Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-12-2011, 22:42   #101
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
-"To twoja chwila to tu masz skończyć swój żywot jako zwykły zabójca a stać się kimś więcej Niszczycielem ba nawet Herosem a może nawet Championem musisz tylko odpowiednio poprowadzić swe ostrze " -"To takie kuszące i takie wspaniałe wystarczy tylko być tylko tym kim się jest tępicielem tego plugastwa."

-"Ratuj przyjaciół to cie wyzwoli i nie musisz umrzeć tak szybko."- Tak trzeba połączyć te dwie tak sprzeczne myśli te sprzeczne wołania.


Oczy Garana zaszły czerwoną poświatą i wiedział tylko jedno musi ich wybić nie ważne czy sam przy tym zginie czy nie ważne by walka pomogła jego przyjaciołom którzy mogli niemieć tyle szczęścia co on z przeciwnikami.
"Kund może jest wielkim wojownikiem ale to ja muszę ich wspomóc. On nie będzie wstanie walczyć jeszcze z nekromantą po tej zjawie" Garan szybko przemyślał sytuację i już wiedział co zrobi. "Szybkie cięcie pod ramieniem zombiaka potem wypad w przód i cięcie na wystawioną rękę nekromanty. Byle tylko wyszło tak jak planuje." Zombi wykonał wspaniały cios ale nie na tyle silny by khazad go odczuł. A cios khazada był silniejszy niż mógł sobie to wyobrazić płynne cięcie dwuręcznego toporu przecięło zombi na dwie części, nawet Garan nie przypuszczał że tak szybko i zgrabnie prześlizgnie się do nekromanty. Kolejne cięcie musiało być precyzyjne. Takie cięcie żadkto się zdarza ale te takie było wyciągnięta dłoń nekromanty ostanie raz widziała swoje 2 palce które zostały odcięte ostrzem topora które szło ciągle tym samym impetem które przecięło ciało truposza na dwa kawałki. "Na bogów byle tylko to rozproszyło tą przeklętą magie."
 
Iakovich jest offline  
Stary 25-12-2011, 22:48   #102
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wolfgang

-Znalazłeś się u progu mego 'domu'. Musiałem Ci pomóc, choć już dawno temu moje pojęcie moralności zmieniło się i teraz znacznie się różni od twojego i tobie podobnym.- odrzekł pokrętnie mag.
Rozbójnik wywrócił teatralnie oczami słysząc gadkę pustelnika - Mhm...niemniej, dziekuję Ci..za opatrzenie mojej rany. Ile czasu byłem nieprzytomny i kiedy będę mógł ruszyć?- zapytał.
Człek uśmiechnął się widząc minę Wolfganga -Minęły dwa dni, odkąd się ostatnio spotkaliśmy. W zasadzie to dwie noce.- odpowiedział w końcu -Możesz już odejść, jeśli uważasz, że dasz radę. Jeśli zaś nie dasz... Leż i odpoczywaj tak długo jak będzie trzeba.- dodał. Wolfgang nie czuł się jak nowo narodzony. Wręcz przeciwnie. Czuł się jakby coś wyrwało go ze szponów śmierci.
-Uhh...zatem zostanę tutaj jeszcze trochę...jaka jest pora dnia? Jeśli zmierzcha, to wyruszę o świcie- rzekł mimo wszystko wierząc w swoje siły.
-Południe. Mamy pochmurne, deszczowe południe.- starszy człek podszedł do Wolfganga odsłaniając jego cienką, zakrwawioną koszulę -Zioła są silne. Miejmy nadzieję, że twój organizm będzie równie silny.- dodał.

Dopiero po chwili zawadiaka dostrzegł kątem oka spore zadrapania po zwierzęcych pazurach na swym boku. Nie były to groźne rany, nie pamiętał by walczył z jakimś wilkiem czy niedźwiedziem.
Spojrzał na rany mrużąc oczy, po czym zwrócił się do pustelnika -A cóż to? Nie pamiętam abym się zmagał z jakimś zwierzem tamtej nocy...- w jego oczach lśniło pytanie.
Czarodziej wzruszył ramionami. -Już żem Ci powiedział, że znalazłem Cię na progu mego 'domu', znaczy się u wejścia do jaskini.- odrzekł jakby go to w ogóle nie dziwiło. -Natura dostrzegła, że jesteś pokorny wobec jej potęgi, dostrzegła, że nie działaś w jej brew a przelewasz krew tych, którzy ją krzywdzili. Bądź wdzięczny jej, nie mi. Ja tylko opatrzyłem twe rany.- rzekł nie rozwiewając krzty ciekawości Wolfganga.
Zamrugał parę razy, a później spojrzał jeszcze raz na pustelnika jakby zastanawiając się czy ten nie stroi sobie z niego paskudnych żartów. -Chwila...zatem "coś" ściągnęło mnie z ich kryjówki i przywlekło tutaj, a wyście mnie odnaleźli? Zdaje mi się to co najmniej nieprawdopodobne. Szczególnie, że tutejsze bestyje prędzej by mnie pożarły, jeśli wierzyć legendom.- rzekł wielce zdumiony.

-Pamiętasz o czym chciałem z Tobą porozmawiać, kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy?- spytał.
-O czym chciał waść rozmawiać, nie wiem...wszak wpadliśmy na siebie przez przypadek im tylko prosił o twą pomoc w zemście na bandytach. A przynajmniej tak to pamiętam- odrzekł.
-Mówiłem, że tutaj pojęcie zła i dobra jest inne niż na terenach Imperium. Może to jaka, krwiożerca, zła bestyja zewlekła Cię tu do mnie.- odrzekł.
Wolfgang westchnął zdając sobie sprawę, że jakakolwiek rzeczowa dyskusja z tym jegomościem nie ma większego sensu, dlatego ponownie się położył spoglądając w sufit -Zatem odpoczne do rana...- mag odszedł zostawiając Wolfganga samemu sobie.

Kund, Heinrich, Niklas, Erasmus

Krzyk Heinricha podziałał. Było w nim dość złości i powagi, by wyrwać Niklasa z objęć strachu. Mężczyzna wejrzał na kompana roztrzęsiony i dopiero teraz dostrzegł, że jego kamraci walczą z zjawą jak z każdym jednym, dotychczasowym przeciwnikiem nie dając mu możliwości na popisanie się. Łucznik przełknął ślinę i zmrużył oczy. Choć łuk niewiele mógł zaradzić w walce z zjawą, mógł się przydać w ustrzeleniu nekromanty, z którym walczył wojowniczy khazad, głęboko w jamie. Równie dobrze, Niklas mógł za cel obrać sobie jednego z dwóch ożywieńców, którzy atakowali krasnoluda, albo po prostu strzelać do truposzy, które nieuchronnie zbliżały się po śliskich schodach wprost do czwórki mężnych ludzi.
Kund wywijał swoją buławą w bardzo imponujący sposób, co już pokazał wcześniej w walce z zombie. Zjawa, jednak nie była głupia. Szybko dostrzegła jaką taktykę obrał sobie wojak z północy i z łatwością uniknęła ciosu przeciwnika. Dziwne wygibasy Erasmusa, nie zostały zauważone przez nikogo, a na pewno nie zjawę. Ta jak zwykle za cel obrała sobie Kunda, uznając go za godnego przeciwnika. Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust. Kolejny raz okazał się szybszy od ducha unikając półmaterialnego miecza.

Garan

Walka z truposzami trwała w najlepsze. Garan jednym silnym ciosem odesłał w niebyt truposza, bezzwłocznie rzucając się z toporem na najniebezpieczniejszego oponenta. Zamach topora był bardzo silny. W ferworze walki dało się usłyszeć chrzęst łamanych żeber. Czarodziej zatoczył się w tył i przez chwilę krasnoludzki zabójca słyszał bicie dzwonów charakterystycznych dla jednego kleru, zupełnie jakby był w świątyni Morra. Khazad rozejrzał się dookoła nie będąc pewnym, czy to co słyszy jest prawdziwe i wtedy nadszedł niespodziewany cios z tyłu. Jeden z truposzy, które pozostały przy czarowniku uderzył pięścią, prosto w krasnoludzką skroń. Uderzenie było bardzo silne i na chwilę wręcz zamroczyło wojownika. Zombie nie posiadały instynktu samozachowawczego, gdyż teraz przed gniewem brodacz mogła ratować go tylko ucieczka.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-12-2011, 09:55   #103
AJT
 
AJT's Avatar
 
Reputacja: 1 AJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputacjęAJT ma wspaniałą reputację
~Chłopie, masz dziurę, czy wielką pytę, miedzy nogami?!~Niklas dodawał znaczenia okrzykom Heinricha przebudzawszy się z paraliżu. Wcześniej tylko stał i patrzył, patrzył na zjawę z którą kompani walczyli. A on stoi i leje po gaciach.

Ponownie chwycił i założył strzałę, gotując swój łuk do użycia. Wcześniej jeszcze porządnie walnowszy się w twarz. Musiał się ocknąć do końca, to co go tu spotkało, było dla niego dziwne. Zawsze opanowany, wyrachowany, a tu stoi jak bałwan. Ale może właśnie dlatego, że był zbyt pewny siebie.

Rozejrzał się dokładnie próbując zbadać na nowo sytuację. Kamraci zajęci zjawą. Truposze wejdą i spadną. Jeden już zgrzeszył capnowszy Garana, już po nim. Nekrus, parszywy Nekrus. Tak Nachtigall obrał swój cel. Przymierzył ponownie, spokojnie, nie chciał ustrzelić krasnoluda. Parę spokojnych oddechów i strzała poszła. Odprowadził ją jedynie wzrokiem.
 
AJT jest offline  
Stary 27-12-2011, 12:43   #104
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Belzebub wykorzystał to że przeciwnik skoncentrował się wojowniku z Norski. W sumie było to dowodem na to, że to z czym mieli do czynienia dalekie było od bezrozumnych bestii jakie z mozołem wdrapywały się po schodach. Łotr wyćwiczonym ruchem uniknął kontaktu ze zjawą i natarł na przeciwnika. Przesunął ciężar ciała na wykroczną nogę i zakończył sekwencję cięciem w bark. Klinga weszła w… coś, jednak nie napotkała wielkiego oporu więc bez trudu ją wyszarpnął. Po czym instynktownie rzucił się w tył spodziewając się jakiejś szybkiej riposty poczym wbił ostrze w napierającego przeciwnika. To weszło nad wyraz głęboko w miejsce gdzie kiedyś znajdowały się trzewia. Heinrich nieomal poczuł zgniły oddech upiora na twarzy i smród towarzyszący rozrywaniu ludzkich kiszek. Ból jaki się rysował na jego obliczu zwiastował raczej perspektywę wiecznego potępienia niż odkupienia winy spokój… Eteryczna sylwetka coraz bardziej nikła i nim Henrich zdążył wyszarpnąć ostrze właściwie była już niezauważalna w świetle pochodni i lamp… za to rdzawy osad na jego ostrzu jak najbardziej. Jakby zakrzepła przed latami krew była dalej na narzędziu jakim zadano śmierć…

Nie było jednak czasu na zastanawianie się nad tym co to było i dlaczego się pojawiło. Pierwsze łby zombi zaczynały już wyłaniać się z poziomu schodów. – Bronić schodów bo zaraz wylezą! Wrzasnął w rozpaczy bo nie tak to miało wszystko wyglądać! Gdyby były tu jakieś belki podporowe to mogli by spróbować zepchnąć wroga i zyskać cenny czas. Jednak w walce już nie było czasy na skomplikowane akcje trzeba było działać… i nie pozostawało mu nic innego jak spróbować swoich sił w siekaniu, rąbaniu i rżnięciu nadgniłego mięsa.
 
baltazar jest offline  
Stary 27-12-2011, 16:06   #105
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Po początkowej przewadze jaką miał upiór, dzięki swemu przerażającemu wyglądowi, walka z nim zaczęła się wyrównywać. Kund unikał wielkiego ostrza przeciwnika, co chwila ripostując smagnięciami zawieszonej na łańcuchu kuli. Jednak nie do końca szczęście mu w tej walce sprzyjało. Podczas jednego z takich kontrataków, ożywieniec zdołał uniknąć ciosu, a łańcuch broni owinął się wokół jednego ze stempli. Kolczasta kula wbiła się w drewno całkowicie unieruchamiając narzędzie walki norsmena. Chwila zawahania Kunda wystarczyła przeciwnikowi do wyprowadzenia morderczego ciosu i choć pirat północnych mórz zdołał instynktownie zasłonić się tarczą to i tak siła uderzenia zwaliła go z nóg. Oszołomiony, rozłożony na podłodze chodnika niczym śledź na pokładzie rybackiego statku, czekał na ostateczny cios. Ten jednak nie nastąpił, zamiast tego wojownik poczuł ogromny smród i sylwetkę zjawy z której wystawał miecz Heinricha. Przeciwnik zginął, ale to był tylko początek kłopotów. Kund zdołał się jakoś pozbierać i dołączył do grupy towarzyszy walczących z zombi. Tym razem użył swego miecza, nieco krótszego niż zwykłe długie miecze, za to o trochę szerszym ostrzu idealnie nadającym się do walki w dużym ścisku jaki zazwyczaj towarzyszy na pokładach statków.
 
Komtur jest offline  
Stary 28-12-2011, 23:21   #106
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
Cios był celny ale słowa które wciąż mu brzęczały w głowie "Ratuj przyjaciół..." ta jednen cios im życia nie zabierze. A musi walnąć tego debila który odważył się go tknąć bo to będzie ostania rzecz jaką zrobił. Miał zamiar wykonać coś wykonywali z kolegami podczas rzutu młotem w dal rozkręcenie się w miejscu i szybkie kilka kroków do przodu a nie dość że uniknie ewentualnego ciosu nekromanty to jeszcze chciał uderzyć zombiaka Potężny zamach jaki wykonał był większy niż przypuszczał ale to już nie miało znaczenia nawet początkowy opór jaki poczuł chwilę po rozpoczęciu ciosu. Plan prosty ale zapomniał że rzucali młotki a nie młotami. Zombiak dostał potężny cios na swoją klatę, ale i tak poszło lepiej niż przypuszczał kończąc piruet zobaczył co spowolniło jego cios to był nekromanta który po złapaniu oddechu zrobił feralny krok do przodu wprost na ostrze topora. Garan nie wiedział czy to rozcięta do kości noga nektromanty czy późniejszy upadek na kamienną posadzkę i rozwalona czaszka spowodowała jego śmierć ale to już nie było ważne teraz zostało mu kilka bezmyślnych truposzy do posiekania.
-"I co gównozjadzie " rzucił do ścierwa nekromanty. Obrócił się do zombiaków dorzucając-"Który następny wraca do krainy Morra"
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 29-12-2011, 18:14   #107
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kund, Heinrich, Niklas, Erasmus, Garan

Walka przerodziła się regularną bitwę. Kiedy straszydło, pokonane przez Heinricha znikło, towarzysze czym prędzej stanęli w wejściu do jamy, skąd maszerowała niemalże horda umarlaków. Po szybkim przeanalizowaniu sytuacji Kund, wraz z Heinrichem skoczyli do wąskiej szczeliny, gdzie przyszło im wyczekiwać na swych przeciwników. Mężczyźni jednak nie mieli wiele szczęście. Kund wymachując swoim korbaczem niewiele wyczynił, choć ich przeciwnicy stali niżej będąc łatwiejszym celem i byli znacznie wolniejsi od zjawy. Tylko Heinrich miał dość szczęścia i uderzył w czerep zgnite ciało górnika, zmniejszając liczbę przeciwników o całe jedno, ożywione truchło.
Tuż za nimi usadowił się Niklas, który celował w nekromantę, jednak nie zdążył przed szalejącym Garanem. Khazad skutecznie poradził sobie z czarokletą odsyłając go tam, skąd przybyły jego sługi. Teraz sam może ewentualnie posłużyć jako ciało do wskrzeszenia. Łucznik obrał sobie za cel ostatniego umarlaka, który jeszcze zagrażał zabójcy gigantów o ile określenie zagrażał było odpowiednim. I jemu zadrżała ręka, na widok wspinających się po schodach truposzy. Pocisk minął cel i to znacznie.

Krasnolud nie czekał. Jego toporzysko dawało uciechę wszystkim bogom, nienawidzacym nekromancji, dając im spektakl godny najlepszego aktora. Dwuręczniak wirował w powietrzu pozbawiając sinych członków ożywionych potworów. Kund i Heinrich również wzięli się w garść strącając z kamiennych schodów celnymi ciosami co raz więcej ożywionych ciał. Niklas również próbował swoich sił i choć nie trafiał tak często jak by chciał, to i tak był z siebie zadowolony po szoku jaki przeżył widząc po raz pierwszy ducha. Po kilku minutach trup ścielił się gęsto.
-Dobra robota...- rzucił któryś z kompanów, kiedy Niklas dostrzegł jak ciało nekromanty zbiera się niemrawo z ziemi. Nikt nie miał pojęcia co się dzieje, ale jedno było pewne. Czarodziej stał się tym, co sam niedawno stworzył. Po chwili pierwszy z umarlaków, którego powalił Garan również podniósł się z ziemi.
-Garan! Kocioł!- krzyknął Heinrich. Zabójca błyskawicznie doskoczył do ogromnego naczynia posyłając mu solidnego kopniaka.

Kocioł spadł z hukiem wylewając całą, śmierdzącą zawartość. Następnie krasnolud zajął się ożywieńcami, kolejny raz je zabijając. Czekali jeszcze chwilę w bezruchu, czy jakieś zwłoki znów staną na nogi, jednak jak się okazało kocioł był kluczem do zagadki parszywej nieśmierci zombie. Jedno było teraz pewne. Zwiedzanie kopalni wychodziło im już bokiem. Musieli koniecznie odpocząć, bo zmęczenie było silniejsze niż trupi fetor, albo może nawet ramiona Garana.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 31-12-2011, 00:06   #108
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
- Na posrane gacie Sigmara żyjemy! Herr Tolzen sam w to nie wierzył. Widząc masę trupów jakie były rozsmarowane po korytarzach i wnękach kopalni nie postawiłby na ich przeżycie nawet złamanego szylinga. A tu proszę, wyszli praktycznie bez szwanku. Oparty o kamienną ścianę pozwolił aby wilgoć chłodziła jego rozgrzane plecy. Sapał ciężko i co chwila powtarzał, że w to nie wierzy wplatając niewyszukane przekleństwa we wszystkie możliwe luki w zdaniu, zastępując przymiotniku, znaki interpunkcyjne i co tylko się dało a na dodatek owe przekleństwa odmieniał przez wszystkie możliwe przypadki. Praktycznie wszędzie miał jakieś szczątki ludzkie… krew, tkankę, wnętrzności i co tylko zostało odrąbane, oderwane, odcięte czy zmiażdżone. Żył i się z tego powodu cieszył… jednak na jego twarzy nie pojawił się uśmiech, nie miał na to siły! – Dobra, sprawdźmy jeszcze tego nekromantę i wynośmy się stąd. Wrócimy tu jutro i dokończymy sprawę z pochówkiem i sprawdzeniem tego miejsca. Wprawdzie nie sądził, żeby czarnoksiężnik mógł wstać i zacząć znowu swoje plugawe zabawy ale wolał nie ryzykować… nadzieja na sakiewkę i jakieś magiczne przedmioty też była istotna. W końcu natury człowiek nie zmieni!

Kiedy dotarł na dół pomieszczenia śmierć była wszędzie, Karrag urządził tutaj istne piekło wszystkim ożywieńcom i ich sprzymierzeńcom. Masakra! Tak jednym słowem można to było opisać, rozczłonkowane ciała, odcięte kończyny, rozłupane czaszki i otwarte korpusy… skuteczność krasnoluda budziła respekt i trwogę. Gdyby mu do reszty odbiła szajba i wpadł w szał w wiosce to aż strach to sobie wyobrażać. Jednak na dole było coś jeszcze, coś co budziło dużo większy niepokój… coś, co zakradało się podstępnie do duszy człowieka i próbowało uszczknąć jej kawałeczek. Belzebub bezwiednie począł bełkotać słowa w języku przypisanym kapłanom i uczonym.

Tuba, mirum spargens sonum
Per sepulcra regionum,
Coget omnes ante thronum.

Mors stupebit et natura,
Cum resurget creatura,
Iudicandi responsura.

Oro supplex et acclinis,
Cor contritum quasi cinis:
Gere curam mei finis.

Lacrimosa dies illa,
Qua resurget ex favilla
Iudicandus homo reus


Mamrotał tak coś dłuższą chwilę rozglądając się po pomieszczeniu. Przeszukał trupa maga, odnajdując jakieś pisma i pierścień. Jedno potrafił odczytać więc nie skąpił wiedzy pozostałym wiernie oddając słowa wiadomości:

"Zrób porządek w kopalni. Ukryj się tam i czekaj na każdego, kto zechce wejść do środka i będzie węszyć. Wieśniacy mogą kogoś nająć, ale bardziej prawdopodobne, że sami wyślą kogoś, żeby sprawdził co z górnikami. Osadą też się zajmę, Ty rób co ustaliliśmy."

Pierścieniowi się przyjrzał bez aprobaty, a następnie wrzucił go do jednej z sakiewek. Propozycji uczonego o rozczłonkowaniu nekromanty nie skomentował tylko wręcz błagalnie popatrzył na krasnoluda. Sam zaczął mozolnie wdrapywać się po śliskich schodach… i nie wychodziło mu to tak sprawnie jak nieumarłym. Nie wiedział ile zajęła im droga na powierzchnię ale na pewno znacznie dłużej niż za pierwszym razem. Kiedy owiała go chłodna bryza powietrza uśmiechnął się niemrawo…

- Może śpijmy w namiotach?
Delikatnie zasugerował bo ostatni posiłek aż mu podchodził do gardła na samą myśl o ponownym smrodzie kilkudziesięciu rozkładających się ciał. Ale nie miał siły o to walczyć. – Obudźcie mnie jak będzie moja kolej na wartę. Podszedł do beczki z wodą i przemył twarz, wyszorował ręce i przynajmniej pobieżnie pozbył się z ubrania wspomnienia po starciu z ożywieńcami. Jednak potworny zapach śmierci nie chciał go opuścić… przyjdzie jeszcze na to czas.

Nawet nie zauważył kiedy usnął.
 
baltazar jest offline  
Stary 31-12-2011, 19:58   #109
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Heinrich, Kund, Niklas, Garan, Erasmus

Odpoczynek. To był priorytet. Ręce same im opadały, zbroje ciążyły a plecaki drażniły. Wiedzieli, co teraz należy zrobić. Ospale opuścili śmierdzące czeluście kopalni, rozbijając obóz przed wejściem, tam gdzie kiedyś obozowała ochrona kopalni. Podzielili się na warty. Ci, których była kolej na sen padli niczym muchy. Krótka chwila, po ułożeniu się przy skromnym ognisku wystarczyła żeby ich oczy same się zamknęły.
Rankiem, po świcie obudziła ich ulewa i świergot ptactwa. -Ptaki wróciły...- zauważył Erasmus. Faktycznie, natura musiała zadbać by jej porządek na nowo zapanował w okolicy, gdzie śmierć nie stanowiła ostatniego przystanku w naturalnej kolei rzeczy. Mimo iż nie czuli się bohaterami natura była wdzięczna grupie, za wysłanie parszywego nekromanty w niebyt. Poprzedniej nocy ustalili plan. Po szybkim choć niezbyt smacznym śniadaniu kompani pozbierali się, dogasili ognisko i ruszyli z powrotem do wnętrza kopalni. Priorytetem ich zadania było odnalezienie zwłok ducha, który prosił o godny pochówek.

Zgodnie z słowami ducha, jego truchło znajdowało się w niezagospodarowanej części kopalni. Szukali dość długo, bo dobre dwie godziny. To Garan, ze swoją wrodzoną znajomością podziemi, odkrył wąską szczelinę, która prowadziła niskim korytarzem do sporej, spowitej mrokiem jamy, znacznie głębiej niż ta, w której gnieździł się nekromanta. Stalaktyty i stalagmity stanowiły naturalną ozdobę tego miejsca. Gdyby ktoś chciał się tu schować czułby się jak w raju. Kamraci o świeżych siłach byli bardzo czujni i uważni. Rozglądali się dokładnie, choć światło lamp nie dawało poczucia bezpieczeństwa. Brodaty zabójca gigantów zatrzymał kompanię kilka kroków przed kilkumetrową przepaścią, spowitą mrokiem. Khazad rzucił jedną z kilku pochodni, które mieli przy sobie w dół jaskini, ukazując przed nimi wyrwę. Szczątku ludzkiego szkieletu świadczyły o tym, że poszukiwany przez nich trup nie dostrzegł na czas przepaści.
-Spójrzcie na piszczele... Oba złamane...- zauważył Erasmus -Umarł z głodu...- pokręcił głową.
-Cicho!- syknął Niklas. Szmery, gdzieś za ich plecami, były najlepszym alarmem jakiego mogli się spodziewać.

Każdy z nich dobył broni, jednak nic to nie dało, gdyż niespodziewany atak bestii zaskoczył każdego łącznie z zawsze czujnym Heinrichem i przygotowanym na śmierć Garanem. Stwór szybko ujawnił swoją tożsamość wpadając w zasięg światła. Dobrze znany z legend i opowieści bezmyślny zębacz o imponujących rozmiarach okazał się być stworem, który „pilnował” ciała ducha. Stwór skakał jak oszalały warcząc i tocząc pianę z gęby. Być może cieszył się, że obiad sam się pchał w jego paszcze. Silnym uderzeniem masywnego ciała niemal powalił Niklasa, zaś jego ogromne szczęki raniły w udo Kunda, który nie zdążył uskoczyć...

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 01-01-2012, 18:55   #110
 
baltazar's Avatar
 
Reputacja: 1 baltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znanybaltazar wkrótce będzie znany
Kiedy bestia wyskoczyła zza ich pleców i roztrąciła ich zrobiło się nieciekawie. Cholerny stwór wzrostem przewyższała krasnoluda… razem z czubem, i pewnie ważyła z dwa razy tyle co on! Zębiska wielkie niczym sztylety i wyglądające na co najmniej tak samo ostre. A jakby tego było mało to plugawa materia chaosu musiała się z nim nieźle obchodzić – z grzbietu i ogona starczały wielkie kolce… które Belzebub na równi z zębiskami chciał uniknąć. Szczęściem dla nich było to, że przewaga zasięgu była po ich stronie. Jednak gdyby paskud doskoczył do któregoś z nich i ciężarem ciała go przycisnął… lub przygwoździł do jakiegoś stalagmitu to nie byłoby różowo. Jakby na potwierdzenie czarnych myśli człowieka zębiska kłapnęły na nodze Norsmena.

Henrich miał to szczęście, że nie zamykał pochodu dlatego to nie jego udko było w menu… półobrotem wyminął zwracającego się do przeciwnika krasnoluda i postanowił skubnąć zębacza od lewego boku. Wykorzystując maksymalnie przewagę zasięgu jaką dawał mu długi miecz trzymany w prawicy. Pierwszy cios wymierzony z zamachem i wzmocnione impetem krótkiej szarży weszło w przeorało żebra paskuda. Drugi, już na odlew i tylko z ramienia ledwo go drasko praktycznie już w ogon. Bogowie mu dzisiaj sprzyjali…
 
baltazar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172