Kolejny dzień, kolejne zadanie (i kolejny kac). W pierwszej kolejce wyruszało ich troje. A troje to półtorej pary. Czyli jedna para i jeden, który jest sam. Sam jak palec stolarza-rencisty. Ton był ten sam.
- Zaraz wracam. Czekajcie z nagrodami!
Co robi poszukiwacz przygód, gdy nie ma towarzysza? Oczywiście, idzie do najbliższej siedziby ACME Rent-A-Hero (a po drodze idzie do delikatesów po piwo na kaca).
- Bry. Chciałem bohatera wynająć. - Witam, szanownego pana! Mamy w tym tygodniu promocję: trzynastu krasnoludów i hobbit w cenie dwunastu krasnoludów – sponsorowani przez firmę jubilerską. Niekoniecznie? Ale widzę w panu prawdziwego znawcę – tylko dla szanownego pana dwie wojownicze księżniczki w cenie jednej – prosto z towarzystwa miłośniczek poezji na wyspie Lesbos (oferta ważna po godzinie 22 za okazaniem dowodu osobistego). Też nie dla pana? Kłopoty z kobietami, rozumiem. To może… - Tego chcę! - Czterdzieści goldów.
I tak oto do Tona dołączył:
Cezary z pewnych względów zwany Onanem (dla przyjaciół C. Onan). Tych dwóch mężnych bohaterów miała połączyć męska przyjaźń pełna braterstwa, honoru i twardych uścisków męskich ramion. A na razie poszli na piwo.
(chwila przerwy)
Po czym zabrali się do zadania.
- Najpierw obaj zszyjemy żagiel – zarządził Tallyho
– a potem… - Zmiażdżymy nieprzyjaciół, popędzimy ich przed sobą i posłuchamy lamentu ich kobiet! – podekscytował się Conan.
- To też.