Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-12-2011, 21:35   #45
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
ROZDZIAŁ DRUGI: PODRÓŻ


Maszerowali już trzy dni. Kurier nie zdecydował się dołączyć do ich kompanii, dlatego musieli dać sobie radę we czwórkę. Zmęczenie szybko dało się we znaki, bowiem aby chyżej dotrzeć do rzeki wybrali podróż po krętych, wąskich piaskowych ścieżkach leśnych. Nie spodziewali się tu aż tak bujnej roślinności, nie raz musieli pomagać sobie ostrzami by poprzecinać utrudniające im przejazd gałęzie. Jazda była absolutnie niekomfortowa, a wilgotne, duszne powietrze nie sprzyjało podróży w siodle.

Gdy zostawili za plecami ścianę lasu, byli radzi widząc już niedaleko Most Lothara, jednego z najwybitniejszych królów Asparty. Popędzili rumaki by czym prędzej znaleźć się bliżej konstrukcji, szczególnie iż już z daleka ujrzeli kilkudziesięciu ludzi zbierających się przy jednym z jej końców.

- Przepuśćcie nas do cholery! Przepuśćcie! - podróżnicy ujrzeli grupkę kupców, którzy gestykulując energicznie kłócili się z sądząc po pancerzu dowódcą oddziału królewskiej armii. Mężczyzna skrzyżowawszy ręce na piersi kiwał tylko głową kwitując w ten sposób kolejne, mniej lub bardziej rozsądne, argumenty wykrzykiwane przez jednego z handlarzy. Łatwo dało się wywnioskować, iż karawana kupców złożona z kilku wypełnionych skrzyniami i beczkami wozów próbuje przejechać przez most na drugą stronę Silei, a wojskowi to uniemożliwiają. Dookoła rozstawił się oddział żołnierzy przygotowanych do ewentualnej konfrontacji z rzezimieszkami najętymi przez handlarzy do ochrony wozów.

- Panowie żołnierze, co się dzieje? - spytał wyraźnie przejęty dostojny mężczyzna dosiadający karego wierzchowca. Wyglądał na jakiegoś wysoko postawionego urzędnika, ubrany był bowiem w elegancki i drogi strój do jazdy konnej, a przy pasie kołysała mu się zdobiona szabla. Tak właśnie podróżowali przedstawiciele królewskiej administracji, rycerze zaś, czyli arystokracja i szlachta, preferowali podróż w strojach herbowych, poza tym zwykle zabierali ze sobą swe sługi.

- Niestety, drogi panie – odezwał się dowódca armii zostawiając bez komentarza kolejne wrzaski kupców – Odgórne nakazy. Mamy nikogo nie przepuszczać na drugą stronę.

- A to dlaczego? - odparł wyraźnie zaintrygowany urzędnik, mrużąc oczy i próbując dostrzec co dzieje się po drugiej stronie rzeki, ta jednak była bardzo szeroka i niewiele tak naprawdę mógł się dowiedzieć dysponując jedynie niczym nie uzbrojonym okiem – Jest Was tu tylko jeden oddział, chyba nie bronicie przejścia przed hordą barbarzyńców? - z nieco pogardliwym uśmieszkiem przeleciał wzrokiem trzydziestkę uzbrojonych w tarcze, miecze i włócznie żołnierzy.

- Tu się pan mylisz drogi urzędniku. Otóż, dziwię się iż nie został pan poinformowany reprezentując tak wysokie stanowisko w administracji państwowej. Król wysyła dwa legiony wojaków do obrony tego mostu, powinni tu być za około godzinę. Zwiadowcy donieśli bowiem, iż zbliża się potężna armia barbarzyńców, którą należy zatrzymać na rzece, inaczej wtargną na nasze terytorium i zrobią niezły burdel.

- Kurwa jebana mać, to my jedziemy na własne ryzyko! - wykrzykiwał czerwony jak burak kupiec wymachując w powietrzu czymś co przypominało zamówienie na sporo towaru po spotkaniu z krowią gębą. Nie mniej pewnym było, iż handlarze mają zacny interes w pokonaniu rzeki i dostarczenia skrzyń w odpowiednie miejsce.

- Co się tak pieklisz? - spytał dowódca armii odwracając wzrok od urzędnika – Te szmaty, czy jak wy to tam nazywacie cenne tkaniny i dywany nie są chyba najważniejsze w obliczu wielkiej wojny z dzikusami. Nie wiem co nabywca Wam obiecał że z tą garstką zachlanych najemników zamierzacie przemierzać stepy i rdzenne niemalże terytorium wroga w trakcie wojny. Przecież jak dostaniecie się w łapy barbarzyńców to nie dość że wydrążą wam w dupskach tunele to jeszcze użyją tych Waszych „cennych tkanin” to wycierania końskich odchodów. Nie łudźcie się, nie odkupicie swych żywotów za te śmieszne, fikuśne dywany, dzicy nie uznają takich dóbr.

- Zawrzyj gębę przygłupi worku – ryknął kupiec tak przeszywając powietrze ruchem ramienia, że niemalże spadł z wozu. Na słowa wypowiedziane przez handlarza, niemalże wszyscy żołnierze nieco mocniej chwycili za drzewce dzierżonych przez siebie włóczni. Najemnicy zaś mieli obecnie w głębokim poważaniu jak zakończy się waśń pomiędzy ich tymczasowym szefem, a dowódcą armii królewskiej, bowiem ich obecnym celem było osuszenie sporej butelki mocnego żołnierskiego bimbru.
 
Kirholm jest offline