Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-12-2011, 23:50   #22
kevorkian
 
kevorkian's Avatar
 
Reputacja: 1 kevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skał
11 Kaldzeit 2522

Hans

- Mamy problem - zaczął Kartz zaraz po przywitaniu się z von Mutigiem - jeden z ludzi, którym poleciłem śledzić pańskiego towarzysza zaginął. Drugi czeka pod gospodą, w której ów jegomość się zatrzymał by podjąć trop gdy tylko tamten się tam zjawi. Póki co zalecałbym jednak zdwojoną ostrożność w kontaktach z Pana “pomocnikiem”. Poza tym człowiek podobny do niego odwiedził dziś miejskie archiwa w towarzystwie jednego z Aldersburskich urzędników. Chwilę przed pańskim przybyciem zawitał tu Dauerhoff, od którego dowiedziałem się o tym.

- Archiwista jeszcze tu jest?

- Tak, siedzi w gabinecie.

- Dobrze się składa, mam do niego kilka pytań.


Hans przywitał się ze starcem po czym przeszedł do rzeczy.

- Niedawno po raz kolejny w trakcie moich poszukiwań trafiłem na nazwisko von Eyke. Podobno niegdyś była to jedna z najmożniejszych rodzin Aldersburga. Wie pan coś na ich temat?

- Nazwisko jest mi znane. To ród von Eyke założył Aldersburg, z czasem jednak rodzina podupadła, by w końcu wygasnąć. Doprawdy smutna historia, szczególnie jeśli idzie o ostatniego z nich - Dietricha. O ile mi wiadomo ten zmarły niespełna dwieście lat temu szlachcic odziedziczył po rodzicach majątek w tak złym stanie, że był zmuszony utrzymywać się z własnej pracy. Kobietę w której się kochał - Elizę Croy - jej rodzina postanowiła wydać za jakiegoś kupca przybyłego z Marienburga, człowieka kilkakrotnie od niej starszego. Nie pamiętam w tej chwili jego nazwiska. W każdym razie von Eyke posądzał go o doprowadzenie jego rodu do ruiny finansowej. Po tym jak dowiedział się o zaręczynach poprzysiągł mu zemstę, której dokonał niedługo po tym jak ten kupiec i Eliza się pobrali. Więcej szczegółów nie przychodzi mi teraz do głowy, ale może w bibliotece towarzystwa znalazłoby się coś na ten temat.


- Byłbym wdzięczny gdyby w wolnej chwili zechciał pan poszukać dla mnie materiałów na ten temat.

- Nie ma problemu, jak tylko znajdę odrobinę czasu postaram się znaleźć te księgi i podesłać je przez mecenasa.

Von Mutig pożegnał się i wyszedł na miasto.

Hans i Javler

Natknęli się na siebie późnym popołudniem w centrum miasta. Hans zmierzał w kierunku “Węgorza”, Strauss w przeciwną stronę.

- Witaj, jak tam zbierani informacji?


Von Mutig rzucił jadowite spojrzenie Javlerowi, ale natychmiast się opanował i uśmiechnął.

- Całkiem nieźle, choć nie dowiedziałem się niczego, co pchnęłoby mnie we właściwym kierunku. U Ciebie?

- Niech no pomyślę... Ktoś poradził mi, żeby rozglądnąć się po prywatnych zbiorach tutejszego stanu wyższego. Mogły zachować się notatki albo egzemplarze ksiąg bez wyrwanych stron.. a i te fiolki co je zabrałem z laboratorium zawierały ludzkie szczątki... to na razie tyle. A skoro twoje informacje ciebie nie pchają do przodu, to może mi coś podpowiedzą? Ach tak.. zapomniałbym, jednego z kręgów możemy spodziewać się w wodzie, gdyż teren przy wyspie to same mielizny i podczas odpływu woda często odkrywa dosyć spory kawał dna.. to pierwsze co chciałem zobaczyć.


- Kiedy jest odpływ?

- Powinien chyba przy najbliższej pełni.. jeśli mnie dobrze uczono. Ale w porcie pewno wiedzieć będą. Rybacy kilka razy w tygodniu z wyspy przyjeżdżają z rybami na targ.

- Chodźmy w jakieś ustronniejsze miejsce.

Nieopodal znaleźli ustronny zaułek gdzie z dala od ciekawskich uszu mogli kontynuować rozmowę.

- No to w najbliższą pełnię musimy być na wyspie. To może być nasza jedyna szansa wyprzedzić Klausa. Co do szczątków ludzkich, to mnie nie zaskoczyłeś. A konkretnie prochów. To element potrzebny żeby stworzyć takie kreatury jak napotkana przez nas w tych podziemiach. Nazywają się bodajże Dreugi i służą do wyciągania z nich informacji.


- I mieszkają w dworku, który niegdyś należał do pana Eckharda a jeszcze wcześniej do pana von Eyke. Możliwe, że Vellerowi udało się wskrzesić tego jegomościa i podtrzymać przy życiu dla jakichś niewyjaśnionych spraw, von Eyke znaczy się, wszak to próbówka z jego imieniem leżała tam na podłodze.

- Podtrzymanie to akurat najmniejszy problem. Sam widziałeś, że niełatwo to ruszyć. A ów jegomość, jak mogłeś zauważyć był kobietą.

- Nie mówię, że to ona.. ono, to coś było nim, mogło powstać z jego prochów ale nie musiało.

- Nie mogło powstać z jego prochów. Powstało z prochów kobiety. Przydałoby się wiedzieć czyich dokładnie i jakich informacji poszukiwał od niej Klaus. Śmiem podejrzewać, że albo zaszła pomyłka i wyciągnął nie te zwłoki, które chciał, albo to małżonka von Eyke’a.

- Ustaliłem tylko tyle a może i aż, bo to moja dedukcja, że wykreślenia i usunięcie papieru dotyczące Eckharda zostały usunięte bardzo dawno temu. Wydaje mi się że zrobił to von Eyke, badając życie i “twórczość” pana Eckharda. Klaus musiał na to jakoś wpaść, nie wiem jak. Może odnalazł jakiś manuskrypt czy coś. Mogło by to być albo coś, z czego Veller miałby korzyści, magia, czarnoksięstwo... albo coś strasznego jak zagłada miasta, otwarcie portalu. Veller może próbować chronić miasto przed czymś, albo dążyć sam do jego zniszczenia. Pytanie co znalazł i co go zaciekawiło by zacząć badać sprawę pana Eyke, który interesował się panem Eckhardem. Eyke mieszkał także w jego dworze.. Przypadek?


- Wydaje mi się, że Eckhard przeżył von Eyke’a, więc jeśli już to on usunął te zapiski, nie odwrotnie. Nadal nam to nie mówi po co. Eckhard to rzekomo przodek Vellerów, wiesz, prawda?

- Tak.. co do tego dworku.. to ziemia należała on do Eyków. A potem odkupił ją ten drugi i zbudował na niej ten dwór.. ale może lochy już tam były.. Tyle tych nazwisk, że już sam nie wiem. Ale na pewno któryś z nich nie czcił Sigmara jak należy. Więcej nie ustaliłem. Archiwa tylko tyle mówią o tamtym miejscu.

- Udało Ci się zdobyć jakiś rodowód von Eyków?

- Nie. Interesowała mnie bardziej sprawa dworu. Słyszałem tylko, że był ważną osobistością w mieście, nic poza tym.

- Ustalmy sobie może, co chcielibyśmy wiedzieć. Ja na pewno kogo i po co przywrócił do życia Klaus, zakładając, że to rzeczywiście on oraz do czego mogą służyć kręgi, i które już zostały przygotowane. To priorytety. Ty?

- To samo mi chodziło po głowie. Ale nie wiem gdzie szukać odpowiedzi. Dlaczego zniknęły Zapiski o Eckhardzie i co w nich było.

- Mówiłeś, że zniknęły dawno, prawa? Więc może Eckhard sam je zniszczył? Tylko co w nich MOGŁO być. Akta inkwizycji raczej by się nie znalazły w archiwach miejskich. Jakiego typu zapiski w ogóle tam bywają?

- Nie wiem co pisze w takich raportach, może masz racje że Eckhard sam je zniszczył ale równie dobrze mógłby nie dopuścić do ich publikacji. Wygląda na to jakby on albo ktoś inny chciał go całkowicie wymazać z pamięci tego miasta.

- Ale kto i po co? Jestem otwarty na pomysły, bo nie mam żadnych.


- Wygląda na to że von Eyke. Można by sprawdzić jego dom, na pewno ostała się kamienica w której mieszkał.. albo wykluczyć go z podejrzanych albo potwierdzić że to on. Może ma jakąś ukrytą piwniczkę.

- Nie sądzę, żeby obecny właściciel się cieszył na staranne przeszukanie jego domu. A bez tego nic nie znajdziemy. Z resztą ostatni von Eyke, jak wskazuje określenie “ostatni” umarł bezpotomnie. Skoro tak, nie miał interesu zachowywać tych papierów. Co najwyżej w nadziei, że ktoś to znajdzie i zniszczy potomków Eckharda. Ale dlaczego nie zrobił tego sam? Tak czy siak bez sensu.

- Na pewno ktoś mógłby mi pomóc przeszukać dom, w którym mieszkała rodzina Eyke, albo dać mi na to czas.

- Zbyt duże niebezpieczeństwo, mała szansa sukcesu. Ale jeśli chcesz, to śmiało. Tak czy siak, trzeba znaleźć krąg, zanim zrobi to Klaus.

- A jeśli już go odnalazł? Skoro ty dotarłeś do poprzednich, do tych na wyspie zapewne też już dotarł i Veller. Jedźmy na wyspę, rozejrzyjmy się tam, obejrzyjmy te kręgi o których wiemy, popytajmy na wsi i poczekajmy na odpływ. Jeśli Vellera interesuje ten krąg to może akurat tam będzie, albo zostawił jakiś ślad.

- Pod wodą? Nie liczyłbym na to zbytnio. W pamiętniku pisał, że chce zacząć przygotowywanie, czy oczyszczanie kręgów, od tego na północ od wyspy. Zapis był sprzed tygodnia, więc od tego czasu nie było odpływu. Ergo, będzie tam.

- Jeśli ma je przygotowywać, to może już tam jest i sam czeka na odpływ. Moim zdaniem sprawdzenie wyspy to jedyny trop jaki możemy podjąć.

- A co, jeśli go spłoszymy?

- A co nie umiesz się skradać? Przecież nie wjedziemy tam ot tak.. może przebierzmy się za rybaków, jak tak będziesz w tym wdzianku po wiosce to zaraz będzie wiadomo kto my są.

- Niech Ci będzie. Kiedy chcesz jechać?


- Skoro odpływ jest za 3 dni.. może podsumujmy czy musimy się czegoś dowiedzieć tu na miejscu. Jeden dzień możemy, aczkolwiek nie musimy poświęcić na dopytywanie się tu. Ale jeśli nic nie mamy, to wolałbym jechać od razu. Kręgi są dwa, wyspa wcale też nie taka mała.

- Myślę nad odwiedzeniem archiwum miejskiego i rozmowie z byłym współpracownikiem Klausa.

- O kim mówisz?

- Podróżował z nim po okolicy, gdy szukali kręgów. Potem się pokłócili.

- No to jednak coś jest. To dopytajmy go, sprawdźmy w ogóle kiedy rybacy przypłyną, bo nie ma ich co dzień.


- Dobra. Dowiedz się kiedy będą, jeśli możesz, a ja załatwię spotkanie. Gdzie Cię znajdę?

- Coś bym zjadł, więc może w karczmie w Budach.

- Gdzie Cię znajdę rano?

- Mam lokum w karczmie Pod Czarnym Kogutem.

- Dobrze. To do zobaczenia jutro.


- Do zobaczenia.

- Poczekaj moment. Będzie nam potrzebne przebranie z kapturem, przynajmniej dla mnie i w miarę możliwości jakaś mikstura zmieniająca czasowo głos. Jesteś w stanie to załatwić?

- Załatwię to.. spróbuję.


Hans

Po spotkaniu ruszył na miasto w poszukiwaniu krawca. Znalezienie pracowni zajęło mu niecałą godzinę. Właściciel nie miał wprawdzie gotowego stroju jednak zaoferował, że w ciągu trzech dni uszyje Hansowi habit. Ze względu na zbyt długi czas przygotowania von Mutig odmówił. Następnie skierował się do miejskiego archiwum by dowiedzieć się od Dauerhoffa gdzie mógłby się spotkać z Rammelofem. Archiwista podał mu adres urzędnika i uprzedził, że można go również zastać wieczorami w ”Złotej Kaczce” - lokalu odwiedzanym przez najbogatszych mieszkańców Aldersburga. Gdy Hans wychodził z ratusza było już późne popołudnie. Skierował się do ”Węgorza”, gdzie spędził resztę dnia.

Javler

Śledzenie von Mutiga niewiele mu dało. Szlachcic najpierw udał się do krawca, potem zaś spędził trochę czasu w ratuszu. Gdy jego cel wrócił do karczmy Strauss poszedł do portu by dowiedzieć się czy w ciągu najbliższych dni będzie mógł dostać się na wyspę. Na miejscu udało mu się znaleźć jednego z wyspiarzy, który przypłynął dziś do miasta by sprzedać złowione przez siebie ryby. Erich Lorentz, bo tak się nazywał miał wracać na Liennd pojutrze i w zamian za 10 szylingów od osoby gotów był zabrać ze sobą pasażerów. Decyzję o tym czy się z nim zabierze Javler zdecydował się odłożyć do następnego spotkania z Mutigiem.

Wieczorem udał się do domu Lentkego. Jakub z wejścia poinformował go, że jego ludziom udało się pochwycić drugiego z ludzi Kartza, jednak przesłuchanie nic nie wniosło do sprawy. Oprych wiedział tyle samo co jego kompan. Na pytanie o miksturę zmieniającą głos zwierzchnik Javlera odparł, że jest w stanie przygotować taki specyfik, jednak uwarzenie go zajmie co najmniej dwa dni i w przypadku gdyby Strauss chciał go zażyć musi się liczyć z kilkoma efektami ubocznymi, takimi jak bóle głowy, wymioty i problemy z koncentracją. Mimo to Javler poprosił Jakuba o przygotowanie substancji i po pożegnaniu się ruszył w stronę karczmy.
 
__________________
zaprzysięgły wróg wielkich liter

Ostatnio edytowane przez kevorkian : 23-12-2011 o 22:20.
kevorkian jest offline