„Kobieta wzgardzona”
Nie broni swoich racji
Nie słucha tłumaczeń
Nie pyta Dlaczego?
Nie snuje planów na jutro
Składa siebie od nowa
Jak chirurg zmiażdżoną dłoń
Nie ma też siły płakać
I nie poprosi o pomoc
Bo nie da się cofnąć czasu
Wymazać aktu zniszczenia
Kłamie że nic jej nie jest
Że żyje i będzie szczęśliwa
A jest jak strzaskane skrzypce
To co w niej grało zamilkło
Już prawie nie jest kobietą
Lecz cieniem kulącym się w sobie
Co nie oddycha nie mówi
I ledwie porusza głową
Jej krew zastyga w naczyniach
Nie chcąc przelewać się dalej
Jej myśli tężeją od klątwy
Którą uderza na oślep
Osładza smak zemsty nożem
Lub rzuca się w przepaść tęczy
Sir Kevin Belford |