Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-12-2011, 10:50   #7
Cold
 
Cold's Avatar
 
Reputacja: 1 Cold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputacjęCold ma wspaniałą reputację
Zgiełk, hałas, popularne hity na czasie dobywające się z głośników, przekrzykujące się głosy dzieci, plotkujące kobiety, narzekający mężczyźni. Typowy dzień w centrum handlowym, typowi klienci, typowi sprzedawcy, typowe produkty. Wszystko wydawało się takie zwykłe, niczym się nie wyróżniające. Szarość dnia codziennego.
Młoda kobieta przeszła alejką galerii, wymijając wszystkich z kocią gracją. Rozpięła skórzaną kurtkę, ukazując tym samym biały top opinający się na jej biuście. Geste, kruczoczarne włosy opadały jej kaskadami na ramiona i plecy, doskonale komponując się z jej śniadą cerą.
Przystanęła na chwilę przy witrynie jubilera. Jej brązowe oczy wpatrywały się nie w drogą i piękną biżuterię na wystawie, a na otoczoną przezeń fotografię. Zdjęcie przedstawiało, jak mówił podpis, właściciela sklepów jubilerskich wraz z żoną i córką. Był na nim mężczyzna w średnim wieku, a jego włosy przyprószone były już siwizną. Obok stała elegancka, szczupła kobieta o pociągłej twarzy. Oboje mieli położone dłonie na ramionach dziewczynki, góra dwunastoletniej, która jako jedyna szczerze uśmiechała się do obiektywu.
Mulatka przyłożyła dłoń do szyby, ledwie jej dotykając. Poczuła gorzki smak goryczy w gardle. Zacisnęła powieki, choć nie udało jej się powstrzymać samotnej łzy, która spłynęła powoli po jej policzku, zostawiając po sobie wilgotny ślad. Czuła, jak powoli nabrzmiewa w niej frustracja. Złość na samą siebie, że nie potrafi sobie przypomnieć.
Gdy już narastała w niej ochota, by uderzyć pięścią w witrynę, tarcza stylowego zegarka na jej lewej ręce zamrugała na czerwono.
W samą porę, pomyślała, po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Klatką schodową wbiegła na sam szczyt budynku, gdzie znajdował się parking i podeszła do swojego samochodu. Wrzuciła do bagażnika swoją kurtkę. Zsunęła z siebie jeansy i ściągnęła bluzkę, które również wylądowały obok kurtki. Odrzuciła burzę włosów i przeciągnęła się, prężąc swoje niezwykle kobiece ciało. Gdyby na parkingu stał jakiś mężczyzna, z pewnością nie zrezygnowałby z kontemplowania wdzięków pięknej mulatki w samej bieliźnie. Mógłby nazwać to swoim szczęśliwym dniem! Lecz szczęście nie potrwałoby długo, bo egzotyczna piękność zaraz po tym ukryła swoje ciało w obcisłym, elastycznym kostiumie, opinającym się na jej kobiecych atutach.


Chwilę później, zatrzasnąwszy bagażnik, wzbiła się w powietrze i zniknęła gdzieś pomiędzy chmurami.
Lubiła latać. Czuła się wtedy wolna. Wolna od wszystkich problemów, zmartwień i trosk. Była tylko ona i otwarta przestrzeń wokół niej.
Pozdrowiła uśmiechem Jerome, salutując mu z zewnątrz samolotu, który pilotował, po czym kontynuowała lot w pobliżu transportowca.
W końcu dotarli do kompleksu Jamy, gdzie wylądowali przy bramie. Third zaczekała aż wszyscy wyjdą, po czym z gracją podleciała do znajomych towarzyszy niedoli herosa. Kokieteryjnie poprawiła włosy, jak to miała w zwyczaju i spojrzała po wszystkich. Jej spojrzenie było zawsze w pewien sposób intrygujące, drapieżne, kryjące jakąś tajemnicę.
Odkąd pierwszy raz pojawiła się w szeregach tej drużyny, wzbudzała mieszane uczucia. Była piękna, uwodzicielska, zmysłowa, egzotyczna, ale i było w niej coś, co wzbudzało niepokój. Jej charyzmatyczna osobowość jednak pozwoliła wzbudzić w sobie wystarczającą ilość zaufania, by nikt nie musiał się jej obawiać.
Wysłuchała cierpliwie przemówienia sierżanta, po czym przypięła sobie szary przedmiot do pasa.
- Zwykła strata czasu - odpowiedziała Zielonemu Rycerzowi na zapytanie o zwiad. Nie miałaby nic przeciwko, gdyby nie ograniczał ich limit czasowy ustalony do dwudziestu minut. Nim również zbytnio się nie przejmowała, przeczuwała, że jakkolwiek gorąco zrobiłoby się w środku, z pewnością sobie poradzą.
- Ustalmy jakieś priorytety, zanim wszyscy rzucimy się do środka - zaproponowała Trzecia. Miała melodyjny, kobiecy głos, lecz trochę zachrypnięty. Charakterystyczna chrypka towarzyszyła jej od zawsze. - Wiemy, że w środku czeka na nas Tapiti i SwarmQueen, plus siódemka popaprańców. Największym zagrożeniem, moim zdaniem, jest SwarmQueen, więc trzeba się nią zająć jak najszybciej.
Spojrzała po wszystkich, lecz nie dała im jakoś konkretnie zaprotestować. Przynajmniej sama takiego protestu nie przyjęła, bo odwróciła się do Syrena.
- Tym razem nie uda ci się wymigać - rzuciła w jego stronę na tyle stanowczym tonem, by dać mu do zrozumienia, że nie ma innego wyjścia, jak tylko wziąć pełny udział w akcji, ale wieńcząc swoją wypowiedź puszczeniem oczka i delikatnym uśmiechem.
 
__________________
Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska.
Cold jest offline