Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-12-2011, 15:12   #122
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Xaraf zaczął ponownie czytać książeczkę, teraz bardziej ogólnikowo. Nie chciał zawieść swoich nowych pracodawców, już na samym początku. Nie był z ludzi, zawalających swoje obowiązki, ale był też nieco roztrzepany, przez co, wykonywanie tych obowiązków wychodziło mu różnie, raz tak, a raz siak. Miał nadzieje, że tym razem nie odwali kaszany, jak mu się to udało kilka razy w Ministerstwie. W tym cholernym Ministerstwie. Wiedział że Londyn i ludzie siedzący na wysokich stołkach to lenie, a korupcja jest na porządku dziennym, ale nie Ministerstwo Regulacji. Będąc ślepo zapatrzonym w to co robi i w tych, z którymi to robił, po prostu nie dopuszczał do siebie tego faktu, aż nagle, ten fakt aż rzucił mu się w oczy. I miał ochotę coś z tym zrobić, ale nie wiedział co. A jako mężczyzna dość młody, nie chciał skończyć z ołowiem w czole i zgnić na jakimś wysypisku. Ale czuł… Wiedział że musi coś zrobić.
Ale przez ten czas, upał nie dawał mu spokoju. Pocił się jak wieprz i jak wieprz śmierdział, co nie wróżyło mu dobrze w nowej pracy. Jedynym pomysłem było nalanie chłodnej wody do wanny i zanurzenie się tam wraz ze swoją książeczką. I tak też zrobił, uprzednio solidnie spłukując wannę, która służyła mu głównie do prania, od kąpieli miał prysznic.
Zimna woda była prawdziwym ukojeniem dla nagrzanego ciała. Nim w pełni się zanurzył, przeżył niewielki szok termiczny, dzięki któremu włosy stanęły dęba, a oczy zrobiły się wielkie jak spodki, ale co się nie robi dla choć odrobiny ochłody w tak upalny dzień.
Tam dopiero dokończył czytanie książki. Standard, tak jak w Ministerstwie. Fenomeny można odstrzeliwać w miarę rozważnie, ludzi nie tykać, albo sam staniesz się fenomenem. Norma. Ale i lektura musiała się w końcu skończyć, a on nie mógł leżeć cały dzień w wannie i właściwie się lenić. Postanowił zająć się samochodem. Sprawdzić stan akumulatora, ciśnienie w oponach i inne takie pierdoły, może też i odwiedzić stację benzynową.
Stary już, wysłużony już, niepierwszej nowości już Land Rover Defender, stał samotnie na parkingu. Większość mieszkańców budynku, w którym i on mieszkał, wyjechała do pracy. A ci co zostali, czyli emerytki i rencistki okupowały przeważnie komunikację miejską.


Mechanik, miał swój warsztat niedaleko i znał Xarafa z widzenia, w sumie to był jego stałym klientem. To on wymienił mu szybę w aucie, kiedy fenomeny postanowiły go ukatrupić, ale skończyło się na rozbiciu okna i przestrzeleniu karoserii. No i ramienia Xarafa, ale on miał kamizelką, co go uratowało przed utratą obojczyka i skończyło się na stłuczeniu. Jedna z wielu ran i minus roboty w Ministerstwie. Wszyscy chcę Cię zabić.
W gruncie rzeczy cieszył się, że stracił tą robotę i tak szybko odezwano się do niego, chociaż on przewidywał, że sam będzie musiał łazić po pracodawcach i przechodzić wszystkie kłopotliwe rozmowy kwalifikacyjne i babrać się w CV. Telefon od Forestdeepa był jego kołem ratunkowym, które uchroniło go od przymierania głodem, bo zaoszczędzone pieniądze kiedyś się musiały skończyć.
Andy, osiedlowy mechanik od razu zajął się przeglądam. Uchodził za „solidną firmę”, to też nie było nic dziwnego w tym że nie lubił zostawiać roboty na kolejny dzień. Najpierw sprawdził akumulator, potem opony, poziom oleju i cała resztę rzeczy, o których Xaraf nawet nie miał pojęcia. Za to wszystko zapłacił trochę szmalu, ale miał przynajmniej pewność, że terenówka nie zatrzyma mu się na środku skrzyżowania lub na parkingu. Cieszył się sprawnym samochodem, jak dziecko lubianą zabawką, która miał zepsutą i nagle otrzymał ją naprawioną. Mała rzecz, a cieszy. Ale nie tylko to było zaletą wizyty w warsztacie. W nim była klimatyzacja, co naprawdę poprawiało humor. Ale w końcu i warsztat musiał opuścić.
Wizyta na stacji benzynowej, też długo nie trwała. Zatankował samochód ropą do pełna, po czym zapłacił i odjechał, zastanawiając się, w jakim jeszcze klimatyzowanym miejscu, mógł spędzić resztę dnia. I nagle go olśniło. Jego ulubiona kawiarnio-cukiernio-herbaciarnia, którą za czasów pracy w Ministerstwie przekrętów, często odwiedzał i tak na dobrą sprawę, to tylko dzięki wydarzeniom w tym przybytku, został Egzekutorem. I nie wiedział teraz, czy się cieszyć, czy płakać.


W kawiarni, w której na całe szczęście serwowali też herbatę, bowiem Xaraf kawy nie lubił i nie pijał, jak zawsze był mały ruch. A jego miejsce, w koncie sali wolne jak zawsze. Mało kto siadał w najciemniejszym rogu. Co prawda obsługa została wymieniona i nie miał kto go dowartościować wspominając dawny, szlachetny czyn, ale nie potrzebował tego. Zamówił jagodziankę i kubek ciepłej herbaty. I tak mu zleciało do wieczora, a kiedy się ochłodziło, wrócił do domu, zjadł kolację i zasnął błogim snem.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline