak i ty jestem szlachetnie urodzony, więc odmówić to hańba. Toteż przyjmij oficjalne wyzwanie o zachodzie słońca, przed gospodą, dlatego żeś młody i można głupotę do pewnego stopnia tym tłumaczyć, do pierwszej krwi, chyba, że życzysz inaczej. Przyjmujesz? I teraz radzę ci rozważyć twą odpowiedzi panie Altorze von Religan, bo mówisz do kogoś, kto raczy poważnie traktować takie wypowiedzi. - Zaklęcie tarczy było gotowe, może nie za mocne, ale pierwsze uderzenie, a nawet stratowanie koniem wytrzyma. Hess miał więc pewność, że gdyby rycerzyk teraz zaatakował, to ta tarcza i zaklęcie lodowych włóczni, które miał przygotowane pozwolą mu przeżyć to starcie.

Religan zmarszczył brwi. Nie spodziewał się takiej reakcji maga, zapewne gdzieś w głębi duszy oczekiwał nawet jakiejś formy podzięki za bądź co bądź pomoc w pokonaniu wroga. Nie wiadomo jak zakończyłoby się starcie Hessa z hersztem barbarzyńców, gdyby nie ten rzut włócznią. Szlachcic zdjął przetartą skórzaną rękawicę i wytarł strużki potu z czoła.

- Wiesz co panie Hess? Nigdy nie zrozumiem takich jak Wy. Wojna idzie, nad państwem czarne chmury się zbierają, nie wiadomo czy dane nam będzie ujrzeć kolejną wiosnę! - wyciągnął palec i począł wskazywać nim najpierw swą pierś a potem Theodora - Zostawiłem swój majątek, porzuciłem wygodne życie w mych włościach, by bronić granic tej ziemi, ojczyzny mej, mych dziadów i pradziadów. Jednak tacy jak Wy, nigdy tego nie zrozumieją. Czekają nas ciężkie czasy, działać trzeba nim będzie za późno i jedyne co dane nam będzie ujrzeć miast tych połaci zieleni porośniętej kwieciem to będą ruiny i zgliszcza, jałowe gleby spaczone obecnością dzikich. Nie rozumiecie tego, co? Nie wiecie co to znaczy aspartańska krew płynąca w żyłach... co by się nie działo, znajdziecie sposób by grzać rzyć w tawernie. Nie przejmujecie się inwazją, prawda? Może dogadacie się z dzikimi, może zdobędziecie coś dla siebie? Potężnyś panie Hess i zdradliwy, jak każdy czarodziej.

-Pieprzysz. -stwierdził dobitnie, głos miał spokojny w przeciwieństwie do imć Altora- święty z ciebie rycerz, ale ja także zostawiłem mój dom, posiadłość, ziemię i rodzinę, aby wesprzeć kraj, i to nie pierwszy raz rycerzyku. Od wielu lat walczę aby zachować ten kraj. Gdybyś pomyślał zrozumiałbyś może, że mag mojego pokroju, gdyby zależało mu na prywacie byłby w stolicy, a nie walczył u boku chłopów. Ilu by zginęło gdybym się umawiał z barbarzyńcami? Wystarczyło mi siedzieć w gospodzie? Więc do cholery nie zarzucaj mi zdrady młkosie, bo twa pierwsza krew może być ostatnia. - wyciągnął nagle rękę i wystrzelił jedną lodową włócznie w pobliskie drzewo. Wbiła się w nie na conajmniej 15centymetrów, ale łod nie popękał - i nie myśl że coś ci zawdzięczam. Miło że chciałeś pomóc, ale nie byłem zagrożony. Teraz żegnaj, idę po mojego konia, nie chce się spóźnić na plac gospody. Z szacunku dla stanu szlacheckiego daję ci szansę uciec, ale wiedz, że jeśli to zrobisz przy powtórnym naszym spotkaniu nie będę dawał szans. - odwrócił się i ruszył w stronę wzgórza za którym zostawił konia, cały czas nasłuchiwał czy rycerz nie zaatakuje, był gotów postawić tarcze w każdej chwili.
 
deMaus jest offline