- Ani mi się waż! – zdecydowanym ruchem odepchnęła dłoń Magnusa, który miał pomóc mu wstać, nachyliła się nad nim – Nie po to ratowałam Cię, żebyś teraz na własne życzenie wpakował się tam, przecież ty ledwie stoisz na nogach – wysączyła ze złością – I dlaczego do cholery nie powiedziałeś nam o… - westchnęła i nagle zaśmiała się kręcąc głową – Ty się nigdy nie zmienisz, co? – popatrzyła na niego, tym razem miała w oczach łobuzerski błysk – Poradzimy sobie z kultystami, ty musisz odpocząć, to rozkaz – puściła oko – A niech tylko zobaczę, że go łamiesz – pogroziła palcem
Ulgi, gdy usłyszała jego głos, gdy zobaczyła jak otwiera oczy nie opisałyby żadne słowa. Nic nie zmąci jego zapału, zupełnie nic. Westchnęła
- Wygląda na to, mój drogi, że Sigmar właśnie wyposażył Cię w instynkt samozachowawczy, z którego byłeś wyzuty – wytarła dłonie w chustę pozbywając się resztek maści – I to na mnie spadły jego gorzkie obowiązki – zachichotała podając mu fiolkę z lekiem – A ty Wolf nie patrz tak – spojrzała z ukosa, z nieschodzącym uśmiechem – Zdejmuj spodnie, nie będę przecież nakładała maści przez nie - zachichotała
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski |