Bandyci nei wydali z siebie najmniejszego dźwięku. W ciszy, jakby tknięci nagłym impulesem jednocześnie rzucili się do ataku. Gdy pierwszy już miał wrazić rohatynę Kościejowi w brzuch zacharczał i splunął krwią, z gardłem przebitym strzałą. Kilkunastu bandytów padło martwych, wielu jęczało rannych. Kilku rzuciło się do walki z wyłaniającymi się z lasu postaciami w szarych opończach. Walka po kilku sekundach przerodziła się w rzeź, kiku ocalałych bandytów podjęło ucieczkę, przerwaną strzałą w plecy. Sylwetki w opończach jak nagle siępojawiły, tak nagle zniknęły w leśnej gęstwinie (Kościej, nie rób aż takich kamikaze - w normalnych warunkach nikt nei zdoła uchylić się przed 20 bełtami)
__________________ Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett |