Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-12-2011, 23:11   #111
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Płomień to pamiętał. Ból, który przeszył całe jego ciało powodując iż Siegfried padł jak rażony. Czuł każdą cząstkę swojego ciała, która płonęła dosłownie żywcem. A potem ciemność, która go pochłonęła. Osunął się w mrok, i znów znalazł się przed swoim pałacem.

„Zamkiem, którego był kiedyś Panem. Znów dostrzegł jak jego włości stoją w płomieniach, i jego żonę, którą chędoży banda skurwieli. Ich ciała są całe wytatuowane w dziwnych symbolach. Torturują ją, i robią to w naprawdę wyszukany sposób! Los nie jest łaskawy, na pewno nie jest. Siegfried chce odwrócić wzrok by nie patrzeć, jak wbijają jej sztylet w jej łono i rozrywają ją powoli, lecz nie może. Jego ukochana kona w potwornej agonii, a on nie może nic zrobić. Chce się ruszyć ale nie może. Stoi w miejscu, jak zamurowany. Znów musi przeżywać to na nowo… Znów ten samo ból, upokorzenie i bezsilność, która zabija człowieczeństwo w normalnym człowieku. Siegfried pada na kolana i spogląda na swoje dłonie. Nie są poparzone lecz przebite na wylot. Nie czuje jednak bólu fizycznego tylko psychiczny, który rozrywa go na kawałki. Krzyk żony roznosi się echem w jego głowie a on zaczyna krzyczeć i znów krzyczeć jakby chciał krzykiem rozerwać świat. A potem już nic nie czuje”

Siegfried otworzył oczy i dostrzegł Elyn.

„Jaka ona piękna. Anioł. Czyżby to wysłanniczka Sigmara ratowała mnie. Te oczy.cudowne.. piękne..…” – pierwsze myśli przywróconego do życia człowieka

„Nie!! To Elyn” – Siegfried odzyskał świadomość w pełni

Spojrzał na swoje poparzone ciało, i zaczął podnosić się. Uśmiechnął się i rzekł:

- Wybaczcie.. straciłem świadomość chyba – radosny głos przywitał towarzyszy

Spojrzał się na Wolfa, Magnusa a potem Elyn. Zawiódł. Ego, jego własne ego prawie ich zgubiło. Spróbował podnieść się. Ból był potworny ale do wytrzymania. Przeżył gorszy, i był słowem Sigmara. Wierzył w to, wierzył w to co robił a tam był Chaos. Jęknął lecz podniósł się powoli, choć wyciągnął rękę do Magnusa by mu pomógł wstać. Nie zamierzał się zatrzymywać ani wracać choć nie jego była decyzja. Spojrzał na Elyn i rzekł:

- Wracamy czy idziemy dalej ? – uśmiechnął się szeroko,
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-12-2011, 00:38   #112
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
- Ani mi się waż! – zdecydowanym ruchem odepchnęła dłoń Magnusa, który miał pomóc mu wstać, nachyliła się nad nim – Nie po to ratowałam Cię, żebyś teraz na własne życzenie wpakował się tam, przecież ty ledwie stoisz na nogach – wysączyła ze złością – I dlaczego do cholery nie powiedziałeś nam o… - westchnęła i nagle zaśmiała się kręcąc głową – Ty się nigdy nie zmienisz, co? – popatrzyła na niego, tym razem miała w oczach łobuzerski błysk – Poradzimy sobie z kultystami, ty musisz odpocząć, to rozkaz – puściła oko – A niech tylko zobaczę, że go łamiesz – pogroziła palcem

Ulgi, gdy usłyszała jego głos, gdy zobaczyła jak otwiera oczy nie opisałyby żadne słowa. Nic nie zmąci jego zapału, zupełnie nic. Westchnęła

- Wygląda na to, mój drogi, że Sigmar właśnie wyposażył Cię w instynkt samozachowawczy, z którego byłeś wyzuty – wytarła dłonie w chustę pozbywając się resztek maści – I to na mnie spadły jego gorzkie obowiązki – zachichotała podając mu fiolkę z lekiem – A ty Wolf nie patrz tak – spojrzała z ukosa, z nieschodzącym uśmiechem – Zdejmuj spodnie, nie będę przecież nakładała maści przez nie - zachichotała
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline  
Stary 27-12-2011, 08:20   #113
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Najmłodszego choć mocno rwał się do wejścia ustawili na końcu szeregu. Jak to zwykle bywało, kolejny raz szczęścia mu sprzyjało. Powinien zacząć chyba już składać ofiarę bogu trzymającemu nad nim pieczę. Tylko któremu? Ranaldowi? Sigmarowi? Tego to już za bardzo nie wiedział. Chyba będzie musiał porozmawiać z Sigmaritą, jak tylko dojdzie do siebie.

Nie miał czasu się jednak nad tym zastanawiać. Wyszedł ze wszystkiego bez szwanku, bynajmniej fizycznego. Psychicznie natomiast wydarzenia te na pewno odbiją na nim swe piętno, w końcu to jego towarzysze, jego drużyna. Nie umiał im pomóc. Powinien zachować się lepiej, tylko jak? Kolejne pytanie pozostało bez odpowiedzi.

Wziął na ręce Siegfrieda, wyglądał okropnie. Jego twarz praktycznie zwęglona, szaty zgrzane ze skórą. Ciężko go było chwycić, by nie sprawić dodatkowego bólu. Zemdlał, tyle dobrze. Pędził tak szybko, jak tylko był teraz w stanie. Trzeba było się oddalić od wieży, tu czekałby ich niechybny koniec. Dotarli do łodzi, udało się. Przynajmniej jak na razie. Elyn musi zadbać o rannych. Magnus musi przygotować się na odparcie ataku, który może teraz nastąpić w odwecie. Oj ciężkie czasy się zbliżają.

Spokojnie Sigi, zaraz wrócimy. Zwiad był, teraz przygotowujemy atak. Odpoczywaj przed nim.- odezwał się do towarzysza z pewnością będącego w niemałym szoku. Pewnie nie wiedział w ogóle co się stało.
 
AJT jest offline  
Stary 27-12-2011, 08:49   #114
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Siegfried spojrzał na towarzyszy oczy mu zabłyszczały i rzekł:

- Troszkę przesadzacie.. wiecie? Nic wielkiego się nie stało, troszkę sadzy, smaru i już od razu ciężko ranny. Patrzcie jestem cały i zdrowy - spróbował wstać nie udało się

- Kurwa - szepnął prawie bezgłośnie

Spojrzał na Elyn łagodnie i rzekł:

- No dobrze... to troszkę odpocznę bo mi się w głowie kręci, tylko się nie zgubcie
- Sigmarita nie zamierzał w żadnym razie pokazać słabości to nie było w jego stylu

Usiadł spokojnie i popatrzył na Wolfa. Miał nadzieję, że doświadczony żołnierz przejmie rolę "opiekuna" bowiem nie sądził że.. sami dadzą radę. Sigmar musiał mieć wyjątkowe poczucie humoru, że skazał go na bezczynność.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 27-12-2011, 08:58   #115
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Wolf jeno kiwnął głową gdy Erissa zapytała czy dojdzie. W wyobraźni już przeżywał ból jaki mu to przyniesie. Wiedział jednak, że mięśnie ma sprawne, zatem może chodzić. Zacisnął zęby, zamknął oczy, wsparł się o ramię kobiety i jęknął, gdy przyszło mu poruszyć kulasami. Gdy już stanął, przyjął bez słowa ampułkę i wychylił jej zawartość starając nie krzywić się zbyt mocno. Nie pytał co to... konowały wiedzą najlepiej. Nauczył się tego w służbie jednego z możnych Stirlandu. Kiwnął ponownie głową na znak, że może iść.

Gdy dotarli do łodzi legł na ławeczce zdejmując wcześniej z ramienia strzelbę. Teraz postawił ją na sztorc i opierał się o lufę czołem. Mruknął tylko do Magnusa, aby obserwował czy kultyści nie nadchodzą. Nawet się nie spostrzegł, gdy Erissa uwinęła się z opatrzeniem Siegfrieda. To właśnie jego słowa przywróciły najemnikowi przytomność. Zerknął z ukosa na sigmaritę, ale nie powiedział nic. Spojrzenie mogło sugerować wzgardę dla tak lekkomyślnego podejścia do życia ze strony człowieka, który przecież nie tak dawno był poważniejszy niż kapłan Morra na cmentarzu. Jednakże Wolf po prostu się wzdrygnął na widok uśmiechu ze strony spalonego człowieka.

Uśmiechnął się do kobiety na wzmiankę o spodniach, ale to to był krótki grymas szybko zduszony bólem, gdy poruszył nogami i zaczął gmerać przy pasie. Nie czuł zażenowania pozbywając się dolnej części ubrania przed kobietą. Wystarczająco często to robił jako preludium dla przyjemności. Kilka razy w podobnych okolicznościach.

- Smaruj - na uśmiech wysilił się ponownie dopiero gdy znowu zamarł w bezruchu - Ale najpierw...

Mężczyzna sięgnął na bok do plecaka i wyciągnął z niego zawiniętą w skórzaną płachtę butelkę gorzałki. Gdy ją odkorkował powiało drożdżami. Skrzywił się, ale wychylił kilka łyków zawartości. Zakorkował i postawił obok ławki. Gdy wstręt minął, obtarł wierzchem dłoni usta i chuchnął.

- No... smaruj.
 
Jaracz jest offline  
Stary 08-02-2012, 23:44   #116
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Cóż było robić? Drużyna musiała szybko się przegrupować. Zasadniczo, jeśli kultyści dowiedzieli się o was, to jeszcze nie reagowali. Przed wami z korytarza biły ogromne płomienie, gorące... nawet, gdyby przybiegli, nie mogliby przez nie przejść, bo podzieliliby los niektórych z was.

Elyn szybko i sprawnie połatała na tyle na ile dało się to zrobić w tych warunkach bojowych. Sama też dowodziła i jako dowódca musiała podjąć decyzję albo o dalszym szturmowaniu albo o wycofaniu się na z góry upatrzone pozycje.

Wybrała drugą opcję, powrót.
Kolejne kroki, szybkie, zaprowadziły was na powierzchnię, a dalej na waszą łódź. Szybka przeprawa i odpychanie pośpieszne kija od dna zaowocowało niemal błyskawicznym przepłynięciem tego jeziora i wydostaniem się na drugim brzegu.

Droga była dalej prosta i doskonale wam znana. Przeszliście pośpiesznie i co tutaj dużo kryć, w obawie o pościg. Jednak ten nie nastąpił i dotarliście bezpiecznie do osady...

W samej osadzie zaś ludzie wyglądali na przerażonych waszym stanem i wyglądem. Widzieliście, że boją się zapytać co zaszło ale mieli też nadzieję, że to koniec ich problemów, że cokolwiek się tam nie stało raz na zawsze zakończyło to, co się działo.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 23-02-2012, 09:17   #117
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Siegfried gdy tylko znaleźli się sami spojrzał po “towarzyszach” i rzekł:

-Trzeba się przygotować. Oni wrócą w nocy - kaszlnął widać było że jego stan nie był jeszcze najlepszy, pomijając oczywisty fakt że wyglądał jak grzanka
Spuścił głowę, bo czuł że zawiódł. Wzrok swój skierował na Magnusa:

-Magnusie, przygotuj ludzi we wsi.. Część albo trzeba ewakuować albo muszą walczyć. Czasu jest mało. Nasza porażka. - zamilkł i się poprawił - moja porażka.. Zawiodłem i was i Sigmara.

Ręką zaczął szukać swojego korbacza. Chciał wstać. Czuł, że musi to zrobić. Nie może pokazać słabości.

- Wolf.. pomóż Magnusowi. Jeśli mieszkańcy będą chcieli walczyć, wybierz tych najsilniejszych i mężniejszych. Trzeba zacząć przygotowywać się.. Musimy przetrwać a jutro wrócić do tego przeklętego miejsca... Chyba, że macie inny pomysł, jestem otwarty?

Pierwszy odezwał się Magnus
- Masz rację, trzeba ich znowu ewakuować. Wątpię by mieli siły do walki … tylko czy w ogóle my je mamy? - Magnus wiedział, że muszą się przygotować do obrony. Musieli też chronić tych ludzi. Tyle, że spalona facjata Siegrfrieda nie napawała go wielkim optymizmem.
- Tamci Muszą mieć jakiś słaby punkt … tylko jaki? Na kamienie jak dla mnie to tylko kilof, ale to chyba tym razem nie pomoże... No chyba, że takie bum, jak i oni nam zrobili … to na kamienie też by zadziałało. Rozejrzyjmy się po wiosce, może uda się przygotować jakiś prowizoryczną pułapkę. Tylko, czy będą tu tyle oliwy mieli, by coś stworzyć? - Moppenheimerowi zrodził się w głowie plan, tylko czy jego szczęście i tym razem mu pomoże? Skąd mieliby w takiej małej wiosce uzyskać tyle oliwy....

Wolf jednak nie był przekonany
- A skąd pewność, że nas zaatakują? Z tego co do tej pory słyszałem, przychodzą do tej wsi raz na jakiś czas, a mieszkańcy wtedy uchodzą, chowając metalowe rzeczy. Jeśli teraz im powiemy, że sprowokowaliśmy kamiennych, a co więcej żeśmy zawiedli, wybuchnie panika. Za cholerę nie wiemy nawet, czy kamienni byli w tej wieży... Może zrobiliśmy po prostu z siebie idiotów? - Wolf wzruszył ramionami - Nie mniej... to wy płacicie. Zbiorę ludzi jak chcecie.

Rozejrzał się po wiosce przyglądając się chatom. Nie widział w tym miejscu żadnego solidnego punktu obronnego. Doskonale wiedział, że obrony małych siedlisk zwykle nie różnią się niczym od bycia otoczonym na pustym polu, a chaty wręcz zachęcają obrońców do schowania się i modlenia do bogów o miłosierdzie, które nie nastąpi.

- [i]Ty zaś Siegfried, to i jutro nie będziesz w stanie machać żelastwem [i/]- Wolf kiwnął głową na korbacz sigmaryty - Albo zostawimy ciebie tutaj... albo poczekajmy kilka dni zanim ruszymy ponownie.

Siegfried zastanowił się nad słowami towarzyszy:
- Co więc proponujecie? Przemilczeć i czekać aż coś się wydarzy? Wolf dzięki za troskę ale bywało się już w gorszych opałach.. dam radę.

Magnus znów zabrał głos
- Dla bezpieczeństwa musimy ich stąd wyprowadzić. Z pewnością widać, że bój toczyliśmy. My wiemy, że polegliśmy. Nikt nie wie, czy przyjdą z nami. Jedna kuśka czy kamienni, czy inne kultysty. Jedno dla mnie pewne, Ci ludzie nie mogą tu czekać, bo jeśli ktoś rzeczywiście przyjdzie, to niechybnie zginą.

Elyn przysłuchiwała się dłuższą chwilę kiwając głową, myślała
- Każdy z was ma po części rację - przemówiła wreszcie cicho i powoli, jakby ważąc każde słowo - Daliśmy się podejść jak dzieci we mgle, ale przegrana bitwa nie oznacza przegranej wojny - uśmiechnęła się z większym zapałem i zrobiła krótką pauzę - Który z was zna najlepiej okolicę? - popatrzyła na nowych towarzyszy broni - Jest tutaj niedaleko jakieś miejsce, które...hmmm... łatwo moglibyśmy przerobić na małą...nazwijmy to... prowizoryczną fortecę? - zaśmiała się znowu - Musimy przygotować jakiś punkt, gdzie będziemy bronić ludzi - urwała znowu na chwilę - Może lepiej nie mówić o tym, co zaszło postronnym, musimy budować w nich wysokie morale,, ale dobrze by było rozeznać się i trochę podszkolić ludzi, pokazać im chociaż jak broń trzymać - westchnęła - Musimy być gotowi do odparcia ataku...]

Wolf spojrzał z powątpiewaniem na towarzyszy, a potem na skupisko chat
- Ci ludzie chyba nie są głupi, skoro tu przeżyli .Raczej się domyślą, że nie podołaliśmy zadaniu, jeśli na gwałt zaczniemy ich uczyć walczyć. Poczekajmy, kurujmy się i skorzystajmy z gościnności mieszkańców. Dzień, dwa, tydzień, a nawet dwa. Jak już będziemy w stanie ruszyć, wrócimy do tej wieży. Jej obecni właściciele chyba nie są skorzy do atakowania wioski, skoro muszą się kryć w podziemiach za jeziorem i korzystają z usług kamiennych istot. No chyba że to jedni i ci sami, ale ja widziałem tam tylko jedną łódkę, a kamieni pływających wpław nie mogę sobie wyobrazić.

Elyn westchnęła i obróciła w palcach kamyk
- Może...Ale mimo wszystko nie jestem za tym by opowiadać im o tym, co się tam stało. Oni oczekują od nas pomocy, cudu niemal, uważają, że zasłali nas tu bogowie, zwał jak zwał - wywróciła oczami - Chcecie im powiedzieć, że pułapka mało nas nie upiekła? - popatrzyła na dzieci i westchnęła ciężko - Jestem jednak za tym by tłumaczyć wszystko “większym planem, którego szczegółów nie należy zdradzać” i działać. Nie możemy siedzieć i czekać na kolejny atak albo odejść udając, że wszystko jest dobrze...- popatrzyła na Siegfrieda szukając w jego oczach choć iskry poparcia

Siegfried spojrzał po wszystkich milcząc początkowo. Dopiero gdy uchwycił wzrok Elyn odezwał się:

- Mój pośpiech sprawił, że musieliśmy wycofać się. Zawiodłem Sigmara - jego głos był niczym pochodzący zza grobu - lecz nie wolno nam ich zostawić na pastwę losu. Niech Elyn wymyśli jakąś bajeczkę, Magnus niech zbierze najmężniejszych i najsilniejszych ludzi, którzy mogą nam pomóc. Magnus zobacz, czy mają oliwę i ile jej mają.
Ja z Wolfem obejrzymy sobie na spokojnie wioskę i tereny, trzeba wymyślić sposób by się zabezpieczyć przed nocą. Sądzę, że trzeba będzie wykopać doły. Przygotować pułapki.. Rankiem, Ci co zechcą, wrócą ze mną na tą wysepkę. Tam mieszka Chaos.. a ja nie pozwolę mu rozprzestrzenić się jak jakiemuś pasożytowi, co będzie trawił tą okolicę niczym choroba. Ruszajmy dzieci Sigmara... czas nagli a Młotodzierżca nie błogosławi tchórzy. Lepiej umrzeć z bronią w ręku, niż żyć w strachu przez całe życie.

Siegfried wstał, choć osłabiony, nie zamierzał czekać. Spojrzał na Elyn licząc, że zaaprobuje jego pomysł.

Dziewczyna odetchnęła z nieukrywaną ulgą
- Więc widzę, że zgadzasz się ze mną- uśmiechnęła się - Dobrze, więc i tak będzie- podeszła do niego pomagając mu wstać - Nie możemy się zbyt łatwo poddawać
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 23-02-2012 o 09:20.
valtharys jest offline  
Stary 24-02-2012, 19:56   #118
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Okolica była wam znana po wyłożeniu jej przez miejscowych i nowych członków drużyny:
Udało wam się odszukać także dziesięć osób, które to od dawna uważały, że należy się zająć zbrojnie owymi osobami "Skalnymi Ludźmi". Tylko dziesięć...albo aż dziesięć. Widzieliście w ich oczach ogień, ten błysk, który przedstawiał wolę walki, chęć walki i wiarę w zwycięstwo, lecz, nadal były to osoby, które nie były w wojsku.
Pełni zapału, bez przeszkolenia, typowi samobójcy. Lepsze to to niż nic.
Co zaś tyczy się nastroju- Tutaj nie było złudzeń, ludzi opuszczała powoli nadzieja na nie zwycięstwo, lecz przeżycie. Nikt nie mówił tego otwarcie, lecz wszyscy domyślali się, że zebranie ochotników i ich poszukiwania nie oznaczały końca ich problemów, wręcz przeciwnie.
Cóż wypadało czynić? Ludzie ufali wam jeszcze na tyle, by wykonywać wasze rozkazy, jedni mogli się z nimi zgadzać, inni nie, jednak pojmowaliście powoli, że nie są to wojownicy i kto wie? Może porzucą te domostwo i uciekną, szczególnie kobiety z dziećmi byłby skłonne to zrobić, choć widzieliście, że kobiety chowały w swych podojach sztylety, posiadając zaciętą minę.
Słońce właśnie oświetliło twarz młodej i ładnej kobiety. Zabrała dziecko na ręce i pocałowała je w taki sposób, w jaki całuje się zmarłego, jej twarz zdradzała brak nadziei... Nie wierzyła w zwycięstwo, ale pakowała się. Wszyscy powoli rozchodzili się do domostw...poza tą dziesiątką.

-Pani?-Zapytał się jeden z ochotników-Nie stchórzymy, jeśli trzeba będzie umrzemy na chwałę Sigmara w obronie naszych bliskich!-Widać było, że człowiek nie rzuca słów na wiatr. Widać było, że nie żartuje i faktycznie jest gotów ponieść ofiarę...że jest gotowy oddać to życie i nie są to puste tylko słowa.
-Tak jest!-Dodał drugi mężczyzna, chyba Hainz-Jeśli tylko nas podszkolicie, damy im wycisk, pomiot chaosu pożałuje, że się w ogóle narodził!
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 14-03-2012, 16:09   #119
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
Siegfried spojrzał na teren wioski i wziął głęboki wdech, zarzucił na siebie płaszcz a głowę zakrył kapturem. Nie zamierzał straszyć małych dzieci swoją poparzoną gębą. Spojrzał na Magnusa i rzekł:
- Magnusie, wiem że nie daleko jest cmentarz. Warto go sprawdzić przed walką?
Miał nadzieję że Wolf zajmie się przygotowaniem do obrony a Elyn.. wydobędzie informacje potrzebne.
- Jeśli Cię to zastanawia, to pewnie warto. Dotrzymam Ci towarzystwa, zawsze pewniej w dwóch. – odpowiedział Siegfriedowi. Magnus nie miał zamiaru, tak czy tak, puszczać Sigmaryty samego. Ranny kompan, mimo iż do tego się nie przyznawał potrzebował opieki.

- Cieszę się że moge na Ciebie liczyć. Powiedz mi coś wiecej o sobie, skąd pochodzisz.. i jak tutaj trafiłeś? - zapytał biczownik
- Byłem … - Magnus po chwili zaczął odpowiadać, jednak zmieszał się, ujrzawszy podchodzącą do nich Elyn. Opuścił wzrok nie kończąc zdania.
- Na cmentarz? – Elyn popatrzyła zdziwiona - domyślam się, że to jakieś bardzo ważne sprawy, albo nasz Sigi zamierza zniweczyć moje starania przywrócenia się do życia - puściła oko - No nic, uważaj więc na siebie i nie forsuj się, wciąż ledwie stoisz - westchnęła

Siegfred spojrzał na Elyn i wymuszonym uśmiechem rzekł:
- Magnus idzie sprawdzić ze mną czy jak coś znajdzie się tam miejsce dla mnie.. haha – zażartował, po raz pierwszy – wiesz Magnus będzie robił przymiarki dla mnie.
Sigmarita podszedł do Elyn, górował nad nią wzrostem i posturą, położył jej rękę,o dziwo delikatnie, na ramieniu i rzekł:
- Wiesz Elyn, nie zamierzam opuszczać Cię, ktoś Cię musi opierdolić czasem i nie lubić. Za dobrze byś miała.. Chodź Magnusie, sprawdźmy czy na cmentarzu są same umarlaki..
Odwrócił się w stronę Magnusa i wyszedł z chaty ruszając na cmentarz. Gdy znaleźli się już sami :
- Zacząłeś.. coś mówić
- Byłem niewolnikiem....uciekłem...Ci ludzie mnie przygarnęli niedawno –
odpowiedział bardzo szczerze. Choć był tęgim mężczyzną, to te słowa wyraźnie sprawiały mu ból, ból wspomnień. – Dlatego trzeba im pomóc...by nie żyli w strachu...by mieli swe domy, w których czuliby się bezpiecznie. A Wy? Długo się znacie? Długo ludziom pomagacie? – zapytał nieco naiwnie, jakby myślał że Sigfried z Elyn są bohaterami podróżującymi od wioski do wioski, zwalczającymi całe zło tego świata.
- Elyn poznałem nie dawno.. i cóż.. jestem skazany na nią póki Zakon tak karze – rzekł z lekkim grymasem na twarzy - Ja służę od ponad roku Zakonowi, idę tam gdzie prowadzi mnie Młotodzierżca, choć nie zawsze tak było – ostatnie słowa wymówił jakby z bólem.
- Wiesz Magnusie, na dobrą sprawę powinniśmy być daleko stąd ale Elyn chciała pomóc chłopcu i tak się zaczęło.
- A Ty nie chciałeś?
- zapytał zaskoczony - Gdzie powinniście być?
- Eisburg... tam szlismy ale widocznie Sigmar nas chciał tu sprawdzić i doświadczyć. A ty kogo masz za patrona ?

- Eeee –
Chłopak wyraźnie się zmieszał. Wiedział że rozmawia z osobą , dla której oddawanie czci bogu, to najważniejsza czynność. - Jak mały byłem, to rodzice czcili boginie Rhyie i mnie też uczyli tego, bo ja z wioski małej. A później...później nie było jak.

Siegfried przytaknął głową:
-Tak, to najważniejsze.. by mieć wzór. Rodzina.. A gdzie są teraz Twoi rodzice Magnusie?

- W wiosce...chyba...oby - zesmutniał i nie powiedział nic więcej


Dotarliście dość szybko na cmentarz. W powietrzu przeleciał jakiś kruk i zakraczał tylko na waszą obecność. Mogliście odnieść wrażenie, że w tym ponurym dość miejscu, każdy kamień czy krzyż was obserwuje, jakby z wyczekiwaniem, by móc was przyjąć do siebie jak swoich. Każdy jeden krok po tym cmentarzy zdawał się wypełniać was pewną aurą mistycznej obecności zmarłych, co było, szczególnie dla sigmarity dość śmieszne, przecież wszyscy zmarli, jeżeli nie byli niepokojeni nie mieli prawa teraz na was się patrzeć. Wiatr zawiał delikatnie, jakby chcąc sprawić, byście poczuli na sobie chłód tego miejsce. Wiatr nie był ciepły, był cichy, ale dość mocny, a kilka kwiatów, które tam były przy co świeższych grobach, jakby ukłoniło się w waszym kierunku. Teraz dostrzegliście dopiero, że nic ze sobą nie macie, żeby uczcić pamięć osób, które tutaj spoczywają. Czy będą miały wam to za złe? Tego wiedzieć nie mogliście. No ale wieczorem, gdy w to miejsce naciągała mgła... Musiało być tutaj dość...upiornie.

Siegfried szedł w milczeniu z nasuniętym kapturem na głowę. Rozglądał się dookoła siebie ostrożnie, szukając jakiś krypt, katakumb lub mauzoleów. Śmierć towarzyszyła mu przez ostatnie lata życia nieustannie toteż nie przejmował się zbytnio.
- Szukajmy krypt, lub czegoś co może nas zaciekawić.. – odezwał się do towarzysza.
- A co może być w tych kryptach? - niedoświadzczony chłopak zapytał z zaciekawieniem, rozglądając się za poleceniem Sigfrieda dookoła - Może także coś metalowego tu znajdziemy, choć pewnie tu też te stwory były

Siegfried spojrzał na młodziana i uśmiechnął się szeroko, co naprawdę mogło przyprawić o zawał serca zważywszy na stan w jakim była skóra Sigmarity, który rzekł:
- Smierć – klepnął go po plecach delikatnie
Sam cmentarz był stosunkowo niewielki, ale też i wielu zmarłych nie było. Też i nei było krypt, po prostu krzyże, usypane kopce, pokryte kamieniami.
Siegfried ogarnął co chciał ogarnąć i rzekł:
- Dobra wracajmy.. Przy najmniej tutaj jest spokój.. - rzekł do Magnusa


Magnus zgodził się bez słowa, po czym dość szybkim krokiem ruszyli w kierunku wioski. Nie mieli czasu do stracenia, trzeba było pomóc w przygotowaniach. Możliwe, że czekała ich dzisiaj druga odsłona bitwy, którą się już zaczęła. Tą pierwszą przegrali, czas jednak by zacząć przeważać szalęna swoją stronę…
 
AJT jest offline  
Stary 20-03-2012, 07:47   #120
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
W tym czasie Wolf zebrał wokół siebie ochotników z wioski. Już wcześniej dłuższy czas obserwował przedpole próbując wyobrazić sobie skąd mogłyby nadciągnąć kamienne stwory. Do tej pory nie wiedział z kim mu przyjdzie się bić. Nikt nie chciał się podzielić tą informacją. A może nikt nie wiedział? Zdawał sobie sprawę, że musi pogadać z kobietą, która tu dowodziła. Postanowił jednak najpierw rozdzielić obowiązki, aby zająć czymś mieszkańców tej wsi.

- Wiem że jesteście żądni krwi i palicie się do bitki - przez jego słowa przebrzmiewał ochrypły ton zdartego gardła - ale zanim to nastąpi trzeba nam tu zbudować zasadzkę. Pewno łopat już nie macie na stanie. Kijami kopać nie będziemy. Więc... - pokazał dłonią północno zachodni kierunek, tam gdzie wychodził urwany trakt - tam chcę mieć stos z żelastwa które wam zostało. Żelastwa przemieszanego z drewnem. Szczapy, belki, wszystko co może się zająć ogniem i płonąć długo. W środek wsadzimy beczki z oliwą. Stwory zwabione żelastwem tam się zbiorą, podpalimy, otoczymy i wtedy będziecie mieli swoją bitkę. Zrozumieliście? No to do roboty. Najpierw mi ustawić te beczki. Czterdzieści metrów od najdalej wysuniętej chaty. Zacznijcie, a zaraz do was dołączę.

To powiedziawszy opuścił towarzystwo chłopów i skierował się do Elyn. Skinął jej głową na powitanie.

- Widziałaś ich? Stwory znaczy. Muszę wiedzieć z kim tu będziemy się bić. Jedyne co do tej pory o nich usłyszałem, to że są z kamienia.
- Widzieliśmy ich - powiedziała powoli, jakby nieobecnym głosem, westchnęła - Wyglądają jak zwykli ludzie, tylko ich skóra...dałabym głowę, że faktycznie, zrobiona jest z kamienia - popatrzyła na mężczyznę - Są silni, bardzo silni, tak myślę - zastanowiła się chwilę - Ale potrzeba nam więcej informacji na ich temat, jeśli zamierzamy z nimi walczyć, masz rację - wstała i otrzepała spodnie próbując ukryć myśli, które męczyły ją od czasu wyjazdu z rodzinnej wioski. Zdawała sobie sprawę, że to właśnie ona tu dowodzi, lecz pewne rzeczy nie dawały jej spokoju, nie potrafiła skupić się na swoim zadaniu - Kto tu właściwie dowodzi? Kto stoi na czele tej wioski? On powinien powiedzieć więcej... - nagle uśmiechnęła się - I czy zechciałbyś towarzyszyć mi w zbieraniu informacji? - zapytała przyjaźnie - Zawsze we dwójkę raźniej brnąć przez to piekło.

Wolf spojrzał w stronę zabierających się do roboty ludzi. Stwierdził, że skoro dał im wskazówki, to powinni sobie na razie poradzić. Co jak co, ale chłopi są zwykle zaradni.

- Lepsze to niż układanie stosu. Sołtys, wójt, cholera wie kto tu dowodzi. Może jest tu jakiś akolita. Uczeni zwykle wiedzą więcej. Hej ty! - krzyknął ochryple na jednej z kręcących się przy układaniu stosu mężczyzn - gdzie jest wójt?
-Wójt? Zapewne przygotowuje ludzi do drogi - Odpowiedział jeden z tych, co układali stos.
-Ta...zawsze daje im wskazówki i takie tam - Zgodził się drugi

- Dziękuję - dziewczyna uśmiechnęła się po czym skierowała swoje kroki we wskazane miejsce - A zmieniając temat...od dawna jesteś w tej wiosce? Co sądzisz o tych ludziach?
- Niedługo - mruknął Wolf - W podróży byłem. Przed kilkoma dniami konia straciłem, to na piechotę musiałem sobie radzić. Trakt opuściłem bo zbóje za wygraną nie dawali. Po jakimś czasie sobie pewnie odpuścili, ale nie kusiłem losu - odchrząknął - Do wieczora dotarłem w miejsce, z którego było widać ognie obozu. Takoż i zawędrowałem do kryjówki tych ludzi - rozejrzał się po chatach i po krążących tu ludziach - Ludzie jak ludzie. Jak żyją zawsze im się pech napatoczy. A jak mają spokój to pewnie go nie doceniają. Sądząc z twojego opisu ich kłopot to przebrani ludzie. Tedy ten ołtarzyk ich nie zwabi, ale też i łatwiej będą umierać. A ty? Jak to się stało, że ruszyłaś na trakt i to jeszcze w doborowym towarzystwie chodzącej litanii? Mówiliście już o inkwizycji czym się jeszcze bardziej dziwuję, ale też nie chodzi mi o wasze zlecenie. Czemu w ogóle coś takiego robisz?
- Ludzie czy nie trzeba zrobić z tym porządek, a jak sami nie damy rady to ściągnąć jakieś posiłki, myślę, że Czarne Płaszcze zaciekawiłyby się tą sprawą i wspomogły nas, ale... - uśmiechnęła się - Różne plotki o nas krążą, z wieloma, bardzo wieloma się zgodzę, ale z pewnością nie z tą, że wstępuje się tutaj wyłącznie pod wpływem wielkiego powołania - pokręciła głową - Osobiście zostałam wmieszana w jedną ze spraw inkwizytorów, miała to być jednorazowa pomoc, dostarczenie wiadomości, skończyło się na tym, że zaproponowano mi współpracę z nimi. Gdyby sytuacja była inna pewnie bym odmówiła, ale miałam dość doskwierające problemy, nie mogłam wrócić do domu, szukał...szukali mnie - westchnęła - Kilka dni temu mieliśmy sprawę do rozwikłania w mojej rodzinnej wiosce, nawet nie wiesz jak każdego dnia żałuję, że musiałam ją opuścić, gdy wreszcie zaczęło się układać... - urwała - Ale służba to służba. Z Czarnymi nie można sobie pogrywać - dodała ciszej

Wolf zauważył, że kobieta niewiele mu powiedziała, ale też nie naciskał dalej. Nie był dociekliwy, zwłaszcza wobec ludzi zadających się z Inkwizycją.

- Czarne płaszcze kojarzą mi się tylko ze śmiercią - mruknął tylko, a potem zamachał do wójta - Hola wójcie! Pozwólcie no - odczekał aż się spotkają, by nie nie było potrzeby podnosić głosu - powiedzcie no, ale to dokładnie jak wyglądają i co dokładnie wiecie o tych kamiennych ludziach. Co to za stwory? - dodał po chwili żeby nie straszyć wójta swoją niewiedzą i ignorancją - Chcę wiedzieć kogo mam zabić.
 
Jaracz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172