Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2011, 16:14   #49
Cothrom
 
Cothrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Cothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie cośCothrom ma w sobie coś
Ole miała wrażenie jak by trafiła na parę podlotków. Wiedźminka wściekała się najwyraźniej z powodu jej tu obecności. Dobra, dała się tu zaciągnąć czarodziejowi, ale miała ku temu poważne powody. Teraz zaczynała już poważnie tego żałować.
Z niechęcią złapała trupa za nogi i z niemałym wysiłkiem zaczęła go ciągnąc do wyjścia. Co ta dziewczyna widzi w tym niedorobionym magu? Nawet to, to przystojne nie jest i widać że łamaga. Zdecydowanie nie w jej typie. No ale jeśli chodzi o gusta to jak powiedziała wielki filozof: nie dyskutuje się o nich.
Z jaskini pojawił się nikły blask, a zaraz potem krzyki. Ole rzuciła na ziemię sakiewkę nieboszczyka i skoczyła ku wejściu z dwoma sztyletami w dłoniach. Szkoda tylko że zaoszczędziła sobie na srebrnej emalii, teraz głupa ozdoba był się przydał jak nic.
Stała i nasłuchiwała... zaraz... czy oni się... kłócą? Słuch bardka miała nawet bardziej niż dobry i mimo echa zdołała wyłapać sens rozmowy prowadzonej w oddali. Kłucili się i to jak stare małżeństwo. Oj, jeśli wyjdą z tej jaskini ona już zadba by z tej kłótni coś wyszło. Żal by dziewczyna nie skorzystała gdy chłop chętny. Zwłaszcza, że najraźniej prawiczek. Ole zachichotała bezgłośnie. Będzie się dziś bawić w swatkę.
Rozmowa nagle się urwała. Zbyt nagle. Ona sama niewiele widziała bez światła, ale są kości i jest trup w ubraniu. Szybko i bezceremonialne obcięła kawał koszuli matowego szlachcica robiąc sobie pochodnie. Dobrze że sakiewki z krzesiwem nie zostawiła w gospodzie.
Teraz mając w ręku słabo palącą się pochodnię weszła do tunelu. Nie dowarzyła się wejść na tyle daleko by nie mieć za plecami otwartego wyjścia. Owszem lubiła przygody, ale lubiła też swoje życie.
- Psia jucha... - mruknęła i zawołała. - Mideave? Suir?
Robiła kolejne ostrożne kroki zastanawiając się jak głupio robi. Ale chodziło tu przecież o nią, o wiedźminkę. Musiała widzieć czy wszytko z nią w porządku. To był prawdziwy powód dla jakiego poszła z czarodziejem. Od nie należy przecież wiele, z tym dalsza przyszłość bardki. Ale Midaeve się o tym nie dowie. Ani teraz ani późnej.
- Mideave! - zawołała jeszcze kilkakrotnie.
 
__________________
Poradnia Psychologiczna Łopata - zakopiemy każdy dołek

Ostatnio edytowane przez Cothrom : 02-01-2012 o 15:52.
Cothrom jest offline