Po początkowej przewadze jaką miał upiór, dzięki swemu przerażającemu wyglądowi, walka z nim zaczęła się wyrównywać. Kund unikał wielkiego ostrza przeciwnika, co chwila ripostując smagnięciami zawieszonej na łańcuchu kuli. Jednak nie do końca szczęście mu w tej walce sprzyjało. Podczas jednego z takich kontrataków, ożywieniec zdołał uniknąć ciosu, a łańcuch broni owinął się wokół jednego ze stempli. Kolczasta kula wbiła się w drewno całkowicie unieruchamiając narzędzie walki norsmena. Chwila zawahania Kunda wystarczyła przeciwnikowi do wyprowadzenia morderczego ciosu i choć pirat północnych mórz zdołał instynktownie zasłonić się tarczą to i tak siła uderzenia zwaliła go z nóg. Oszołomiony, rozłożony na podłodze chodnika niczym śledź na pokładzie rybackiego statku, czekał na ostateczny cios. Ten jednak nie nastąpił, zamiast tego wojownik poczuł ogromny smród i sylwetkę zjawy z której wystawał miecz Heinricha. Przeciwnik zginął, ale to był tylko początek kłopotów. Kund zdołał się jakoś pozbierać i dołączył do grupy towarzyszy walczących z zombi. Tym razem użył swego miecza, nieco krótszego niż zwykłe długie miecze, za to o trochę szerszym ostrzu idealnie nadającym się do walki w dużym ścisku jaki zazwyczaj towarzyszy na pokładach statków. |