Dumni bohaterowie, opatrzywszy wszelkie rany otrzymane w krwawym boju z rzemiosłem stolarskim, spuścili swój okręt na fale.
- Na Croma! – stwierdził Conan.
- Masz rację, to dobra nazwa dla okrętu. Chrzczę cię „Nakroma”! –Ton rozbił o deskę butelkę z resztką spirytusu.
I wypłynęli na ocean, na niezmierzony błękit, w spienioną kipiel, wśród szum grzywaczy i innych poetyckich określeń. Ciężki toczyli bój z bezlitosnym żywiołem – tym cięższy, że kto to widział, by dwóch facetów płynęło na jednym windsurfingu?! Zwłaszcza, gdy jeden ma dwa metry wzdłuż i wszerz, a drugi nosi rozmiar S (damskie S!). No ale odwagą, zręcznością i oślim upiorem okiełznali rączą „Nakromę”. Gdy już nauczyli się płynąć prosto, postanowili zrobić tak:
Ale wyszło im tak:
Pozbierali się jednak i przy następnym podejściu dopłynęli do portu, szczęśliwie, choć z drobnym poślizgiem czasowym. Na miejscu przyszło pożegnać się z mocarnym Conanem.
- Wiesz, Ton, bardzo cię polubiłem – powiedział barbarzyńca
– i zanim się rozejdziemy zdradzę ci wielką tajemnicę mego ludu – zdradzę ci sekret stali.
Conan wydobył swój 2,5-ręczny miecz +12 przeciw akwizytorom. Jego mięśnie naprężyły się, twarz zastygła w surowej powadze. Niebo pokryły stalowoszare chmury, zadął zimny wicher, a odległe pioruny podkreślały słowa mocarza:
- Dawniej olbrzymy żyły na Ziemi. W ciemnościach chaosu. Oszukały Croma, zabrały od niego tajemnicę stali. Crom był rozgniewany i wstrząsnął Ziemią. Ogień i wiatr powaliły te olbrzymy i rzuciły ich ciała do wody. Ale w swojej wściekłości bogowie zapomnieli o tajemnicy stali i zostawili ją na polu walki. A my, którzy ją odnaleźli, Jesteśmy ludźmi. Nie bogami. Nie olbrzymami. Tylko ludźmi. Sekret stali był zawsze przenoszony w tajemnicy. Musisz nauczyć się jej zagadki. Musisz nauczyć się jej dyscypliny. Nikomu, nikomu na tym świecie nie możesz ufać, ani mężczyźnie, ani kobiecie, ani nosorożcowi. – barbarzyńca wskazał na miecz
- Tylko temu możesz ufać. - Dzięki, bracie. Wiesz, Ty niegłupi facet jesteś. Mógłbyś się za politykę wziąć.
Conan odszedł, a Ton długo stał na plaży patrząc na swój stalowy nóż… zaczynając rozumieć.
~*~
Jaki środek lokomocji wybrać do podróży z wyspy na pustynię? Podobno piechota morska nawet po pustyni jeździ w amfibiach, ale takich w tym świecie jeszcze nie odkryto… No, ale najłatwiej oczywiście wyruszyć drogą lotniczą.
- Taxi! Gargulec! - O nie! – krzyknął mały, rozdygotany gargulec –
To znowu on! - Bez gadania, zabierasz mnie do Las Vegas. - Nie! Bez wierszyka nie mogę. I nie udźwignę twojej nosorożycy! - Cicho. Nie ma żadnej nosorożycy! A wierszyk brzmi: „Gargulec, gargulec, zapierdalaj, albo ci wsadzę w dupę szpikulec!”
Tu Ton pogroził kamiennemu maszkaronowi młotkiem i przecinakiem zabranymi z zestawu szkutniczego. Wystarczająco solidnymi, by zrobić gargulcowi dodatkowy otwór w dowolnie wybranym miejscu. Znać było, że Ton poznał pierwszy sekret stali – można nią zastraszać słabszych!
I polecieli…
Pierwsze 2k100 jest za pierwszą turę (Ton + Conan). Drugi rzut jest za ewentualną drugą. Czyli udało się w drugiej turze.