Albert owinął twarz szalikiem. Za kołnierz wsadził sobie ząbek czosnku. Gadał jak zwykle bzdury, przesądy, że to na wampiry dobre, a i zdrowe to będzie. Kto by w to uwierzył, że jakaś tam roślinka, która tak cuchnie może być zdrowa?
Słysząc propozycje opuszczenia tego grajdołka ze staruchami, wrzeszczącymi obłąkanymi i innymi niezbyt przyjemnymi osobnikami Albert bardzo chętnie na nią przystał.
- Ja bardzo chętnie pójdę. A może spotkam jakiegoś mojego starego przyjaciela. No bom w końcu pół świata zwiedził i znam wiele osób. Miasta jak wiadomo przyciągają ludzi. W szczególności takie co niedaleko cel pielgrzymki jest. Tak! Na pewno spotkam kogoś znajomego! W drogę drogi Knucie!
I ruszył nie czekając na innych. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nikt za nim nie idzie. |