Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2011, 00:31   #29
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Seatana wpierw zmierzyła wiedźmina gniewnym spojrzeniem po czym zwróciła się do Phelana.
- Od chwili w której się poznali - odpowiedziała szczerze kierując przy tym wzrok za odchodzącymi. - Lepiej będzie jak dołączę do tego narwańca. Jeszcze gotów kogoś rozszarpać gdy nie czuwa nad nim oko łowcy potworów. Tacy jak my powinni się wszak trzymać razem. - Skłoniła głowę przed Phelanem po czym niechętnie i znacznie niżej, przed Lestadem.
Przy samochodzie zastała Isaka. Przystaneła i sama również zajęła się wydobyciem swojego plecaka. W końcu nie zamierzała zgadzać się na propozycję nieznajomych.
- Umknąłeś nim zdążyłam cię zapytać o twoje zdanie na temat próby naszych gospodarzy - wypomniała mu z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem na ustach.
- Teatr - odpowiedział krótko - Za dużo zdradza, polimorfia jest trudna do opanowania i bolesna - odpowiedział, mierząc wzrokiem pojawiających się na placu ludzi i nie tylko ludzi, na przykład Seatanę - Co wiesz o tym Phelanie? - zapytał, patrząc na niego - Wydaje się... Wydaje się nie na miejscu.
Dziewczyna podążyła wzrokiem do wymienionego z imienia mężczyzny.
- Niewiele - zaczęła z namysłem. - Poznałam go w karczmie, wynajmował prywatną salę więc raczej nie brak mu funduszy. Celnie strzela, trafił w oko człowieka, który próbował mnie zabić.
- Zrób coś dla mnie - zaczął powoli, nie przyzwyczajony do rozmawiania z kimkolwiek, poza innymi Zakonnikami i zapatrzonym w niego plebsem - Uważaj na niego. Uważaj na nich wszystkich, włącznie ze mną, bo skoro nadawca zna się na polimorfii, może z równą łatwością potrafić zdominować nasze umysły.
- Czy to nie za wiele nieufności bracie? - zapytała nadal mierząc wzrokiem Phelana. - W taki sposób raczej daleko nie zajdziemy. Będę jednak ostrożna jeżeli to cię uspokoi. Zresztą... - odwróciła się w jego stronę - i tak nie mam zamiaru przebywać na tym zamku dłużej niż czas potrzebny na wysłuchanie propozycji naszych gości.
- Nie wiem... Siotro - powiedział z nieskrywaną ulgą - I nie wiadomo, co się tu dzieje i się z nami stanie. Ale z doświadczenia wiem - przeciągnął palcem po szpecącej twarz bliźnie - że nie należy ufać nikomu w stu procentach. Mam nadzieję, że nie masz za złe, że i tobie nie ufam Seatano?
- Pokładanie zaufania w kimś kogo ledwo się zna nie świadczyłoby dobrze o tobie, bracie Isaku - odpowiedziała właściwie nie odpowiadając na pytanie. - Co zrobimy z więźniem? - zmieniła temat.
Rycerz długo obserwował mężczyzn, w między czasie wyjmując ich plecaki i ustawiając na kamiennej ławie pod murem, aby żaden z nich nie musiał się mu kręcić po samochodzie, który po prostu zamknął.
- Dziękuję za wyrozumiałość - rzucił - Więźnia najlepiej będzie oddać nadawcom, dość sobie o niego strzępiliśmy język w kasztelu, choć moje zdanie poznałaś, co należy zrobić z tą łachudrą. Ale Varos ma okazałe lochy, z równie okazałymi pokojami dla klawiszy. Mogę, na ochotnika, pilnować tego łachmaniarza przez pierwszą noc - odezwał się, obserwując więźnia z ukosa, aż ten przestał się poruszać.
- Zajęcie to może okazać się niezbyt bezpieczne, szczególnie w nocy - ostrzegła, chociaż zakonnik pewnie sam już zdał sobie sprawę z zagrożenia. - Na dodatek rano będziesz wykończony brakiem snu. Nie lepiej podzielić tą wartę na dwie lub trzy osoby?
- Uroki braku zaufania... - burknął ni to do siebie, ni to w przestrzeń - Zobaczmy, co zdecyduje nadawca, w tym przyjaciel mojego mistrza, Brata Michała. A kiedy jego prośba mi, wyda się absurdalna, wrócę do swojego Zakonu - tymczasem spojrzał na zegar na dziedzińcu, który mimo podeszłego wieku, cały czas pokazywał dokładną godzinę, czerpiąc informację o nich z satelity - Pora na modlitwę... - zamyślił się.
Seatana nie chcąc przeszkadzać oddaliła się w poszukwaniu Weenglaafa.
Sam Zakonnik skierował się w kierunku niewielkiej kapliczki, o której mimo wszystko nie zapomnieli przeszli mieszkańcy Varos. Co prawda była poświęcona innemu bóstwu niż Wieczny Ogień, ale nie o to chodziło w ich wierze. Nie taka idea im przyświecała, by dzielić ludzi według wiary, koloru, rasy.
Po przyklęnięciu przy ołtarzyku, zapalił świeczki swoją “magiczną sztuczką”, po czym zaczął żarliwie odmawiać różne modlitwy, w tym Litania do Św. Grzegorza, które kończyło krótką, choć napełaniającą wiarą człowieka liturgię.
Wieczny Ogniu, napełnij me serce męstwem!
Wieczny Ogniu, oczyść mnie z niegodziwości!
Wieczny Ogniu, spal mnie, jeśli jestem niegodny!
W płomieniach rodzimy się i umieramy.
Błogosławieni którzy płoną w Wiecznym Ogniu.
W płomieniu hartuje sie stal.
W płomieniu kuje sie metal.
Wieczny Ogień jest nasza zbroją przeciw niegodziwym.
Przez prawość i poświecenie zakuwamy się w święty pancerz.
Wieczny Ogniu, po przez Świętego Grzegorza, powierzam się Ci w opiekę.

Tylko tyle dało się usłyszeć, z niewielkiej kapliczki oświetlonej żywym światłem świec.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline