Taaaaaak. Teraz sobie kapitan pójdzie do kotwicy i nie daj Boże ją uruchomi, a oni zostaną tu sami.- myśli Elektry wirowały w różnych kierunkach nie mogąc znaleźć jakiegokolwiek dalszego rozwiązania tej sytuacji bez użycia siły. Nie pozostało jej więc nic innego jak wyciągnięcie ogłuszacza i wycelowanie go w kapitana. - Proponuję się stąd nigdzie nie ruszać dopóki reszta się nie zjawi.- powiedziała ostrym tonem dając znać, że nie żartuje. Jeżeli kapitan dalej będzie próbował przemieszczać się w stronę wejścia do kotwicy to strzeli w niego z ogłuszacza. Jak to jakimś dziwnym sposobem zawiedzie będzie próbować zatrzymać go "ręcznie". |