Smith biegł za Izaakiem, lecz gdzieś w połowie zaczął dyszeć więc postanowił iść powoli. Gdy doszedł na miejsce było już po wszystkim. Przed nim, jego nowym znajomym i grupą jakiś nieznajomych stał elf. Smith wyjął kolejnego papierosa i zapalił go.
- Witamy! – elf rozpoczal lagodnym glosem - Ciesze sie, ze juz wszyscy jestescie na miejscu. Ten maly teatrzyk mial na celu ujawnienie waszych temperamentow.
A cel waszego przybycia zostanie wam przedstawiony na przygotowanej kolacji, gdzie to poznacie reszte naszej druzyny. Serdecznie zapraszam do srodka, Johann was zaprowadzi.
Mezczyzna podniosl reke, wykonal nia zawily gest i zniknal.
- Pierdolony sztukmistrz – egzorcysta mruknął pod nosem i schował broń do kabury
Zebrani zaczęli coś tam mówić do siebie, lecz Smith miał to w dupie. Głęboko w dupie. Postanowił wrócić po samochód i przybyć tu normalna drogą. W końcu kto zostawia swoja furę, na poboczu, a na jakieś pogaduchy też nie miał nastroju. Był zmachany, zmęczony i miał ochotę się napić a butelkę zostawił w bagażniku tak jak i resztę rzeczy. Droga w dół była przyjemniejsza i szybsza. Spojrzał na zaczytanego Johanna i rzekł tylko: - Dobra jedziemy na górę…
Smith ruszył z piskiem opon, gdy tylko Johann zamknął drzwi samochodu. Cała ta sytuacja zaczynała go powoli irytować, biegi pod górę, elf magik i jeszcze banda dziwolągów. Normalnie Smith miał dość. Najchętniej zostawił by to wszystko w pizdu i ruszył gdzieś do przyjemnego hotelu. Zalał się w trupa, zamówił dziwki i bawił się a rano leczył by kaca.
Gdy w końcu dojechał na miejsce, zatrzymał się tuż przed samym wejściem do zamku. Centralnie przed drzwiami. Wyjął z bagażnika to co było mu potrzebne i ruszył do środka. Gdy przekroczył drzwi rzucił do Johanna: - No dobra, to skoro masz znać zamek, pokaż mi jakąś ciepłą komnatę.. jacuzzi.. a żebym nie czuł się sam ogarnij mi chłopie jakąś fajną dupeczkę na noc – uśmiechnął się
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |