Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-01-2012, 22:54   #45
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nawet maska nie zdołała ukryć rozczarowania, jakie pojawiło się na twarzy Melissandry. Jego przyczyna była dla Detlefa jasna i oczywista. Mógłby to wypowiedzieć na głos, ale nie chciał pozbawiać swej towarzyszki możliwości podzielenia się z nim swymi krytycznymi uwagami.
W miarę zbliżania się do bram miasta szlachcianka zwalniała kroku coraz bardziej, aż w końcu z gniewnym prychnięciem całkiem się zatrzymała.
- Czysta głupota - mruknęła spoglądając za siebie, po czym przenosząc wzrok z powrotem na plecy idących przed nimi członków drużyny. - Wszak został z nim tylko chory ochroniarz i młodzik udający uczonego. Jak można tak bezmyślnie psuć czyjeś plany....
Detlef uśmiechnął się, korzystając z tego, że Melissandra nie patrzy w jego stronę.
- Twoich planów raczej nie znali - stwierdził - ale ich psucie udało się im znakomicie. No i nie bardzo wiem czy oni wiedzą, za co dostali pieniądze.
- Zapewne bardziej interesuje ich możliwość wydania nagrody niż zapracowanie na nią
- zgodziła się, zadowolona że towarzysz podziela jej zdanie w tej kwestii. Co w niczym nie zmniejszyło jej poziomu jej oburzenia. - W takim jednak wypadku nie wypada byśmy ruszyli do miasta. O ile bowiem przeciwnicy Maximilliana nie są głupcami, to będzie to dla nich idealna okazja do pozbycia się szlachcica.
- W takim razie, zamiast śledzić Badalla, musimy skupić się na Maximillianie
- odparł Detlef. - W końcu nie chcieliśmy sprawdzać, co kupi Badall, tylko spotkać tych, co noszą znak młota. Jeśli obserwują Maximilliana, to mogą skorzystać z okazji, że został prawie sam. Paru zdecydowanych ludzi załatwiłoby sprawę raz dwa.
- Jeżeli jednak chcemy ich spotkać to nie możemy, od tak, powrócić do obozu gdyż wtedy liczba ochrony Maximiliana nieco się zwiększy co może ich powstrzymać przed ujawnieniem się. Może zatem mały spacer po okolicy? Nie na tyle daleki by nie móc przyjść z pomocą jednak i nie na tyle bliski by rzucać się w oczy i ich ostrzec.

Detlef nie wyraził w tej kwestii sprzeciwu zatem powolnym krokiem zboczyli z drogi prowadzącej ku bramom miasta. Zniknięcie w tłumie pielgrzymów nie było trudne. Wciąż liczne namioty rozstawione na poboczu traktu dawały im odpowiednią osłonę zaś liczni przedstawiciele ras i statusów społecznych sprawiali, że zbytnio nie wyróżniali się z tej gawiedzi. Najtrudniejsze okazało się utrzymywanie stałego kontaktu wzrokowego z szlachcicem i tymi, którzy z nim zostali. Na dodatek trzeba było zwracać baczną uwagę na tych, którzy przemykali wokoło by zawczasu wykryć napastników. Melissanrda miała jednak nadzieję, że ich wysiłki zostaną zwieńczone sukcesem.
 
Kerm jest offline