Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-01-2012, 00:32   #32
potacz
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=JFc3G3hy4Yw&list=FLRzpwuxUFccjh6tHNLkEG6g& index=8&feature=plpp_video[/MEDIA]

Księżyc swoją poświatą okrywał całą ośnieżoną okolicę.

Zebrani i lekko podirytowani przybysze zostali zaproszeni na ucztę do zamku, na którą to miał ich zaprowadzić Johann. Zaczytany jak zwykle osobnik czekał na nich przy dwuskrzydłowych, obitych mosiądzem wrotach, prowadzących w głąb zamku.

Marmurowe posadzki błyszczały się w świetle naściennych kinkietów. Z całego odbytego manewrowania między okrytarzami, bohaterowi wyczuli, że kierują się do wschodniego skrzydła zamku. Weszli do dobrze oświetlonej komnaty z dużym kominem znajdującym się w szczycie sali naprzeciwległym do drzwi, w którym żywiołowo trawił drewniane bale.
Środek sali zdobił dębowy stół zasiąść dobrze ponad dziesięć osób. Palące się świeczniki rzucały złoty blask na wszelakiej maści potrawy i trunku znajdujące się na blacie stołu. Feeria zapachów wypełniała pomieszczenie.

Nad wszystkim górowała pieczeń z wołu. Widać było pięknie ułożone kiełbasy na talerzach, faszerowanego szczupaka, pieczone pstrągi, węgorza z rakami w galarecie, sos grzybowy, ziemniaki ze śmietaną i kurkami, pierogi z owocami oraz groch z kapustą. Nie brakowało również różnorakich dodatków jak świeżo utarty chrzan, soczewica, ćwikła, ogórki i kiszoną kapustę. Dzbany z płynami o barwie od karminowo czerwonych do złotawych i kilka bukietów kwiatów dopełniały ten piękny obraz.

Nieopodal stołu krzątało się kilka osób. Rozpoznali wśród nich maga, którego niedawno widzieli na zewnątrz.
Obok komina, wrzucając doń kłodę, znajdował się człowiek z chustą na twarzy. Zakrywała ona całą lewą część facjaty osobnika. Dołożył jeszcze jedną sztukę sękatego drewna, po czym wstał i podszedł do nowo przybyłych witając ich.
Niewylewnie. Szczerze.

-Witam was wszystkich. Zapraszam na kolację. Po podróży musicie być głodni.
Wskazał ręką miejsce, gdzie mogą złożyć okrycie wierzchnie, po czym dodał, iż na wszelkie pytania odpowie przy wieczerzy. Po tych słowach odwrócił się i poszedł pomóc przy ostatnich czynnościach przed wieczerzą.

W innej części sali, dwóch elfów, w tym jeden, którego już poznali, a drugi z poczwórną, blizną na twarzy, biegnącą od prawej skroni przez policzek, brodę i szyję w stronę piersi, chowała się dopiero pod lnianą, luźno rozsznurowaną koszulą. Była to bardzo świeża blizna.
Ci dwaj, obaj magowie, toczyli pojedynek na żywioły. Dwa mini-tornada, jedno wietrzno lodowe a drugie ogniste a oba wysokie na dwie stopy, ścigały się i lawirowały między meblami i kolumnami znajdującymi się na sali. Co i rusz jedno wyprzedzało drugie wywołując tym samym u jednego z braci niepowstrzymywany entuzjazm i radość.

Niedaleko komina, wywalony na grzbiecie, leżał potężny wilk. Wygrzewał się, leżąc bokiem do ognia w tej dziwnej pozycji. W drugim końcu sali, wokół pękatej beczułki siedziało i śpiewało trzech krasnoludów, głosem zdradzających, że nie był to pierwszy antałek. Jeden z nich, stojący i ubrany w biały, krzynkę przydługi kitel lekarski dyrygował pijanemu duetowi i sobie w śpiewaniu sprośnych przyśpiewek.
Miała Marysia pisię!
Pokrzywiła jij się!
Przyszedł ktoś, włożył coś,
I sprostowała jij się!

Cały ten wesoły obraz zrelaksował bohaterów. Bez podejrzeń zdjęli swe okrycia i ułożyli je na wskazanym miejscu. Zaproszeni, usiedli do stołów.
- Odprężcie się, tutaj nic wam nie grozi. – powiedziała im kobieta o elfikch rysach, zapraszając do stołu.

******

Syci, przepełnieni błogim uczuciem zadowolenia, siedzieli wszyscy przy stole, mimo że było już dawno po kolacji. Ze spokojem sączyli doskonały miód pitny.
John i Lestad siedzieli obok siebie gadając o napotkanych w życiu potworach, popijając przy tym oprócz miodu, czystą żytnią gorzałę.
Weenglaaf, mocno odchylony na krześle, trzymając jedną rękę na okrągłym brzuchu, dłubał szpiczastym nożykiem w zębach, szczerząc je tym samym z zadowolenia.

Brat Isak Parov spokojnie przyglądał się wiszącemu pod sufitem, dobrze zachowanemu arrasowi przedstawiającym jakieś bliżej nieznane batalistyczne sceny.
Banda krasnoludów wciąż piała przepitymi głosami, tym razem w nieznanym języku, zmieniając tylko swą lokalizację na przystołowe krzesła. Nierozstając się jednak z antałkiem.

Lulu had two boyfriends!
One was very rich!
One was a son of a banker!
The other was a son of a bitch!


Phelan wraz z Saetaną siedli przy sobie , w swych strojach wyglądając jak brat z siostrą. Zajęci byli cichą rozmową o ich tylko znanych tematach.
Elf, który niedawno wystawił teatrzyk pt. „Jelonek” przed zamkiem, siedział przy stole całkowicie rozebrany, czerwony z zimna i szklistym wzrokiem, ze zmrożonymi włosami i zwisającym z nosa i uszu soplami. Trząsł się jak osika, starając się utrzymać w dłoniach parujący kubek. Przegrał zawody i zmuszony był udawać nagi posąg przed okoliczną wsią. Wcześniej dolatując tam na łopacie.
Jego brat z blizną zwijał się i płakał ze śmiechu tuż obok niego.

Brzęk metalu o szkło zwrócił uwagę wszystkich na parę siedzącą w szczycie stołu, dotąd pochłoniętą rozmową ze sobą.
Mężczyzna z chustą na twarzy przemówił.
- Dziękuję jeszcze raz wszystkim za przbycie. ¬– rzekł, gdy zapadła cisza.
- Przjedę od razu do rzeczy. Zostaliście wezwani tutaj, aby pomóc, jeśli się oczywiście zgodzicie, w obaleniu pewnego tyrana.
- Zapewne słyszeliście niegdyś o Timo de Golazzie, panu na Fonsece, kontynencie odległym o trzy tysiące mil na północny-zachód stąd. Celem jest eliminiacja wyżej wymienionego hrabii.

Przerwał, wziął łyk herbaty.
- To zadanie – podjął po chwili – jest szczególnie utrudnione, gdyż posiada on własną armię, a nasi najemcy nie mogą pozwolić sobie na otwarty konflikt zbrojny. Postawili więc oni na sabotaż. Każdy, kto zdecyduje się przedsięwziąc tego zadania nie ma żadnej gwarancji, że wróci żyw,ale zyskać może równie dużo. Od poszerzenia grona wyznawców i bogactw dla swoich organizacji – tu spojrzał na Isaka – po przechwycenie sprzętu oraz informacji na tematy militarne, ekonomiczne, oświatowej i jakiekolwiek inne. No i oczywiście korzyści wymierne w stylu kamieni i metali szlachetnych oraz banknotów o wysokich nominałach.

W ciszy jaka zapadła słychać było tylko chrupanie wołowych kości we wilczych szczękach.

- To wszystko. Mają państwo całą noc na podjęcie decyzji. Jutro przy śniadaniu się definitywnie określicie. Czy są jakieś pytania?
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."

Ostatnio edytowane przez potacz : 02-01-2012 o 11:06.
potacz jest offline