Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2011, 17:11   #43
pteroslaw
 
pteroslaw's Avatar
 
Reputacja: 1 pteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumnypteroslaw ma z czego być dumny
Ivo miał ręce pełne roboty. Najpierw zabrał kuriera do pustej izby, uprzednio napoiwszy go nieco wodą i położywszy mu na czole mokrą szmatkę. Medyk chyżo jednak musiał wracać na plac przed gospodą, bowiem nim nadeszło południe, ku radości jego i kobiet zebranych w karczmie pierwsi wojownicy w szampańskich nastrojach poczęli wracać z potyczki. Mężczyźni natychmiast piwa zarządali i rozsiedli się wygodnie przy stolikach wewnątrz budynku gaworząc głośno i chwaląc się ile to i w jak cudowny sposób zarąbali barbarzyńców. Żona gospodarza, który także wrócił z boju nie szczędziła nikomu napoju, każdy kto głodny był, otrzymywał także kawał kiełbasy, sera czy chleba, jako iż ciepła strawa jeszcze nie była gotowa, co rzec można było ujmą dla pana gospody, atoli można biedaka usprawiedliwić, bowiem nie często z przydrożnego zajazdu wychodzi oddział wojów na batalię z najeźdźcą.

Miny nieco zrzedły wszystkim gdy usłyszono terkot kół wozów i ujrzano stertę ciał tudzież wykrzywione w grymasie bólu twarze rannych. Ivo zaklął siarczyście, bowiem wiedział iż czeka go masa roboty. Część rannych wystarczyło jedynie opatrzeć i przemyć rany alkoholem, atoli niektórych należało biegiem ratować, by uratować ich od ciężkich chorób bądź nawet śmierci. Odrąbane kończyny, zmiażdżone kości, głębokie rany kłute czy złamane strzały wbite w ciało wymagały sporych umiejętności, jak również czasu i precyzji. Na szczęście medyk wcześniej przygotował stoły, narzędzia oraz medykamenty, dlatego mógł od razu wziąć się do roboty.

W pewnym momencie z gospody wyszedł kurier w dłoni suszoną kiełbasę trzymający. Łapczycie wepchnął ją sobie do ust i jeszcze nim przełknął resztki pokarmu władował do gardła kawał sera. Jego twarz nabrała już kolorów, chociaż wciąż utrzymywał się na niej cień zmęczenia, a podkrążone oczy jedynie utwierdzały w przekonaniu, iż ów delikwent do najbardziej wypoczętych i energią tryskających nie należy. Obrzucił okolicę zrezygnowanym spojrzeniem i przemył twarz wodą ze studni. Gdy zaś podniósł wzrok słysząc rżenie koni uśmiechnął się szeroko i w dwóch susach znalazl się przy bramie o mały włos przewracając się na błotnej kałuży.

- Paniczu Hess! List mam! - krzyczał wymachując skórzaną tubą. Theodor znał tego mężczyznę, bodaj dwa razy wręczał mu wiadomości od członków Ligi Kolekcjonerów.

Paniczu ciekawe czy Liga ma w tym cel, ale list pewnie wiele wyjaśni, wyciągną rękę pochylając się lekko, a gdy wziął tubę powiedział.
- Dziękuję, widzę, że nie oszczędzałeś się jadąc tu. Idź do mojego pokoju, tam spokojnie odpoczniesz, - powiedział podając kurierowi klucz i tłumacząc, który pokój jest jego. - Jak spotkam karczmarkę, każę ci tam zanieś ciepłe jadło i wino, chyba, że wolisz odpoczywać przy wszystkich.

Sam nie zsiadając z siodła otworzył tubę i sprawdził zawartość, stwierdził, że lepiej zrobić to teraz, bo może się, okazać że powinien od dwóch dni być w drodze, wtedy nie ma sensu zsiadać, ani rozkulbaczać konia

Eberhard zwrócił... uwagę... na posłańca... po czym ruszył mniej więcej ku stajniom, gdzie wykonał coś pomiędzy zsiadaniem a upadkiem z konia. Znalazł jakąś studnię, koryto, ogólnie wodę i z pomocą wiadra zmył z siebie przynajmniej część... zanieczyszczeń. Potem zrzucił z siebie część blach od pasa w górę i zajął się koniem. Zimny prysznic otrzeźwił go nieco, choć pewnie nie na długo. To była ta jedna rzecz, którą zawsze należało zająć się najpierw... Nawyk wbity w łeb głęboko, tak że wszelkie czynności z tym związane wykonywał właściwie niemal nieświadomie.

Ivo miał ręce urobione po łokcie, dosłownie, aktualnie babrał się w jelitach jednego z rannych próbując ratować co tylko się dało, stoły były zabryzgane juchą, bandaże się kończyły. Medykowi zaś kończyły się pomysły. Powoli zaczynało brakować mu wódki do odkażania ran. w czasie kiedy Ivo męczył się próbując tym razem nastawić złamaną kość jednego z rannych, Hess odbierał list. Wtedy też medyk postanowił, że życie jest ważniejsze od jego niechęci do magów, a oprócz tego nie wiedział nawet jak dokładnie magia działa, wykrzyczał więc, między jednym chrupnięciem nastawianej kości, a drugim:

-Panie Hess, da pan radę swoją magią skołować trochę ciepłej wódki i może parę bandaży? -

Mag podniósł wzrok na medyka, i uznał, że to jest ważniejsze.
- Zaraz spróbuję - powiedział po czym zsiadł z konia, i odnalazłszy chłopaka, który przygotował mu konia, podał mu kolejna złotą monetę, i polecił dobrze oporządzić konia. Sam ruszył do wozu z skupiska wojaków, którzy ocalili z bitewnej pożogi barbarzyński trunek.
- Potrzebuję ze dwa bukłaki, dla medyka, coby rannych opatrzył. Zdobycz wasza, ale odkupić ją mogę. Płace po 5 złote monety, za bukłak. - zastanawiał się, czy wojacka solidarność nie sprawi, że bukłaki staną się jego za darmo, ale uznał, że 10 sztuki złota, to dla niego niewiele, a powinno przechylić szalę dobrodziejstwa wojaków. Wszak płacił tyle że, sprzedający mogli by kilka nocy pić w niejednej knajpie.

Kiedy uzyskał alkohol, ruszył z bukłakami do medyka.
- Jaką ma mieć temperaturę? Bandaży nie mogę niestety wyczarować, bitwa wyczerpała mnie dość znacznie, a to o co prosisz to jedna z najtrudniejszych rodzajów magii. mogę za to oczyścić z zarazków wodę, a nawet brudne szmaty, których mógłbyś użyć jako bandaży. Takie czyszczenie, sprawi, że z tych szmat, nie będą rozwijać się choroby. - stwierdził, że podgrzewanie nie nadszarpnie jego magii, za bardzo, a oczyszczenia wody i szmat, nawet go wzmocni. Wszak najwięcej energii mógł pobrać z umierających ciał, a choć nie wiedział dokładnie jak to jest, ale w brudnej wodzie, w ogóle w brudzie, było mnóstwo życia, które mógł wysysać. Oczywiście w beczce wody, było go mniej niż w umierającym człowieku, ale przynajmniej odzyska to co, poświęci na podgrzewanie wody.
- Mogę także pomóc przy zabiegach, co prawda nie potrafię leczyć za pomocą magii, ale jeśli potrzebujesz wypalić, ostrza, albo igły. Gdybyś potrzebował światła także służę, czy też kogoś unieruchomić, mogę ci pomóc magią. Nigdy nie miałem w swoim życiu czasu na naukę medycyny poza standardową wiedzę uniwersytecką, toteż operować nie potrafię.

-Tak z czterdzieści stopni. Będę też wdzięczny za wszystko co tu leży, a co dasz radę odkazić.

Skinął głową, a kiedy zrobił wszystko o co prosił go medyk odszedł na bok i wrócił do listu.
 
pteroslaw jest offline