Gdy Detlef zajęty był rozmową z karczmarzem, Knut zagadał do towarzyszy. Przynajmniej do tych plebejskich, bo ze szlachcicami to tak głupio gadać. - Ja to wam powiem, że mi nawet lepiej spać przy ognisku. Bo przy ognisku każdy jest swój – siądziecie wokół ognia i każdy zaraz na sąsiada jak na brata spogląda. A zapłaci taki choćby pięć pensów za miejsce w zajeździe i od razu czuje się jak panisko, że „mi się należy”, że „zabierz te nogi” i że „on ma lepszy siennik”. A i przy ogniu łatwiej języka zaciągnąć. Zaś niewygody to żadne, gdy ogień ziemię rozgrzeje, a ludziska się w kupie położą co by cieplej było… Co do chorych i sparszywiałych, to się przecież nie boję – w końcu Najłaskawsza Bogini za cztery dni wszelkie choroby uleczy, hę?
Gdy wrócił von Halbach, chłopak odpowiedział, nie patrząc mu w oczy i wskazując paluchem ognisko. - Tamtuj się położę.
Knut chciał kupić coś niedrogiego do jedzenia, poplotkować z ludźmi i iść spać. Jeśli pozostali towarzysze nie wymyślą czegoś innego, tak zrobi.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |